Obudziłem się bez budzika. Zdziwiło mnie to, że jeszcze nie dzwonił. Spojrzałem na telefon, by sprawdzić godzinę. Cholera. Jednak dzwonił. Mam teraz 15 minut, żeby się zebrać i dojść do pracy. Jestem skończony. Zasnąłem bardzo późno, więc spałem tak twardo, że nic pewnie nie było w stanie mnie obudzić.
Wybiegłem szybko z łóżka i pobiegłem do łazienki. Odświeżyłem się ekspresowo i równie szybko się zebrałem. Gorzej z tym, że do herbaciarni mam 15 minut drogi. Kiedyś się porządnie zastanawiałem, czy by nie zacząć biegać. Wszystko mnie pcha w tą stronę. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i wybiegłem z domu.
Dawno już nie urządzałem sobie takiego marathonu.
Na miejsce dotarłem 3 minuty spóźniony, więc nie było tak źle jak myślałem.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Od razu uderzył we mnie silny zapach różnego rodzaju cudownych herbat. Uwielbiam to. Ubrałem się w swój cudowny, zielony fartuszek. Przygotowałem wszystko, by było gotowe do przyjęcia klientów. Zmieniłem tabliczkę na drzwiach z 'zamknięte' na 'otwarte' i czekałem już tylko na pierwszych gości.
Byłem dalej okropnie zmęczony. Nie lubię tak bardzo krótko spać. Ja potrzebuję dużo snu. Przez to wszystko chwilami miałem zawroty głowy. Dzisiaj z urlopu wraca drugi pracownik, którego jeszcze nie znam. Módlmy się, żeby był w porządku. Tylko czemu jeszcze nie przyszedł?
Nie musiałem czekać zbyt długo na pierwszych klientów. Tak bardzo jestem dziś zdezorientowany, że dwa razy w ciągu 2 godzin pomyliłem zamówienia. Na szczęście dziś nie było tak dużego ruchu jak wczoraj.
Po jakimś czasie do herbaciarni wbiegł jakiś chłopak, który od razu wszedł za ladę. Trochę się przez to zestresowałem.
- Przepraszam, ale nie wolno tu wchodzić. - Zwróciłem mu po cichu uwagę, tak, żeby żaden z klientów nie zwrócił na nas uwagi.
- Jaaa... Przepraszam, że się tak spóźniłem. Byłem przekonany, że dzisiaj niedziela i otwieramy o 10:00... - Mówił zadyszany chłopak. Domyśliłem się jednak, że to ten nowy pracownik. Ulżyło mi od razu. - Ah. Nazywam się Doyoung. - Powiedział chłopak po tym jak już ochłonął. Przynajmniej nie ja jeden się dzisiaj spóźniłem.
- Taeyong. - Uśmiechnąłem się delikatnie podając mu rękę.
- To ja szybko się pójdę przebrać i zaraz ci z wszystkim pomogę.
Kamień spadł mi z serca. Teraz właśnie zatwierdziłem się w tym, że ostatnio otaczają mnie sami przystojni mężczyźni. Czy powinienem udać się na operację plastyczną?
Dużo dało mi to, że Doyoung mi teraz pomagał, jednak mimo to wciąż nie mogłem się zbytnio skupić. Nie dość, że byłem zmęczony to jeszcze do tego męczyła mnie propozycja Tena.
Kiedy tylko o nim pomyślałem on nagle zjawił się w drzwiach z tą swoją dziewczyną. Usiedli przy stoliku blisko okna. Odczekałem chwilę, żeby dać im się namyślić po czym poszedłem odebrać zamówienie.
- Czy mogę odebrać już wasze zamówienie? - Uśmiechnąłem się ładnie i czekałem na odpowiedź. Ten zamówił dwie herbaty i ciastko.
- Aaa teraz mi jeszcze powiedz czy się namyśliłeś? - Uśmiechnął się równie ładnie patrząc na mnie. Jego dziewczyna tylko burknęła coś pod nosem.
- Jeszcze nie... Nie wiem czy to dla mnie...
- Nawet tak nie mów. Widać, że lubisz to robić. Ogladałem wczoraj jeszcze raz wszystkie nagrywki. Widziałem, że bawiłeś się przy tym jak dziecko. Do tego taka okazja może się już nie powtórzyć~ - Powiedział przeciągając ostatnie słowo. Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć odezwała się ta blond siksa.
- Ten przyszliśmy tu napić się herbaty, a nie urządzać sobie pogaduszki z obsługą... Rozmawiasz ze mną, a nie z nim.
Ten zakłopotany popatrzył tylko na nas po czym odwrócił wzrok. Zrobiło mi się mega niezręcznie. Skinąłem tylko lekko głową i poszedłem przekazać zamówienie Doyoungowi.
Już do końca ich pobytu Ten nawet tu nie spojrzał. Ta laska jest okropnie dziwna. Poszedłem podać zamówienie do stolika obok nich. I co? No super wywaliłem się potykając się o własne nogi i wylewając sobie wrzątek na rękę. Prosto przed ich stolikiem. Ten jakoś odruchowo podbiegł, by pomóc mi wstać. Zaraz też był tam Doyoung. Ja tylko syknąłem cicho z bólu. Nie chciałem zwracać na siebie już bardziej uwagi chociaż i tak pewnie wszyscy już się na mnie gapili jak na idiotę.
- Nic Ci nie jest?! - Zapytał przerażony Doyoung. Kątem oka tylko dojrzałem jak dziewczyna Tena wychodzi zdenerwowana.
- Uważaj na siebie. - Ten powiedział tylko to zanim wybiegł za tą laską. Czemu z niego taki pantoflarz?
- Wszystko okej. - Powiedziałem do chłopaka.
- Idź przemyj to zimną wodą. Ja tu posprzątam.
Zrobiłem tak jak powiedział. Wyglądałem dosyć śmiesznie, przez to, że cała ręka zrobiła się czerwona i lekko spuchła. Zagoi się.
Już prawie do końca dnia Doyoung robił wszystko sam. Mimo, że znałem się z nim kilka godzin stał się szybko wobec mnie opiekuńczy.
Zamknęliśmy o 17:30 i jeszcze wymieniliśmy się numerami, by w razie nagłej potrzeby do siebie dzwonić. Poszliśmy w swoje strony, gdy nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłem się i okazało się, że to Ten.
- Yah... Chciałem cie przeprosić za moją dziewczynę... Lisa jest troche... Przewrażliwiona i... Łatwo się denerwuje. Głupio mi.
- Nic się nie stało.
- A jak z twoją ręką?
- Zagoi się. Nie poparzyłem się aż tak mocno. - Uśmiechnąłem się lekko.
- To dobrze. Czyli dasz radę przyjść jutro na te zajęcia prawda?
Znowu ten temat. Czemu mu tak bardzo na tym zależy?
- Daj mi na chwilę swój telefon.
- Po co?
- Proszę daaaj. - Wyciągnąłem swój telefon z kieszeni i podałem mu do ręki wcześniej odblokowując go.
Chłopak zaczął coś wstukiwać w telefon. Nie widziałem za bardzi co i starałem się udawać niezależnego i że mnie to tam rybka.
- Tu masz mój numer. Wysłałem do siebie strzałkę, więc mam też twój. Będę Cię namawiał tak długo, aż się zgodzisz.
- Ten dlaczego ci tak na tym zależy? Przecież nawet się nie znamy.
- Jak to się nie znamy? Wiem jak się nazywasz. Ty wiesz jak ja się nazywam, więc się znamy. - Problem w tym, że nie zapamiętałem jak on się dokładnie nazywał. Jakoś to nadrobię. - W dodatku widzę, że sprawia ci to radoche. Będziesz mi jeszcze dziękował, że Cię wyciągnąłem zobaczysz.
- To nie takie proste jak ci się wydaje...
- Niby czemu? Przychodzisz i tańczysz. Cała filozofia. Resztą się już zajmę ja.
- Mam problemy rodzinne. Nie zrozumiesz.
- Tym bardziej powinieneś przyjść! Oderwiesz się trochę od tego co się dzieje i chociaż na chwile o tym zapomnisz.
Chciałem mu odpowiedzieć jednak ktoś mnie przekrzyczał.
- Ten! Co ty znowu tu z nim robisz?
Czy ona go odstępuje chociaż na chwilę? To chore. A on znowu tylko przeprosił i pobiegł za nią jak jakiś piesek. Czy ona naprawdę zawsze go tak traktuje? Dlatego nie lubię kobiet. Ehh...

CZYTASZ
Stop, Baby Don't Stop...
FanfictionTaeyong ma wielką pasję do tańca po jego ojcu. Tato jego ginie w wypadku, podczas trasy koncertowej. Matka Taeyonga wprowadza żelazną zasadę, którą ciężko mu przyjąć do siebie - kompletny.zakaz.muzyki. Chłopak chce jednak rozwijać swoją pasję. Czy u...