Ja, czyli Marek, razem z moimi dwoma znajomymi Rafałem i Konradem postanowiliśmy(właściwie to oni to wymyślili) wybrać się do opuszczonej posiadłości na obrzeżach naszego miasta. Podobno był nawiedzony, a ostatni właściciel nagle zniknął bez żadnego śladu. A żeby było jeszcze "fajniej" mieliśmy tam pójść w nocy. Spotkaliśmy się o 23:00 przed tym domem, miało być strasznie więc każdy miał się czegoś dowiedzieć o jego historii. Jeszcze przed wejściem Konrad zaczął opowiadać.
-Podobno cały ten teren kiedyś był cmentarzem, ludzie odradzali budować tu dom ale pierwszy właściciel ich ignorował twierdząc że są przesądni.
-Czytałem-wtrącił się Rafał-że już podczas budowy działy się dziwne rzeczy, zginęło tu wtedy 3 robotników.
-A właściciel-kontynuował Konrad-po niemałym miesiącu zniknął. Następni którzy tu mieszkali wyprowadzali się tak szybko jak tylko mogli, skarżyli się na dziwne dźwięki i straszne koszmary.-na chwilę zapadła cisza- A ty Marek czego się dowiedziałeś?
-W sumie to niczego.
-I taka z tobą zabawa niedość że kujon to jeszcze strachaiło.-powiedział Konrad.
-Może i się trochę boje, ale przynajmniej zdaje do następnej klasy.-tak naprawdę to strasznie się bałem, nie jestem typem osoby która lubi się bać ale nie chciałem żeby chłopacy się tego dowiedzieli.
-To co wchodzimy?-odezwał się Rafał.
-Jeśli się nie boisz.-odpowiedział Konrad i spojrzał się na mnie.
-No to wchodzimy!-odparłem pociągając za klamkę w drzwiach.
Drzwi otworzyły się głośno skrzypiąc. Widząc jak znajomi się na mnie patrzą postanowiłem wejść pierwszy, za na wszedł Konrad następnie Rafał zamykając za sobą drzwi.
-Po co je zamykasz?-zapytałem.
-A co strach cię obleciał?-odpowiedział Rafał
-Nie! A nie dziwi was to że drzwi były otwarte?-postanowiłem zmienić temat.
-Pewnie nie jesteśmy pierwszymi którzy tu przyszli, ktoś wcześniej zajął się zamkiem.-powiedział Konrad.
W ciszy niepewnie zaczęliśmy zwiedzać posiadłość. Najpierw weszliśmy do jakiegoś dużego pomieszczenia którego ściany były całe a grafiti.
-Widzisz już ktoś tu był.-przerwał ciszę Rafał.-To pewnie był salon, dość spory salon.
Dalej przeszliśmy do pomieszczenia które wyglądało jak kuchnia. Z każdą chwilą bałem się coraz mniej, niestety Konrad prawdopodobnie to zauważył i powiedział.
-To może wejdziemy na piętro?-i spojrzał się na Rafała.
-Może lepiej do piwnicy.
Gdy Rafał to powiedział serce zaczęło mi szybciej bić, zacząłem się obawiać. Starałem się tego nie pokazywać ale chłopaki chyba to zauważyli.
-Tak piwnica to zdecydowanie lepszy pomysł.
-A tu jest piwnica?-powiedziałem próbując odwieść ich od tego pomysłu.
-Na pewno jest, a jeśli niema zawsze jest piętro.-odpowiedział Konrad.
I tak zaczęliśmy szukać drzwi do piwnicy, po dłuższej chwili znaleźliśmy schody prowadzące na dół.
-To co kto pierwszy?-zapytał Rafał.
-Może wszyscy na raz!-odpowiedziałem szybko.
-Dobra.-zgodził się Konrad patrząc na Rafała.
Po woli zaczęliśmy zchodzić w mrok piwnicy. Szybko wyciągnąłem telefon i włączyłem latarkę chłopaki zrobili to samo. Stopnie pod naszym ciężarem wydawały przerażające skrzypienie. Gdy wreszcie znaleźliśmy się na dole zaczęliśmy się rozgladac. Nie było tam nic prócz kilku metalowych regałów stojących pod ścianami.
-No nic tu nie ma, możemy wracać.-powiedziałem lekko drżącym głosem.
-Przecież nie ma tu nic strasznego.
-Dlatego możemy już iść na górę.
-Albo zostać tu na chwilę.
-Niby po co.
-Zobaczymy kto pierwszy ucieknie ze strachu.
-Sam mówiłeś że nie ma tu nic strasznego.
-To każdy opowie jakaś straszną historie.
-Cii...Słyszycie syreny.-odezwał się milczący do tej chwili Rafał.
-Pewnie ktoś nas widział i zadzwonił na policję.-powiedziałem przerażony.
-Nie panikuj nawet jeśli to powiedzą tylko żebyśmy sobie poszli.-powiedział Konrad.
-Mimo to lepiej żeby nas nie znaleźli.-dodał Rafał.
Słyszeliśmy syreny coraz głośniej. Gdy byłem już na schodach nagle usłyszeliśmy dziwny dźwięk.
-To pewnie drzwi-Zasugerował Rafał-szybko pod schody.
Szybko zszedłem na dół i razem z chłopakami schowaliśmy się pod schodami, zgaśiliśmy latarki i zamarliśmy w bezruchu. Ciągle było słychać wycie syren oraz dźwięki jak by nad nami ktoś biegał. Dźwięki były coraz głośniejsze, po chwili zauważyliśmy że ktoś zbiega po schodach, podbiegł do ściany i wyciągnął coś świecącego z kieszeni, wyglądało jak duży kryształ. Nagle usłyszeliśmy jakiś głos który krzyczał "Zatrzymaj się!". Gość z pod ściany zaśmiał się i zaczął rysować kryształem po ścianie.
Na górze znów było słychać kroki. Spojrzałem na kolegów przyglądali się tej tajemniczej osobie i temu co rysował na ścianie, ponieważ każda linia która kreślił zaczynała świecić.
Namalował duże półkole z dziwnymi znaczkami wewnątrz, gdy skończył wbił ten dziwny przedmiot w środek. Cały rysunek zaczął świecić, ściana w miejscu wbicia kryształu zaczęła pękać i być wsysana przez wir który tam powstawał chłopacy wystraszyła się i wybiegli z pod schodów. Gość odwrócił się i wystraszył. Wtedy dotarło do mnie, że też powinienem uciekać. Niestety Rafał, który był z pierwszy połknął się o pierwszy stopień. Wir powiększył się i zaczął jakby wsysać wszystko z pomieszczenia, czułem że robi to coraz silniej po chwili regały zaczęły się przewracać, koleś z pod ściany trzymał kryształ i stał bez ruchu. Wir wciągał już tak mocno że ja i Konrad musieliśmy się trzymać poręczy od schodów. Rafał w końcu podniósł się i próbował wejść na górę. W połowie drogi na szczyt schodów zobaczył stojącego tam policjanta, który mocno trzymał się futryny od drzwi, przestraszył się i zaczął spadać popychając mnie i Konrada. Wciągani przez wir wpadliśmy na gościa, który puścił przez to kryształ i wszyscy czworo wpadliśmy do środka. Było to strasznie dziwne uczucie unoslilśmy się tam jak by nie było grawitacji. Próbowałem złapać się któregoś z chłopaków, ponieważ zaczęliśmy od siebie odlatywać, nic jednak z tego nie wyszło. Widziałem tam tego tajemniczego kolesia, próbował dosięgnąć kryształu który podobnie jak my unosił się bezwładnie. Nagle oślepiło mnie strasznie jasne światło, poczułem też pod sobą podłoże. Gdy otworzyłem oczy, strasznie zabolała mnie głowa, a po chwili zorientowałem się że leżę na ziemi, a w około mnie jest trawa. Podniosłem się, było ciemno spojrzałem w górę i zobaczyłem księżyc w pełni. Sprawdziłem czy nic mi się nie stało, wystraszyłem się bo moje ręce były całe pokryte sierścią, a palce zakączone pazurami, moje buty były rozwalone a w stopach miałem dziwne uczucie były małe a palce podobne jak ręce miały pazury, czułem jakby z tyłu się coś do mnie przyczepiła, kiedy chwyciłem to ręką poczułem dziwne mrowienie to był mój ogon, nie mogłem w to uwierzyć, sięgnąłem do kieszeni czy mam telefon, zgubiłem go, bluza i dżinsy były trochę brudne, ale w całości. Rozejrzałam się, znajdowałam się w jakimś ogródku, dom wyglądał na stary i opuszczony.-Chyba czegoś nie rozumiem.-powiedziała Alicja
-Czego, skarbie?-zapytała pani Lee
-Dlaczego opowiada pani tak jak by to pani była Markiem?
-Ponieważ to taka historia, tak się powinno ja opowiadać.
-Dziwne...
-Mogę opowiedzieć coś innego.
-Nie!-krzyknęła-Niech pani kontynuuje.
-A więc na czym skończyłam?...

CZYTASZ
Wymiar Futrzaków
Short StoryMagiczne przeniesienie do świata furry?To opowieść o trójce kolegów, którzy nie planowanie znaleźli się w świecie futrzaków. Muszą się przystosować i zacząć życie od nowa lub próbować wrócić do swojej rzeczywistości.