Zanim w pałacu znów poczęło wrzać, byłam już na nogach. Doszyłam do swojej sukni parę koronek przy rękawach, po czym ruszyłam w stronę jadalni. Nie chciałam iść do kuchni, obawiając się spotkania z Fu. Po wnioskach, do jakich doszłam zeszłego wieczora, nie byłam jeszcze w stanie patrzeć na niego jak wcześniej.
W końcu był Strażnikiem Przeklętych Kamieni.
Gwardziści przy drzwiach zmierzyli mnie wzrokiem, jednak nic nie powiedzieli. Otworzyłam drzwi, które skrzypnęły cicho. Ewidentnie potrzebne było im naoliwienie.
Parę osób odwróciło w moją stronę głowy, jednak widząc tylko mnie, zaraz wrócili do rozmów.
Podeszłam do ogromnego stołu, wzięłam talerz i zaczęłam nakładać sobie na talerz nieco jedzenia: croissanty, mozzarellę i pomidory. Klasyczny zestaw.
Uwielbiałam to połączenie, wszystko idealnie do siebie pasowało.
Nalewałam właśnie sobie herbatę ziołową, kiedy ktoś trącił mnie łokciem. Podniosłam głowę i posłałam mu uśmiech.
Luka stał obok mnie, jak zwykle nie mogąc się zapewne zdecydować, co zjeść. Uważał bowiem, że trudno mu wybrać coś jednego na śniadanie, gdyż to jest pierwszy i najważniejszy posiłek dnia, decyzja ta musi być więc przemyślana. Cóż, każdy ma własnego konika na punkcie czegoś.
— Hej.
Skinęłam mu na powitanie, zjadając plaster pomidora.
— Zajmę stół — rzuciłam między kęsami, po czym usiadłam na wolnym miejscu.
Nie czekałam długo, aż Luka dosiadł się do mnie z talerzem, na którym było wszystkiego po trochu. Bez większej krępacji sięgnęłam po grzankę z marmoladą, ugryzłam ją i mu oddałam.
— Nie najgorsza — odparłam, kiedy mordował mnie wzrokiem.
Pokręcił głową z uśmiechem, po czym zaczął jeść. Mimo że to on miał trzy śniadania na jednym talerzu, to właśnie Luka pierwszy skończył. Bardzo starałam się przyspieszyć tempo, ale średnio mi szło.
A już kompletnie, kiedy wspomniał coś o Biedronce. O mały włos się nie zakrztusiłam.
— Jest taka... nie wiem sam. Nagle, wraz z Kotem, pojawili się i chcą jakby pomagać. Czy coś takiego. To urocze, nie sądzisz? — Przy każdym pytaniu retorycznym jedynie uśmiechałam się do niego jak głupia. — Wygląda na dobrą dziewczynę o złotym sercu, naprawdę. Ponoć dzięki niej królowa postanowiła wybudować nowy sierociniec.
Bardzo nie chciałam być przy tym temacie, z początku nie planowałam się nawet odzywać, ale następna teoria zbiła mnie z pantałyku.
— Ciekawe, czy ona z tym Kotem coś kręci... Nie widziałem jej wprawdzie z bliska, ale takie wieści szybko się roznoszą. Wszyscy stajenni już tylko mówią o tym, że Biedronką i Kotem musi być jakiś szlachcic ze swoją ukochaną. To naprawdę... urocze i szlachetne.
— Chyba ty też nie myślisz, że Kot i Biedronka...
Wiedziałam, że stąpam po cienkim i kruchym lodzie, ciągnąc tę rozmowę, jednak musiałam to wiedzieć. Jeśli jego odpowiedź byłaby pozytywna, musiałabym jakoś przekazać mu, że jakikolwiek związek pomiędzy mną — dla Luki Biedronką — a Czarnym Kotem nie egzystuje. I nie ma nawet do tego prawa.
— No wiesz, według tego, co powiedział Kim, dobry znajomy jednego ze strażników, który jest bratem tego, który był na miejscu zdarzenia... No w sumie można by myśleć o tej dwójce jako parze.
Prychnęłam tak głośno, że parę osób popatrzyło w naszą stronę.
— Absurd — burknęłam. — Nie są, to, eee, widać z daleka.
CZYTASZ
Dwór Paris | MIRACULOUS - porzucone
FanfictionSkończyłam swoją przygodę z publikacją fanfictions z tego uniwersum, teraz skupiam się na autorskiej powieści fantasy "Ta przelana krew". PIERWSZY TOM SERII „PRZEKLĘTY ARCHIPELAG". Legenda głosi, że na wodach Oceanu Cristalline czai się potężna moc...