W końcu nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień. Zaczynają się wakacje, chociaż ja mam je już od jakiś dwóch tygodni. Po całym zajściu z Luke'iem rodzice pozwolili, abym nie chodziła do szkoły. Nie wyobrażałam sobie jak wchodzę do tego budynku. Ci wszyscy ludzie, którzy zapewne wiedzą co się wydarzyło. Nie byłabym w stanie spojrzeć Luke'owi w oczy. Nie potrafiłabym wytrzymać na sobie tych wszystkich spojrzeń osób, które o tym wiedziały. To wszystko było dla mnie za trudne.
W szkole pojawiłam się jedynie na zakończeniu roku. Odebrałam swoje świadectwo, które wcale nie było, aż takie złe. W naszej szkole zawsze po zakończeniu nauczyciele gratulują sukcesów związanych z wynikami w edukacji, a uczniowie żegnają się ze sobą, ponieważ większość z nich wyjeżdża gdzieś po za miasto.
Ja także wyjeżdżam na wakacje. Po tym wszystkim co się wydarzyło rodzice postanowili, że powinnam odpocząć i wyjechać. Załatwili, że mogę na jakiś czas pojechać do mojej kuzynki, która mieszka w Chicago. Byłam tam kiedyś, kiedy brała ślub i to miasto jest naprawdę piękne. Mam nadzieje, że przynajmniej tam trochę odpocznę.
— Lizzie, jesteś spakowana?- zapytała moja mama, kiedy weszłam do salonu.
Moja rodzicielka siedziała wpatrzona w ekran laptopa i co jakiś czas wystukiwała coś na klawiaturze. Usiadłam obok niej, a ona podniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi mocno zielonymi oczami.
— Mamo, wyjeżdżam tylko na dwa tygodnie. Nie mam zamiaru się tam przeprowadzać- zaśmiałam się, a ona odłożyła laptopa na stolik.
— Nawet nie wiesz jak dobrze jest widzieć cię znowu uśmiechniętą...- powiedziała i przytuliła mnie mocno.
Po tym, kiedy dowiedziałam się o zakładzie zupełnie się zmieniłam. Nie byłam już tą samą Lizzie, którą znali moi rodzice i oni to zauważyli. Byłam zmuszona im o wszystkim powiedzieć. Kiedy mój tata się o wszystkim dowiedział był w stanie wyjść w środku nocy i pójść do Luke'a, aby się z nim rozmówić. Sama dziwię się mojej mamie, że udało jej się mu przemówić do rozumu.
— Masz jakieś plany?- zapytała, a po chwili do salonu wszedł mój ojciec. Dopiero co wrócił z pracy, dlatego od razu padł na kanapę.
— Muszę coś załatwić. Wyjdę na chwilę, okej?- powiedziałam i spojrzałam najpierw na mamę, a następnie na tatę.
— Tylko nie wracaj za późno i uważaj na siebie...- powiedział mój tata, a ja skinęłam głową.
Albo mi się wydaje, albo moi rodzice zaczęli się o mnie o wiele bardziej martwić. To, że zostałam skrzywdzona przez Luke'a, wcale nie oznacza, że muszą się o mnie tak bardzo martwić. Jestem prawie pełnoletnia, chociaż ojciec zawsze będzie mnie traktował jak swoją małą córeczkę.
Poszłam do pokoju i chwyciłam czarną bluzę w dłonie. Musiałam się z kimś spotkać i oddać jego rzecz. Za dużo było z nią wspomnień. Nie byłam w stanie znieść faktu, że ta bluza wisi w mojej szafie, wśród moich ubrań. Nadal pachniała nim. Jego perfumami, które tak bardzo kochałam.
Przyłożyłam materiał do twarzy i zaciągnęłam się pięknym zapachem perfum. Dopiero po chwili zorientowałam się, że do moich oczu napłynęły łzy. Szybko otarłam mokre policzki i zeszłam na dół. Ubrałam moje czarne conversy i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
Wyjęłam z kieszeni telefon i podłączyłam do niego słuchawki, które włożyłam do uszu. Szłam przed siebie, jednak dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że jest piątkowy wieczór i nie wiadomo czy Luke w ogóle będzie w domu. Weszłam w wiadomości i wybrałam numer do chłopaka.
Ja: Jesteś w domu?
Nie musiałam zbyt długo czekać na odpowiedz, ponieważ w słuchawkach usłyszałam dźwięk informujący o przyjściu nowej wiadomości.
Luke: Tak. Coś się stało?
Nie odpisałam już nic. Jedyne na czym mi zależało to, żeby wiedzieć czy Luke jest w domu. Wkurzyłabym się gdyby się okazało, że Luke gdzieś wyszedł, ponieważ nie chcę iść tam na marne.
Dopiero po kilkunastu minutach doszłam pod jego dom. Przez chwilę wahałam się, czy napewno chcę tam wejść, jednak nie mogłam się już wycofać. Otworzyłam furtkę, wchodząc na jego posesję i po przejściu kilku schodków stanęłam przed jego drzwiami.
Ręce trzęsły mi się z nerwów. Nogi miałam jak z waty, a serce biło mi tak szybko, że miałam uczucie jakby chciało wyskoczyć z piersi. Drżącą ręką nacisnęłam na dzwonek. Czekałam dość długo, jednak nie odeszłam bo wiedziałam, że chłopak musi być w domu. Po pewnym czasie drzwi się otworzyły, a w nich stanął Luke.
Jak zwykle wyglądał idealnie. Jego zmierzwione blond włosy, mocno niebieskie oczy, koszulka, która idealnie opinała jego mięśnie. Wyglądał jakby spał, a ja go obudziłam. Sama nie wiem, dlaczego wciąż tak bardzo mi się podoba. Luke mnie skrzywdził. Zachował się jak ostatni dupek, ale ja nadal jestem w nim zakochana. Nie potrafię od tak o nim zapomnieć. Po prostu nie umiem.
— Lizzie?- zapytał, a ja wlepiłam wzrok w swoje buty, byle by nie patrzeć w jego oczy.
— Przyszłam oddać ci bluzę- wyciągnęłam do niego rękę z ubraniem, a on zawahał się chwile, jednak chwycił przedmiot.
— Mogłaś ją sobie zostawić. Na tobie wygląda o wiele lepiej- jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
— Nie. Luke, ja wyjeżdżam.- chłopak otworzył szerzej oczy, a następnie przetarł swoją twarz dłońmi.
— Wyprowadzasz się?
— Nie. Jadę na dwa tygodnie do kuzynki do Chicago.- powiedziałam, a na twarzy chłopka malowała się ulga- ale po wakacjach idę na studia podobnie jak ty, dlatego już się raczej nie zobaczymy.
— Naprawdę to koniec?- zapytał, a jego głos łamał się.
— Koniec, Luke. Chcę o tobie zapomnieć, więc ty zrób to samo....- chciałam się odwrócić, ale chłopak chwycił mnie za dłoń.
Staliśmy naprawdę bardzo blisko siebie. Zdecydowanie zbyt blisko. Patrzyłam mu prosto w oczy i widziałam w nich ból. To nie był ten sam Luke Hemmings jakiego znałam. Teraz był nie zbyt pewnym siebie chłopakiem, który nie wie czego chce.
— Kocham cię, Lizzie- powiedział mi w usta, a ja zamknęłam oczy, żeby się nie rozpłakać.
— Żegnaj, Luke- oderwałam się od niego i zeszłam po schodach.
Spojrzałam za sobie i widziałam jak Luke stoi w drzwiach i po prostu na mnie patrzy. Dopiero, kiedy przeszłam na drugą stronę ulicy blondyn zamknął drzwi. Nie panowałam nad sobą. Nie potrafiłam opanować emocji, które we mnie panowały. Zaczęłam płakać. Najzwyczajniej w świecie się rozpłakałam. Szłam przed siebie, a policzki piekły mnie od łez.
Powinnam się cieszyć. Jutro będę mogła zacząć nowe życie. Potem już tylko studia i wreszcie będę mogła być naprawdę szczęśliwa. Nie jestem teraz w stanie się w kimś zakochać. Moje serce nadal należy do Luke'a i jestem pewna, że jeszcze przez długi czas tak pozostanie.
,, Kiedyś dużo myślałam o naszej przyszłości, ale nigdy nie zaplanowałam jednego dnia- tego, w którym cię stracę".
Udało mi się napisać pierwszy epilog. Jestem z siebie dumna bo będąc w ostatniej klasie naprawdę ciężko znaleźć na cokolwiek czas, ale nie ważne. Mam nadzieje że się podoba a za kilka dni wleci drugi epilog i już ostatni rozdział tej książki.
Kocham was!
CZYTASZ
Messages L.H | ✔️
FanficZaczęli pisać zupełnie przez przypadek. I zupełnie przypadkiem się w sobie zakochali.