Kolejny dzień. Zamachnąłem się by wstać z łóżka i od razu gorzko tego pożałowałem. Zakwasy dały się we znaki. Chyba faktycznie jestem do niczego. Albo jestem bardzo leniwy. To też jest jakieś wytłumaczenie.
Energicznie się zebrałem i zjadłem śniadanie. Dzisiaj mam wolne w pracy, więc umówiłem się z Tenem, że od samego rana będziemy ćwiczyć. On naprawdę chce mi pomóc, dlatego jestem zdeterminowany, by tam iść i tańczyć. Przecież sam tego chciałem, prawda? Najważniejsze, że mama o niczym nie wie.
Wyszedłem z domu po 9:30. Z Tenem umówiłem się na 10:00, więc zostało mi jeszcze trochę czasu. Pomyślałem sobie, że miło byłoby mu coś kupić w podziękowaniu za to, jak bardzo stara mi się pomóc.
W drodze do studia wstąpiłem kupić mu czekoladki i kawę. Bo kto nie lubi czekoladek i kawy?
Po udanych zakupach doszedłem już do studia gdzie czekał na mnie Chittaphon.
- Spóźniłeś się. - Zaśmiał się do mnie, a ja spojrzałem przestraszony na zegarek.
- Tylko o minutę! - Odetchnąłem z ulgą i wręczyłem mu czekoladki. - Prosze. To takie małe podziękowanie za to jak mi pomagasz.
- Ooo dziękuję~ To bardzo miłe z twojej...
- Jesteście już na takim poziomie, że sobie dajecie prezenty? Brawo. Nic tylko gratulować. - Powiedziała zirytowana Lisa po czym wyszła trzaskając drzwiami. Teraz Ten pewnie za nią pobiegnie. Ale co? On tylko popatrzył na zamykające się drzwi i uśmiechając się popatrzył na mnie. Czyżby przestał się tak podporządkowywać?
- To co? Idziemy ćwiczyć? Mam nadzieję, że złapały Cię zakwasy.
- I to jeszcze jakie. - Zaśmiałem się i poszedłem za nim do sali ćwiczeń. Chciałem trzymać język za zębami, ale nie mogłem jakoś dłużej tego w sobie trzymać.
- Ona mnie nie lubi, prawda?
- Hm? Lisa? Ona... Trochę się martwi o mnie... Ale to mało ważne. Ignoruj to.
- Boi się? Przecież jesteś już dorosły. Nie masz 5 lat.
- Nie o to chodzi... Zacznijmy już ćwiczyć.
Z natury jestem bardzo dociekliwy i nie umiem wytrzymać. Tak też było i teraz. Nie dałem mu zmienić tematu.
- To o co? Przecież ja krzywdy nie zrobię.
- Źle mnie rozumiesz...
- To mi wytłumacz.
Nastała między nami dosyć długa i niezręczna cisza. Dopiero po jakimś czasie Ten wypuścił z siebie głośno powietrze i westchnął po czym spojrzał na mnie.
- Bo ona wie, że jestem bi... No i boi się dosłownie o każdą osobę. Jest bardzo zazdrosna nawet jak nic nie robie. Czasem mam już tego naprawdę dość. Nie wiem już jak na to reagować.
No troszeczkę mnie zatkało. Ale tylko odrobinkę. Nie spodziewałem się tego. Co nie zmienia faktu, że dalej jej nie lubię. Przesadza z tą zazdrością. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Dopiero po chwili się odezwałem.
- Rozumiem... Spokojnie. Jakoś się ułoży. - Poklepałem go lekko po ramieniu i włączyłem muzykę. - Teraz o tym zapomnij i trochę się rozgrzejmy. Mimo, że wszystko mnie boli to jestem gotowy do dalszej pracy. Chcę się nauczyć tańczyć. - Chyba jakoś poprawiło mu to humor, bo od razu się rozweselił.
Zaczęła się nasza ciężka, ale i pełna śmiechu próba. Z każdym jego uśmiechem moje policzki nabierały koloru. Oczywiście tłumaczyłem się tym, że to przez to, że się zgrzałem. Przecież mu nie powiem, że rumienię się na jego widok. To brzmi staroświecko. Boję się, że naprawdę się w nim zauroczyłem. No ale nic na to nie poradzę.
Dzisiaj dał mi jeszcze większy wycisk niż wczoraj. Ale dzięki temu załapałem już większość choreografii. Skończyliśmy gdzieś dopiero po 17:00.
- Yaah... Nie mogę uwierzyć, że w ciągu dwóch dni robisz takie postępy. Widzisz? Mówiłem, że masz wielki talent tylko nie odkopany! A ja pomogłem ci ten talent odkopać. Przynajmniej taką mam nadzieję. A teraz błagam chodźmy coś zjeść. Jestem okropnie głodny.
- Nie ukrywam, że ja też. Chodźmy.
Kiedy już doprowadziliśmy się do porządku, wyszliśmy ze studia, by udać się do jakiejś knajpki.
Kiedy znaleźliśmy już odpowiednie miejsce to zamówiliśmy jedzenie i usiedliśmy w dyskretnym miejscu.
- Teraz możemy porozmawiać, bo tak naprawdę to nigdy nie było jakiejś super okazji. Często mówiłeś mi, że masz problemy w domu co do tańca. Możesz mi teraz powiedzieć o co chodzi? Chyba, że nie chcesz, to nie będę naciskał.
Zebrałem myśli i po chwili odpowiedziałem mu.
- Mój tato był wybitnym artystą. Tańczył, śpiewał, rysował, grał na instrumentach. Wszystko czego dusza zapragnie. Był wszechstronnie uzdolniony. Niestety zginął w wypadku podczas trasy na swój występ. Mama twierdzi, że jego pasja go zabiła. I że gdyby nie ten koncert to nic by się nie stało. Dlatego zabroniła mi wszystkiego. Wyrzuciła telewizor. Wszystkie radia. Instrumenty. Wszystko co grało. Popadła w jakąś depresje. Ja po swoim tacie przejąłem to zamiłowanie do muzyki. A mama robi wszystko, żebym nie szedł w tę stronę. Boli mnie to, bo są to jednak moje marzenia, które mi odebrano. Jakby się dowiedziała, że tańczę, dostałaby zawału... Nie chcę jej denerwować, bo tylko ona mo została... - Spuściłem wzork. Szczerze, to zachciało mi się płakać, ale powstrzymałem łzy. Nie chciałem tu robić jakiegoś przedstawienia.
Chłopak po chwili jednak znalazł się obok mnie na sofie, na której siedziałem i przytulił mnie do siebie klepiąc lekko po plecach. Nie wiem czemu, ale przez ten właśnie gest łzy same zaczęły lecieć w dół. Od dawna nikt mnie tak czule nie przytulał.
Po chwili Ten uśmiechnął się do mnie i poczochrał lekko moje włosy.
- Spokojnie. Twoja mama się nie dowie. Skoro nie ogląda telewizji to nie będzie miała skąd się dowiedzieć. Załatwię to, by w gazetach nie było nic napisane. Zobaczysz, że będzie dobrze. Ale nie będziesz mógł też tego wiecznie kryć. Lepiej zbierz się na odwagę i jej w końcu kiedyś o tym powiedz. Lepiej, żeby dowiedziała się tego od ciebie niż od kogoś obcego.
Przetarłem szybko swoje policzki. Było mi trochę wstyd, że się popłakałem, ale i poczułem wielką ulgę, że mogłem się komuś wygadać i wypłakać na ramieniu.
- Dziękuję... - Rzuciłem cicho po czym pani przyniosła nam nasze zamówienia.
- A teraz jedzmy. Smacznego~
Uśiechnąłem się do niego i odpowiedziałem. Zjedliśmy w ciszy, bo naprawdę byliśmy głodni.
- To było takie dobre...
- Głodnemu wszystko smakuje. - Powiedział Ten, gdy opuściliśmy knajpkę. - Ale zasłużyłeś sobie. Naprawdę robisz wielkie postępy. Jutro też musisz przyjść. Poćwiczymy wykończenia i wszystkie inne ozdobniki, bo całą podstawę już potrafisz. Jestem dumny.
- Gdyby nie ty, to pewnie nic bym nie zdziałał. Jestem ci naprawdę wdzięczny i nie wiem jak się odwdzięczyć.
- Odwdzięczysz mi się dobrym występem. Naprawdę tyle mi starczy. - Chłopak uśmiechnął się patrząc w niebo. - Dzisiaj jest takie czyste. Widać wszystkie gwiazdy.
Spojrzałem w górę.
- Tak. Jest ślicznie. - Spojrzałem na niego z uśmiechem i nasze spojrzenia się spotkały. Speszony od razu spojrzałem gdzieś w bok i starałem się zmienić temat. Zrobiło się niezręcznie.
- Mieszkam tu niedaleko. Już sobie tam dojdę. Dziękuję za świetnie spędzony dzień. I do zobaczenia jutro~
Pomachałem mu nie czekając na jego odpowiedź. Cały czerwony pobiegłem powoli do domu. Zaraz po wejściu do środka usłyszałem dźwięk SMS'a. Spojrzałem na wyświetlacz.
"Nawet nie dałeś mi powiedzieć dobranoc. Przyjdź jutro zaraz do pracy. I bądź gotowy. Czeka Cię jeszcze dużo pracy. Nie myśl sobie, że już osiągnąłeś sukces! Dobranoc Taeyong"
- Dobranoc Ten. - Powiedziałem cicho do siebie z uśmiechem na twarzy.
Jest coraz lepiej. Jutro walczę dalej. Dobranoc.
CZYTASZ
Stop, Baby Don't Stop...
FanfictionTaeyong ma wielką pasję do tańca po jego ojcu. Tato jego ginie w wypadku, podczas trasy koncertowej. Matka Taeyonga wprowadza żelazną zasadę, którą ciężko mu przyjąć do siebie - kompletny.zakaz.muzyki. Chłopak chce jednak rozwijać swoją pasję. Czy u...