Rozdział 18.

832 86 22
                                    

- Arturze, chciałbym, żebyś zrozumiał... Robiłem to dla ciebie... -powiedział słabym głosem Merlin.

Czy w kilku niezdarnie złożonych zdaniach da się zawrzeć proste wyjaśnienia? Powiedzieć tak, żeby zrozumiał?
Zrozumiał, że robił to z myślą o nim?

Spróbować musi, chociaż tylko od Artura zależy co zrobi z tą wiedzą.

Pomimo zakazu używania czarów i życia w strachu, że mógł w każdej chwili zostać zdemaskowany, robił to po to, żeby go ochraniać. Po to się urodził. Po to żył. To było jego przeznaczenie.

Książę patrzył mu w oczy, które błyszczały od gorączki i na to jak próbował się nieporadnie podnieść.

Wcześniej rzuciłby się, żeby mu pomóc, albo chociaż powstrzymać, a teraz?
Teraz nie zrobił nic.

Siedział na pniu, niezdolny do jakichkolwiek reakcji.
Patrzył tylko na niego, wciąż jeszcze otumaniony ostatnimi wydarzeniami.
Wciąż ciężko było mu przyjąć do wiadomości, że coś takiego dzieje się naprawdę.

Myślał, że go zna... że zdążył poznać przez te wszystkie lata...

Wszystkiego mógł się po nim spodziewać, ale na pewno nie tego...

Młody czarownik z każdą minutą czuł jak opada z sił, jak każda część jego ciała odmawia posłuszeństwa, ale resztkami sił starał się powstrzymać to co i tak było nieuniknione.
Wiedział jednak doskonale, że śmierci nie powstrzyma, ale może chociaż opóźni jej nadejście.

Był cały mokry, a oddychanie stawało się coraz trudniejsze, jednak wiedział, że musi zrobić wszystko, żeby wyznać mu prawdę.

Jak ma odejść, to chce powiedzieć to, co dusił w sobie od tylu lat...

- Arturze... Po to się urodziłem...

Książę widział, jaką sprawia mu trudność powiedzenie czegokolwiek. To był spory wysiłek dla niego. Spory, a i tak nie przeszkadzało mu, żeby podjąć i tak niełatwą rozmowę.
Niełatwą dla nich obu.

- Nic nie mów... -obrócił wzrok Artur.

- Nie... -przerwał mu chłopak -Dopóki nie powiem ci tego... Już od dawna chciałem...

Artur nie był przygotowany na to wszystko co się działo. Nie wiedział czy w ogóle chce usłyszeć to co ma mu do powiedzenia.
Wcześniej chciał, ale teraz już nie był tego taki pewien...

Najpierw Merlin śmiertelnie zachorował, następnie dowiedział się, że jest czarownikiem, a teraz ta rozmowa. Rozmowa, której się najzwyczajniej w świecie bał.

A on sam co ma mu powiedzieć?

Że zastanawia się co zrobić? Że ma wątpliwości? Że prawdopodobnie podjął już decyzję?

Tylko czy to właściwa decyzja?

Jak ma mu to wszystko powiedzieć, gdy jest bliski śmierci? Powinien mimo wszystko podnieść go na duchu, a nie wbijać nóż w plecy.

Przecież obiecał go ratować, całą drogę powtarzał z uporem, że ma wytrzymać, nie poddawać się, a teraz...

Teraz... jedna sytuacja zmieniła wszystko.

Ale czy powinien na to pozwolić?

- Nie chcę żebyś się mnie bał, Arturze... -wyszeptał chłopak.

Ten spojrzał na niego gwałtownie.

- Bać się? To coś więcej niż strach, to zawiedzenie się na kimś komu ufało się tyle lat.

Przygody Merlina. Choroba Merlina.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz