Rozdział 12.

942 95 18
                                    

Przed nimi była wielka polana, a na jej końcu rozpościerał się gęsty, zielony las.

To tam, w tym lesie mieszkał czarownik, który mógł uzdrowić Merlina.

Artur popatrzył na niego.

- Jesteśmy już blisko -powiedział -Zmierzcha, ale zdążymy dojechać do lasu. Tam zatrzymamy się na nocleg, a rano wyruszymy do czarownika i przed południem powinniśmy do niego dotrzeć.

Merlin milczał.

Czuł się źle.

Nawet bardzo źle, ale jakoś się trzymał, bo nie chciał martwić Artura.

I tak się już dostatecznie przejął jego stanem, więc nie zamierzał dokładać mu nowych zmartwień.

Książę uznał, że pewnie jest wykończony podróżą i stąd to milczenie, tym bardziej, że widział jak coraz trudniej mu się oddychało.

Gdy dotarli do lasu, Artur sprawnie już rozpalił ognisko i przykrył Merlina kocem.

Na początku starał się zignorować jego milczenie, ale nawet przestał żartować co czynił jeszcze wcześniej, a to już zaczęło go trochę niepokoić.

- Merlinie, co się dzieje? -spojrzał na chłopaka.

- Trochę jestem zmęczony... -uśmiechnął się blado Merlin.

- Na pewno? -chciał się upewnić, nie spuszczając z niego wzroku.

Merlin chwilę milczał.

Wyglądało tak, jakby chciał coś powiedzieć, tylko nie wiedział jak to zrobić.

Wielka gula rosła mu w gardle i nie pozwalała wykrztusić słowa.

Zastanawiał się jak zacząć, co wcale łatwe nie było.

No bo jak ma mu to powiedzieć?

Nie chciał się teraz wycofać, niezależnie od tego jak zareaguje i co o nim pomyśli Artur.

Na odwagę nabrał głęboko powietrza do płuc.

- Arturze, muszę ci coś powiedzieć... -zaczął niepewnie.

- Nie może to poczekać do rana?

Merlin nie chciał czekać do rana. Nie tym razem...

Jeśli poczeka, to pewnie opuści go odwaga, którą długo w sobie zbierał i stchórzy.

To co chciał mu powiedzieć na zawsze zmieni wszystko.

Dosłownie wszystko.

Zapewne i Artura stosunek do Merlina też się zmieni, ale doszedł do wniosku, że powie mu o swojej magii i o tym kim naprawdę jest, zanim dotrą do czarownika.

Przemyślał to przez całą drogę kiedy się nie odzywał. Wszystkie za i przeciw, chociaż jeszcze dzień wcześniej nie był przekonany, żeby to zrobić, jednak teraz zmienił zdanie.

Wcześniej nie był odpowiedni moment i odwlekał to w czasie jak długo tylko mógł.

Choć teraz też do końca nie był, uznał, że na to chyba nigdy nie będzie ten właściwy.

Musi mu powiedzieć, bo jeżeli jutro się nie uda, to chociaż umrze ze świadomością, że Artur dowie się kim naprawdę jest.

A jeśli go po tym znienawidzi?

Cóż...

- Spokojnie Merlinie, zdążymy. Jutro czarownik cię wyleczy i będziemy mogli wrócić do Camelotu -wyrwał go z zamyślenia głos Artura, który był nieświadomy tego co tak naprawdę chce mu wyznać i jak walczy sam ze sobą by to zrobić.

Przygody Merlina. Choroba Merlina.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz