Rozdział 19.

820 83 17
                                    

- Georg'e! -wydarł się Artur, siedząc w swojej komnacie i niecierpliwie stukając palcami w blat stołu.

"Gdzie znów podział się ten idiota! -jego cierpliwość sięgała zenitu -Jeżeli zaraz się tu nie zjawi, to Bóg mi świadkiem, że skończy się to dla niego źle..."

Zdyszany mężczyzna dosłownie wpadł do pomieszczenia.

- Tak panie?

- Myślisz durniu, że ile można czekać?! -poderwał się gwałtownie z miejsca -gdyby groziło mi niebezpieczeństwo, to też byś tak się spieszył?

- Wybacz panie -skłonił się -ale przypomnę, że...

- Nie jesteś tu od przypominania! Za to ja pragnę przypomnieć, że jako mój sługa, nie możesz być taki powolny...

- Ależ panie... Właśnie przygotowuję tobie wszystko co powinieneś mieć podczas wyprawy, więc wybacz moje spóźnienie -skłonił się znów.

Książę spojrzał na niego krzywo.

- Mój poprzedni sługa też się do końca nie starał, więc teraz nie będę tolerował takiego zachowania!

Gdy Georg'e opuścił komnatę, Artur podszedł do okna i zapatrzył się w dal.

Ile to już lat minęło?

Trzy? Pięć? A może więcej?

Mimo tego pamięta wszystko dokładnie...

Każde słowo, które wypowiedział wtedy Merlin i każde słowo, które w jego stronę skierował on sam.

Tak bardzo chciał go ratować, obiecał mu to... Chciał... ale zaczął mieć wątpliwości... Mnóstwo wątpliwości... Wahał się i przez to Merlin umarł...

Zawiódł...

Odkryta prawda o nim sprawiła, że zaczął skupiać się na tym kim jest.
Bał się tego czego się dowiedział...

Bał się, że źle podjęta decyzja będzie miała konsekwencje.
Zresztą jaką by nie podjął, mogła być nie najlepsza.
Bał się czarów, a nie wziął pod uwagę tego, że one ratowały mu nie raz życie...

Minęło tyle lat, a on wciąż zadawał sobie pytanie, co by było gdyby Merlin przeżył? Po powrocie do Camelotu, zdradził by go czy dochował sekretu?

Merlin zawsze w niego wierzył, nigdy nie zawiódł, czy za dużo było, żeby wtedy zrobił to samo?

Dlaczego też przy każdej okazji wspomina go przy Gerorg'u? Stara się ich porównywać?
Mało razy mówił, że wolałby mieć innego sługę? Mało razy irytował go swoim zachowaniem?

George był wręcz doskonały w wielu czynnościach, nie bywał w karczmie i wszystko robił na błysk, ale to... nie był Merlin...

Nie był gadatliwy, odzywał się tylko wtedy kiedy powinien lub Artur go o coś zapytał.

George robił to wszystko tylko z obowiązku, a Merlin?
On, bo chciał.

Tak wiele ich różniło...

Pamiętał dzień kiedy przedstawił Merlinowi Georg'a, wtedy podobało mu się, że w przeciwieństwie do roztrzepanego chłopaka, jest dobry we wszystkim.

Co podobało mu się wtedy, teraz drażniło.

Wiedział, że Merlin nie był zwykłym sługą...
I nie był tylko sługą...

- On odszedł Arturze -wrócił pamięcią do tego dnia, kiedy czarownik uświadomił mu to czego nie mógł przyjąć do swojej świadomości.

- Nie! -krzyknął, wciąż nie mogąc w to uwierzyć -Nie mógł umrzeć... Nie teraz...

Przygody Merlina. Choroba Merlina.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz