SCENT

458 56 19
                                    

- Myślę, że się w tobie zauroczyłem. - Powiedziałem patrząc wciąż w dół. Poczułem jak ucisk na moim nadgarstku się rozluźnia, a potem jak Ten mnie puszcza. Bałem się spojrzeć mu w twarz. - Ten ja przepraszam... Ja nie chciałem tego powiedzieć. - Spojrzałem na niego. - Ja... Uporządkuję swoje uczucia. Nie będę Ci zawadzał. Tylko błagam Cię wyba...

Chciałem się jeszcze jakoś ratować, ale usłyszałem jak otwierają się drzwi, więc przerwałem. Weszła przez nie Lisa.

- Ten kochanie ~ Czy on już może sobie pójść? Mamy teraz poćwiczyć przed naszym występem. Chyba o mnie nie zapomniałeś?

- Nie skarbie... - Popatrzył na nią, a potem przeniósł swój wzrok na mnie. Jego spojrzenie było zimne i pozbawione uczuć. - Właśnie skończyliśmy rozmowę i on wychodzi.- Powiedział to tak chłodno, że się długo nie zastanawiałem. Od razu stamtąd wybiegłem. Zabolało. Zniszczyłem przyjaźń. Ja uznawałem go za idealnego przyjaciela, mimo, że poznaliśmy się niedawno. Zaraz po wyjściu moje policzki zalały się łzami.

Mogłem coś nazmyślać. Chociaż ten raz go okłamać. Co mi strzeliło do głowy, żeby mu wyznawać zauroczenie?! Jak ja się mam pokazać na próbach. Jak ja mam teraz spojrzeć mu w oczy?

Z drugiej strony nie chcę go teraz znowu zawieść... Do tego wszystkiego mam nawet swoją solówkę w tej choreografii. Gdybym się teraz poddał cała 17 by mnie znienawidziła...

Przetarłem policzki z łez i spojrzałem przez szybę. Ten i jego dziewczyna ćwiczyli choreografię. Wyglądała na bardzo trudną, ale imponowała mi...

Mimo, że Lisa uśmiechała się do Tena i próbowała go rozbawić, on nie uniósł nawet na chwilę kącika swoich ust.

Nie chciałem dłużej patrzeć. Boli mnie to, w jaki nastrój go teraz wprawiłem. Musi się czuć niezręcznie i nieswojo. Pewnie czuje do mnie obrzydzenie... Nie tego chciałem.

Nie chciałem także wracać do pustego domu. Wiem, że o tak nie zasnę. Dziś chyba pójdę spać do sauny. Nie lubię tłumu ludzi jaki tam jest. Jednak to najlepsze miejsce jak dla mnie na tę chwilę.

Udałem się w stronę sauny. O tyle dobrze, że była niedaleko herbaciarni. Byłem już przy drzwiach kiedy poczułem znajomy mi uścisk na nadgarstku. Bałem się odwrócić. To Ten. Boje się co chce mi powiedzieć. Przełknąłem głośniej ślinę i powoli się uśmiechnąłem.

- Hej! Idziesz na noc do sauny? Nie masz domu?

- Doyoung?

- Nie. IU. Co tu robisz?

Z jednej strony ulżyło mi, że to nie był Chittaphon, ale z drugiej przykro mi było, że nie mogłem z nim tego wyjaśnić.

Doyoung pomachał mi ręką przed oczami.

- Halooo. Odpowiesz mi?

- Ah.. przepraszam. Zamyśliłem się. Nie o to chodzi. Po prostu nie chcę być dzisiaj sam... Mama pojechała na wycieczkę, więc nie mam do kogo ust otworzyć. Nie mam nawet telewizora, żeby coś obejrzeć.

- To czemu nie zadzwoniłeś? Zapraszam do siebie! Mogłeś mówić od razu.

Doyoung pociągnął mnie za rękę, bym poszedł za nim.

- Czekaj... To na pewno nie problem?

- Problem? Gdyby to był problem to przecież bym cię nie zapraszał. Dawno nikt mnie nie odwiedzał, więc miło mi będzie, jeśli zostaniesz. - Uśmiechnął się do mnie ciepło. To był dla mnie bardzo ważny, ciepły i miły gest. Mimo, że nie miałem nastroju lekko się do niego uśmiechnąłem w podzięce.

Stop, Baby Don't Stop...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz