01 |Dziewczynka, która czekała na zakończenie baśni

218 36 11
                                    

— Jeśli mam tu zostać sama, to opowiesz mi chociaż bajkę na dobranoc? — mówiąc, złapała się jego dłoni i szarpnęła rękaw marynarki. Zrobiła to dość mocno, to niezwykłe skąd znalazła w sobie tyle siły.

Grace zaciągnęła go do swojego pokoju, który wypełniały zdjęcia kobiety dziwnie znajomej Doctorowi. Możliwe, że przez tak długi czas swej egzystencji już ją spotkał. Możliwe, że była dla niego kimś ważnym, lecz ich wspólna przygoda dobiegła końca. Przez tyle lat wszystko było możliwe. Przez tyle lat...

— Wiesz, że nie nadaję się do takich rzeczy? — Zajął miejsce obok niej i podał dziewczynce poduszkę w szare wzorki, która leżała na fotelu przy łóżku. To pomieszczenie było inne. Było czyste i uporządkowane. Panowały w nim kolory i światła lampek, które zapaliła samotna dziewczynka bojąca się ciemności. Ciemności, której jako maluch obawiał się także i sam Doktor. W końcu Doktor to prawie dziecko.

— Nie ważne. — Uśmiechnęła się i ułożyła wygodnie w pościeli w groszki. Jej małe ciało schowało się pod ciepłym okryciem. Łzy już dawno ustąpiły miejsca lekkiej, niepewnej radości. Dziecko omiotło wzrokiem pokój, po czym zamknęło oczy.

— A więc... — chciał zacząć, lecz Grace mu przerwała. Przerwała mu, ale on nie był zły. Nigdy nie był zły. Przynajmniej wewnątrz swej duszy.

— Nie, nie tak. Zawsze jest za siedmioma górami — poprawiła go, śmiejąc się pod nosem. Znów przymknęła oczy, trzepocząc lekko delikatnymi rzęsami.

— Ta baśń jest inna, ale niech ci będzie. — Uśmiechnął się, a jego twarz przybrała przyjemny wyraz. — Dawno, dawno temu, dawniej niż wszystkie inne bajki. Na planecie na granicy wszystkiego, zwanej...właściwie nienazwanej, mieszkali ludzie. Tacy jak ty i twoi sąsiedzi — zaczął, lecz dziecko znów mu się wcięło. A on znów zareagował pełen empatii.

— A ty? — zapytała cicho, tym razem wciąż z zamkniętymi oczyma. Jeszcze mocniej wsunęła się pod kołdrę i przycisnęła twarz do poduszki.

— Nie jestem człowiekiem, mam dwa serca. Kiedyś to ogarniesz — dodał szybko, nie myśląc co mówi. — Kontynuując, planetą tą rządziła bardzo dobra królowa. Jednak pewnego dnia dopuściła się zbrodni tak niespodziewanej, że kara jaką musiała ponieść była zbyt sroga, by ją przeżyła...

Ciepły wiosenny dzień zapowiadał się na zwykły i nudny, jednak co może uczynić królowa, by pozbyć się nudy? Wszystko bo jest królową! Zarządziła więc spotkanie w ogrodzie pełnym kwiatów, jakich nie znajdziemy nigdzie indziej, różnobarwne liście i płatki otaczały altanę, w której przebywała. Należy wspomnieć, że królewna bardzo pragnęła być bogata, jak każda kobieta wolała wyjść bogato za mąż, niż pracować, ale do tego też kiedyś dorośniesz. Piękny zapach wabił owady, które znalazły swój nowej dom w jej królestwie. Kobieta zebrała swoją służbę i przekazała im listę gości. Nareszcie czas przyjęcia nadszedł.

Na miejsce przybyli wszyscy zaproszeni goście; królowie, prezydenci i premierzy, matki i ojcowie, synowie i córki. Szczególną uwagę jednak królowa przykuła na paru książętach z Zielonej Planety, chciała ich mieć dla siebie. Chciała, aby o niej usłyszeli i tak się stało. Chciała być sławna i bogata. Cóż, zyskała to pierwsze.

Na podwieczorku podano przeróżne słodkości; ciastka z kremem, babeczki i lemoniada, dopiero początek tej listy. Kajuta — bo tak nazywano księżną — zapragnęła uwagi. Podczas spotkania odtrącano ją, podczas rozmów nie wspominano o niej ani słowa, nie mogła żyć tak, jakby jej nie było. Jej złość zwiększyło pojawienie się żon książąt, za których zamierzała wyjść. Jej gniew był tak okropny, że żaden przymiotnik nie mógł go opisać.

Pierwsza Zasada - Doktor Kłamie |Doctor Who [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz