Cały dzień było parno i duszno, co nie ułatwiało znoszenia upału, który lał się z nieba. Brak chmur nie pozwalał na znalezienie kojącego cienia i w efekcie tego miękka koszula pod napierśnikiem elfki spłynęła potem nim jeszcze wyszli z lasu. Na usta cisnęły jej się wszystkie znane dalijskie i shemleńskie przekleństwa, ale zachowała ciszę, ocierając pocące się dłonie o materiał spodni.
Podróż z krasnoludami i ich wozem zdecydowanie była bardziej uciążliwa i wolniejsza, niż gdyby się rozdzielili. Stara oślica ciągnęła mozolnie dobytek, ale przez to musieli poruszać się po drogach, zamiast skracać sobie drogę do Redcliffe przez lasy. Falon niecierpliwił się wyprzedzając co i raz elfkę idącą przodem, a konieczność przywoływania go do porządku zaczęła ją irytować jeszcze przed postojem na posiłek. Gdy wieczorem znowu rozbijali obóz, tym razem na skraju niewielkiego jeziora, Fariathel była skłonna przyznać rację Morrigan i pozwolić jej na przygotowanie gulaszu z mabari.
- Zobaczysz, jeszcze pokaże na co go stać- rzuciła Leliana, kiedy wraz z elfką ubierały się po kąpieli.
- Chyba, że nie zdąży- mruknęła złowróżbnie apostatka, wyłaniając się z pobliskich zarośli. Sądząc po trzymanych w ramionach spodniach również zarzywala kąpieli.
Nie przystanęła nawet, odchodząc energicznie w stronę rozpalonego przez Stena ogniska.
- Skąd w niej tyle złośliwości?- Łuczniczka wbiła w oddalającą się postać pytające spojrzenie.
- Mogłabym stwierdzić, że to przez życie w lesie- zaczęła łowczyni- ale chyba nie najlepiej by to świadczyło również o mnie.
Dziewczyna zaśmiała się, zwijając swoje rzeczy. Spojrzała wyczekująco na elfkę.
- Idź Lely- zachęciła spokojnie, nadal mocząc stopy w jeziorze, a dłońmi rozczesując mokre włosy.- Niedługo przyjdę.
Usłyszała jej ciche kroki na trawie.
Opuściła ręce, pozwalając aby mokre włosy przykleiły się do odsłoniętej szyi i świeżej koszuli. A potem z głośnym westchnieniem opadła na trawę, wbijając wzrok w ciemniejące niebo i pojedyncze gwiazdy, które pojawiały się zza chmur. W trzcinach niedaleko odezwał się jakiś ptak, woda zachlupotała od gwałtownego ruchu gdzieś nieopodal. Wilgoć w powietrzu w przyjemny sposób chłodziła nagrzaną po całym dniu skórę, dlatego elfka zamknęła oczy, ciesząc się tym wrażeniem. Wiedziała, że jeśli kolejnego dnia pogoda znowu będzie tak męcząca, to dotarcie do Redcliffe wcale może nie przynieść ukojenia nerwów.
Może najwyższa pora przyzwyczaić się do braku spokoju?
Zaalarmowały ją ciężkie kroki. Otworzyła zamknięte bezwiednie oczy i na obrzeżach pola widzenia dostrzegła ruch. Obróciła głowę, aby dostrzec nagi tors Alistaira. Mężczyzna upuścił trzymane w dłoni materiały i kucnął na brzegu jeziora, nabierając w dłonie chłodnej wody. Patrzyła zaskoczona na mocny zarys jego mięśni, pierwszy raz mogąc dostrzec siłę, do tej pory odrobinę maskowaną przez jego strój. Kiedyś myślała, że Fenarel jest dobrze zbudowany, ale patrząc na Strażnika płuczącego twarz po całym dniu doszła do wniosku, że w porównaniu do niego łowca był wręcz chudy. Choć na pewno Alistair w tej chwili nie napinał ramion, bo nie mógł używać siły, każdy mięsień drgał nieznacznie, pracując pod jasną skórą. Na przedramionach i dłoniach dostrzegła nawet wypukłe ścieżki żył, tylko podkreślające drzemiącą w nim siłę.
Dobra Mythal, w porównaniu do niego była nie tylko drobna, ale wręcz chuderlawa!
Mężczyzna wyprostował się, sięgając do wiązania spodni.
CZYTASZ
[Dragon Age Origins] Przez mrok.
Fanfiction"Zakon naucza, że to ludzka pycha sprowadziła na świat mroczne pomioty. Magowie chcieli posiąść niebiosa, lecz zamiast tego splugawili je. Zostali wygnani, spaczeni i przeklęci z powodu swojego zepsucia. Powrócili jako potwory- pierwsze mroczne pomi...