43

12.5K 704 311
                                    

Zbiegłam w szybkim tempie na dół i zaczęłam zakładać buty. Nie wiem dlaczego ale nie potrafiłam się dzisiaj wyrobić. Jestem już spóźniona, a nie chcę żeby Luke musiał długo czekać.

Wzięłam torebkę, do której wrzuciłam przydatne rzeczy, takie jak telefon i portfel, a następnie wyszłam z domu. Na podjeździe stały dwa samochody. Jeden należał do moich rodziców, którzy dzisiaj wrócili do domu, a drugi do Luka Hemmings'a.

Moi rodzice byli trochę źli i smutni za to, że wreszcie kiedy chcieli spędzić ze mną czas, to ja muszę wyjść z domu. Dopiero, kiedy powiedziałam mamie, że w tym wszystkim chodzi o chłopaka zrozumiała, że to naprawdę ważne.

Tak. Zależy mi na Luke'u Hemmings'ie i muszę z nim wszystko wyjaśnić. Chcę dać mu kolejną szansę, ale tylko jeśli wszystko mi wytłumaczy.

Wsiadłam do samochodu Hemmings'a, a on odłożył swoją komórkę i spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam coś zupełnie innego, niż wcześniej. Wyglądał na naprawdę smutnego i przygnębionego tą całą sytuacją.

— Przepraszam, że musiałeś długo czekać- oderwałam wzrok od niego i spojrzałam przed siebie.

— Nie ma sprawy. To co jedziemy?- zapytał, a ja skinęłam głową.

Przez całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Gdyby nie to, że Luke włączył radio czułabym się zażenowana tą sytuacją. Blondyn spoglądał na mnie co jakiś czas, a ja patrzyłam ze skupieniem na drogę, którą jechaliśmy. Po piętnastu minutach, zatrzymaliśmy się przy lesie. Nie wiedziałam wcześniej gdzie Luke chce mnie zabrać, ale teraz nie wysiądę z tego samochodu.

— Idziesz?- otworzył drzwi z mojej strony, a ja spojrzałam na niego. Byłam pewna, że widział strach w moich oczach.- naprawdę, Lizzie? Przecież nic ci nie zrobię- zaśmiał się i wyciągnął dłoń w moją stronę.

Wysiadłam z samochodu i niepewnym krokiem zaczęłam iść obok blondyna. Nie byłam pewna czy chcę tam iść. W końcu to las. Właściwie nie wiem czego się tak boję. Jestem tu z Luk'iem i tylko to powinno się w tym momencie liczyć.

— Naprawdę się mnie boisz?- zapytał z troską w głosie.

— Luke, jesteśmy w lesie. Jest ciemno i ty mnie jeszcze pytasz czy się boję?- zapytałam, a chłopak przystanął na moment przez co zrobiłam to samo.

Staliśmy w jednym miejscu, wpatrując się w siebie. Nikt nic nie powiedział. Milczeliśmy ale cisza była naprawdę przyjemna. Blondyn chwycił mnie za dłoń i zaczął prowadzić w jakieś miejsce.

— Jesteśmy- powiedział i w tym samym momencie odsłonił gałęzie, a przede mną ukazał się piękny krajobraz.

Wiedziałam, że Luke włożył w to naprawdę dużo pracy. Przede mną znajdowały się skały, na których rozłożone były dwa koce. Koszyki z jedzeniem, a w tle wodospad. Po prostu wyglądało to nieziemsko. Dookoła zapalone były małe światełka.

— Tu jest przepięknie- powiedziałam i zabrałam dłoń z uścisku Luka.

Usiedliśmy na kocu i przez dłuższą chwilę nikt z nas nic nie mówił. Było idealnie. Nawet w panującej ciszy czułam się świetnie. Prawie zapomniałam o tym co zrobił Luke i byłabym mu w stanie wszystko wybaczyć, gdyby organizował takie spotkania częściej.

Messages L.H | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz