" Każdego dnia zostawiam swoje życie w twoich rękach, tak samo jak Artur i cały Camelot, nawet jeśli o tym nie wiedzą.
To ty trzymasz w swoich dłoniach los całego królestwa". (Gaius)Artur siedział na trawie i po raz setny spoglądał na Merlina, jednak zajął miejsce z dala od niego.
Złość w dalszym ciągu mu nie przeszła, a i czuł jakiś dziwny lęk, mimo, iż przecież nic złego się nie działo. Ale wpajanie mu od małego, że czarownicy to zło, zrobiło swoje.
Próbował za to wychwycić coś co posłużyło by za jakiś dowód na to, że jego sługa nie jest tym kim właśnie okazało się, że jest. Wciąż ciężko było mu w to uwierzyć. Ta prawda przerażała go.
Walczył z czarownikami, miał z nimi nie jeden raz do czynienia, nie wzbudzali w nim strachu, ale sytuacja z Merlinem, napawała go strachem.
Nie wiedział czego za bardzo ma się spodziewać. Nie był na to przygotowany. Chyba na jego miejscu nikt by nie był.
Widział przecież na własne oczy jak użył czarów i nawet nie zaprzeczył, nie próbował się bronić w żaden sposób, gdy go o to zapytał. Wręcz odwrotnie, próbował jakoś wszystko wytłumaczyć.
Ale on nie potrzebował jego tłumaczeń! Przecież okłamał go! Zrobił z niego idiotę. Przez tyle lat robił...
Od początku, odkąd został jego sługą, w ogóle przez myśl by mu nigdy nie przeszło, że Merlin może być...
...poprawka, że jest czarownikiem! Nigdy nie zdradzał żadnych magicznych cech.
W ogóle to nie zdradzał żadnych cech, że może nim być. A może to on był zbyt ślepy, żeby to dostrzec?
Zawsze miał go za idiotę, a tu okazuje się, że Merlin idiotą wcale nie był...Zastanawiał się jak to możliwe, że przez tyle lat nie zdradził się niczym, żadnym gestem, żadnym słowem, że udało mu się utrzymać to w tajemnicy. Że nie zorientował się.
Nie tak to sobie wyobrażał. Nie tak miało być...
Mieli tylko znajść czarownika, który wyleczy Merlina, a potem wrócić do Camelotu. Jednak to wszystko się posypało, zanim na dobre zaczęło.
Pewnie kiedyś i tak by się o tym dowiedział, ale wiedział, że wtedy też nie zareagowałby inaczej.
Zresztą Merlin doskonale wiedział, odkąd zaczął mu służyć, jaki jest stosunek Artura do wszystkiego co jest związane z magią. Chyba nie spodziewał się, że ucieszy go ta wiadomość.
Szedł tu z nadzieją, że uda mu się go uratować, a teraz?
Czy teraz też tego chce?
Czuł się wewnętrznie rozdarty. Ma uratować przyjaciela czy pozwolić umrzeć kolejnemu czarownikowi?
To pytanie zadawał sobie już odkąd dowiedział się o jego magicznych zdolnościach.
Miał straszny mętlik w głowie i sam już nie wiedział co tak naprawdę ma zrobić.
Czas naglił, z Merlinem było coraz gorszej, a on nie mógł zdecydować się na żaden właściwy krok.Poddać się, ulec magii i pomóc swojemu słudze czy tak jak uczył go jego ojciec, przeciw wstawić się jej?
Ale wtedy pozwoliłby Merlinowi umrzeć.Czy jest na niego aż tak wściekły, żeby chcieć jego śmierci?
Bądź co bądź, Merlin zawsze był mu wierny i oddany. Zawsze u jego boku, cokolwiek się nie działo. Poza tym, uważał go przecież za przyjaciela...
CZYTASZ
Przygody Merlina. Choroba Merlina.
FanfictionGdy Merlin bardzo ciężko zachoruje, Artur będzie próbował go uratować. Rozpaczliwie będzie łapał się każdego sposobu, żeby ocalić mu życie. I pomimo, że zawsze uważał go za swojego przyjaciela, nigdy tego mu nie powiedział, czego zacznie żałować. C...