Panująca dookoła biel, nawet w zapadającym coraz szybciej zmroku, aż kłuła w oczy. Fariathel czuła na powiekach zbierające się łzy i za wszelką cenę nie mogła pozwolić im spłynąć po policzkach. Bała się, że zamarzną na skórze, przysparzając jej kolejnego nieprzyjemnego wrażenia. A tych miała już dosyć.
- Znalazłem jeszcze trochę drewna.
Obróciła głowę w stronę Zevrana wchodzącego do malutkiego pomieszczenia. Niestety poruszyła przez to płaszczem i zimne powietrze wdarło się pod kaptur, bezlitośnie zaplątało pod napierśnik i wyziębioną koszulę. Zadrżała, szczękając zębami.
- Powinno wystarczyć do rana - ocenił Alistair, poprawiając ułożenie lichych polan malutkiego ogniska.
- Jeżeli niektórzy zamarzną, to nie będę po nich płakać - oświadczyła wyniośle Morrigan spod swojego kaptura.
Oddech Fariathel zamienił się w białą mgiełkę, kiedy westchnęła bezsilnie.
Miała dziwne wrażenie, że najprędzej zamarznie ona sama. I przynajmniej będzie miała spokój. No i nikt więcej nie zarzuci jej, że ma chore pomysły. Ani nie zdąży usłyszeć, że odmrożone palce to jej wina.
Alistair przysunął się do niej, owijając szczelnie swoim płaszczem.
- Nie miałam pojęcia, że będzie tu aż tak zimno - mruknęła cicho.
Mężczyzna parsknął w odpowiedzi.
- Pozostaje mieć nadzieję, że jak wejdziemy głębiej w tamte korytarze, to przynajmniej śnieg zniknie.
Skinęła głową, nie chcąc aby zęby znowu o siebie zadzwoniły. Trzęsąc się pod płaszczem miała wrażenie, że już nie pamięta czym jest ciepło. Jej mięśnie napięły się mocno, drżąc pod ubraniami, palce dłoni i stóp mrowiły nieprzyjemnie, nawet gdy nimi poruszała. A może szczególnie wtedy. Szpiczaste uszy ukryła pod włosami, ale nawet czapka niewiele zmieniała.
Niech to szlag trafi, nic dziwnego, że góry nazywały się Mroźnego Grzbietu. Chyba nigdzie na świecie nie było aż tak zimno jak tu.
- Far?
- Hm?
Otworzyła oczy, odrobinę podnosząc głowę ze swoich kolan. Czubek nosa zaszczypał bólem, gdy wychyliła go zza płaszcza.
- Wiesz, że nie zgadzam się na to, żebyś zamarzła, prawda? - Alistair uśmiechnął się jednym kącikiem ust, patrząc na nią spod kaptura.
- Nie mam zamiaru zamarzać - fuknęła cicho.
- Dzwonienie twoich zębów słychać pewnie nawet poza tymi ruinami - oświadczyła Leliana, rzucając jej wymowne spojrzenie z drugiej strony malutkiego ogniska. Morrigan, do której boku była przytulona łuczniczka, skinęła głową. Tylko jej oczy lśniły pod płaszczami, w które się zaplątały razem, aby dzielić się ciepłem. Patrząc teraz na nie zaczęła zastanawiać się, czy nie powinna może dołączyć.
- Chodź tu.
Spojrzała na Alistaira. Rozchylił poły płaszcza i rozłożył ramiona. Uniosła brwi, w zaskoczeniu chyba też wytrzeszczając oczy.
- Ale-
- Chodź, bo robi się zimno - sięgnął do niej dłonią, tym samym wypuszczając rąbek płaszcza.
Nie miała siły się spierać, wiedziała przecież że ma rację. Ileż to razy grzali się z Tamlenem pod jednym pledem.
Przełknęła ślinę przez nagle ściśnięte gardło. Odepchnęła od siebie myśl o przyjacielu i poprzednim życiu.
CZYTASZ
[Dragon Age Origins] Przez mrok.
Fanfiction"Zakon naucza, że to ludzka pycha sprowadziła na świat mroczne pomioty. Magowie chcieli posiąść niebiosa, lecz zamiast tego splugawili je. Zostali wygnani, spaczeni i przeklęci z powodu swojego zepsucia. Powrócili jako potwory- pierwsze mroczne pomi...