LukeWyszedłem z mojego domu i zacząłem kierować się w jej stronę. Nie potrafiłem sobie jej tak po prostu odpuścić. Stała się dla mnie bardzo ważna i kocham ją, a cały zakład w jaki się wplątałem nie powinien mieć miejsca.
Skręciłem w boczną uliczkę i nadal podążałem za blondynką. Mimo, że było ciemno, boczne latarnie sprawiały, że idealnie widziałem jej szczupłą sylwetkę podążającą w stronę swojego domu.
Przyśpieszyłem kroku, aby znajdować się tuż za nią. Gdy byłem bliżej usłyszałem cichy szloch.
Płakała.
W dodatku płakała przeze mnie.
Zachowałem się jak kompletny idiota i dupek, ale to wszystko miało potoczyć się zupełnie inaczej. Inaczej mam na myśli, że nie powinienem się nigdy w niej zakochać.
Blondynka odwróciła się, gdy przez przypadek nadepnąłem na gałąź, a ona złamała się z głośnym trzaskiem. Odskoczyłem szybko na bok i schowałem się za wysokim murem.
W tym momencie zachowuję się jak jakiś pieprzony stalker, ale muszę porozmawiać z moją Lizzie. Chciałbym wybrać jednak odpowiedni moment, gdy dziewczyna się uspokoi.
Szedłem za nią krok w krok i zdziwiłem się, że zamiast skręcić w stronę swojego domu, poszła w przeciwnym kierunku. Plaża.
To przecież oczywiste. Moja dziewczyna, a raczej była dziewczyna kocha plaże. Wcześniej spędzaliśmy tu często czas. Razem. Tylko we dwoje.
Po kilku minutach dotarliśmy na plaże. Lizzie ruszyła w stronę morza i usiadła na piasku, a ja stopy zostały wyciągnięte do przodu, przez co były przykrywane przez nadchodzące fale.
— Musisz ze mną porozmawiać. Proszę..- powiedziałem i usiadłem obok niej.
Blondynka zmarszczyła brwi, gdy tylko mnie zobaczyła. Widziałem, że jest bardzo zdezorientowana, ale widziałem też iskierki radości w jej błękitnych oczach.
— Skarbie, proszę. Musisz mi wybaczyć.
— Luke, rozmawialiśmy już o tym.- jej głos był cichy i ochrypły.
Odwróciła głowę w moją stronę, a włosy opadły jej na twarz przez co odgarnęła je do tyłu. Jej oczy były spuchnięte i czerwone od płaczu, a ja czułem jak moje serce łamie się na milion kawałeczków, że to przeze mnie płacze.
— Rozumiem, że cię zawiodłem ale...
— Zawiodłeś? Straciłam do ciebie zaufanie i resztki szacunku, Luke.- zachłysnęła się powietrzem i ponownie spojrzała przed sobie.
Odetchnąłem ciężko i żałośnie, a na jej policzkach znowu zobaczyłem spływające łzy. Moja księżniczka płacze przeze mnie, a ja nawet nie mogę jej przytulić.
— Będzie lepiej jeśli po prostu o mnie zapomnisz i będziesz żyć tak jak wcześniej.
— Nie, Lizzie. Moje życie nigdy nie będzie takie jak wcześniej od kiedy cię pokochałem.
Dziewczyna wstała i otrzepała się z piasku. Ruszyła w stronę wyjścia z plaży, a ja wstałem i pobiegłem za nią.
Chwyciłem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę, przez co była zmuszona, żeby na mnie spojrzeć. Jej policzki były mokre od słonych łez, a ja marzyłem tylko o tym, żeby otrzeć jej policzki i ucałować każdy skrawek jej ciała. Żeby mogła mi wybaczyć albo chociaż spróbować ponownie zaufać.
Lizzie
Nie potrafiłam opanować emocji, które gromadziły się we mnie w tamtej chwili. Czułam się rozdarta, a moje serce biło tak szybko jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Z jednej strony chciałam ten jeden jedyny raz zaufać Luke'owi i dać nam drugą szansę. Natomiast z drugiej strony nie wiedziałam czy warto tracić czas na coś co prawdopodobnie już nigdy nie będzie takie jak wcześniej.
Spuściłam głowę w dół, aby nie patrzeć w jego błękitne oczy. Za każdym razem, gdy na niego spojrzałam widziałam w nich ból. Widziałam też, że żałuje tego wszystkiego co zrobił i za wszelką cenę stara się mnie odzyskać. Pozostaje tylko pytanie czy ja tego chcę?
Oczywiście, że tego chcę.
Gdy stanęłam pod jego domem wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Uderzyły we mnie, a ja poczułam jak moje serce łamie się w pół. Marzyłam wtedy, że Luke mnie pocałował. Chciałam, żeby przyciągnął mnie do siebie i powiedział, że wszystko będzie dobrze i jakoś sobie z tym poradzimy.
Przekręcił klucz w drzwiach, przepuszczając mnie w nich. Sama nie mam pojęcia dlaczego się na to zgodziłam skoro nie widzę dla nas szans. Pewnie zgodziłam się dlatego, że jestem ciekawa jak to wszystko wyglądało i dlaczego Luke to zrobił.
— Wysłucham cię, ale mam dwa warunki.- chłopak skinął głową, abym kontynuowała.— Pierwszy to taki, że będziesz mówił prawdę i tylko prawdę, a drugi, że jeśli po tym wszystkim co mi teraz powiesz uznam, że nie widzę szans dla naszego związku to pozwolisz mi odejść.
Chłopak wpatrywał się we mnie, a ja miałam ochotę znowu się rozpłakać. Luke spuścił głowę i przełknął ciężko ślinę, a następnie pokiwał głową, że się zgadza.
Podeszłam do jego łóżka, chwytając w dłonie koc, którym się okryłam, bo było mi naprawdę zimno i usiadłam na łóżku, opierając się plecami o ścianę.
Luke najwyraźniej zamierzał stać. Oparł się plecami o ścianę po drugiej stronie pokoju i próbował ułożyć sobie w głowie co ma mi zamiar powiedzieć. Chciałabym mu wybaczyć, ale nie wiem czy to co teraz usłyszę, pozwoli mi to zrobić.
— Na początku, gdy się zakładałem chodziło tylko o to, abym cię poderwał. Wtedy miało wyglądać to zupełnie inaczej. Ty nigdy nie miałaś się we mnie zakochać, a ja nie powinienem nic do ciebie czuć.
Zaczął mówić, a ja czułam jak moje serce przyspiesza. Pod powiekami ponownie pojawiły się łzy, więc zacisnęłam mocno oczy, żeby się ich pozbyć, a po chwili znowu spojrzałam na blondyna.
— Po jakimś czasie, gdy zaczął spędzać z tobą czas zrozumiałem, że nie mogę ci tego zrobić. Zakochałem się w tobie i wiedziałem, że jeśli się o tym dowiesz będzie to właśnie wyglądać tak jak teraz.- nabrał powietrza i zsunął się w dół po ścianie.— Chciałem to zakończyć, Lizzie. Chciałem wszystko odwołać, ale ten chuj mnie szantażował. Miał na mnie o wiele więcej haków, niż tylko zakład o ciebie. Prawdopodobnie, gdyby wszystko się wydało wyrzuciliby mnie ze szkoły, a na to nie mogłem pozwolić. Myślałem, że nigdy się nie dowiesz o zakładzie, bo i tak kończymy szkołę.
Załkałam cicho i zacisnęłam palce wokół koca. Chłopak przeczesał włosy palcami i podniósł głowę, aby na mnie spojrzeć. Widziałam w jego oczach łzy i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że naprawdę nie chciał mnie skrzywdzić i wszystko co robił wobec mnie było prawdziwe.
— Kocham cię, Lizzie. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i...- nie dałam mu dokończyć.
Od razu znalazłam się obok niego. Splotłam nasze dłonie razem i przycisnęłam moje usta do jego miękkich warg. Blondyn zrozumiał, że mu wybaczyłam. Przyciągnął mnie bliżej, że teraz siedziałam mu na kolanach. Uśmiechnęłam się między pocałunkami, a on przeniósł się na moją szyję, zostawiając na niej pojedyncze, czerwone ślady.
Znowu czułam się jakbym była jego dziewczyną. Nic między nami się nie zmieniło i wszystko będzie dobrze. Wiedziałam, że mu wybaczę i najwyraźniej była to najlepsza podjęta przeze mnie decyzja.
To już ostatni rozdział tej książki. Dziękuje każdej osobie która ją przeczytała. Oficjalnie zakończyliśmy "Messages L.H". Kocham was!
CZYTASZ
Messages L.H | ✔️
FanfictionZaczęli pisać zupełnie przez przypadek. I zupełnie przypadkiem się w sobie zakochali.