TOUCH

524 67 45
                                    

🎵Congratulations, congratulations!🎵
Śpiewaliśmy sobie wszyscy razem jedząc lody. To były jedne z moich najszczęśliwszych chwil. Odnieśliśmy wielki sukces. Jesteśmy na pierwszych stronach gazet. W telewizji o nas huczy. Jesteśmy wszyscy razem i co najważniejsze - nie muszę się już z niczym kryć. Czuję jakby najgorszy ciężar właśnie spadł ze mnie i wszystko wygląda inaczej. Myślę, że zacznę pomagać też i mojej mamie przezwyciężać tę traumę. Chcę, żeby przestała się zadręczać i zaczęła żyć na nowo. Tyle życia jeszcze przed nią. Teraz naprawdę jestem szczęśliwy i spełniony.

- Hej Taeyong? - Spojrzał na mnie Jaemin. - Kto to wczoraj był i czemu tak zareagowałeś.

- Właśnie? - Dodał Chenle i wszyscy na mnie spojrzeli.

- To moja mama. - Powiedziałem spokojnie. - Tak dawno jej nie widziałem, że aż wzruszyłem się na jej widok. - Zaśmiałem się. Nie muszą wiedzieć wszystkiego.

- To tak nie wyglądało. - Mruknął Jisung.

- Yah było minęło. Cieszmy się dzisiejszym dniem. - Jak zwykle Ten ratował moją sytuację. - Jak sami wiecie ten występ był charytatywny i wszystkie otrzymane pieniądze przeznaczyliśmy na dzieci chore na raka. - Kontynuował. - Udało nam się uzbierać dużo co bardzo ich wspomogło. Mam nadzieję, że to nie będzie nasz ostatni występ. Naprawdę liczę na dalszą współpracę z wami. Dlatego teraz pytam czy ktoś chciałby zrezygnować?

Nikt nie podniósł ręki.

- Przepraszam, ale muszę zapytać. - Odezwał sie Chenle. - Czy jest możliwość, żeby dołączyło do nas jeszcze kilka osób?

- Jeśli nikt nie ma nic przeciwko to i ja nie mam. - Powiedział Ten. Wszyscy się zgodzili.

- Chodzi o to, że trzech moich przyjaciół bardzo żałowało, że nie przyszli wcześniej. Teraz mnie męczą, żebym zapytał was, czy byście się zgodzili, by dołączyli. Sa naprawdę utalentowani.

- Chyba wszyscy są za. - Uśmiechnąłem się. - Kiedy ich nam przedstawisz?

- Mogę nawet teraz. Są w pobliżu.

- Zaproś ich do nas!

Chenle był ucieszony jak nigdy. Zaraz wybiegł po nich i długo nie musieliśmy czekać, aż nam ich przyprowadzi.

- Więc to YangYang, Xiaojun i Hendery. - Przedstawił nam ich Chenle uśmiechnięty od ucha do ucha. Chłopaki przywitali się z nami.

- Wszyscy jesteście Chińczykami? - Zapytał Renjun.

- Tak. Tyle, że YangYang jest wpół Niemcem.

- Ja. Ich bin.

- Ale chyba nie mówi tylko po niemiecku.

Yangyang zaśmiał się.

- Spokojnie.

- Już was lubię. - Zaśmiał się Renjun.

- Dziękujemy bardzo, że daliście nam szansę. Bardzo żałowaliśmy, że nie poszliśmy na początku razem z Chenle.

- Yah. Jeszcze musicie nam pokazać swoje umiejętności. Nie ma tak łatwo. - Zaśmiał się Ten. - Chodźmy do studia.

Jak powiedział tak zrobiliśmy. Droga do studia była krótka i przyjemnie się szło w takim miłym towarzystwie. Weszliśmy do środka do naszej dużej sali treningowej.

- No to pokażcie na co was stać. Wolicie zatańczyć razem czy osobno?

- Razem. Możemy sobie wybrać piosenkę? - Zapytał Hendery.

Stop, Baby Don't Stop...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz