ROZDZIAŁ VIII POD KONTROLĄ

922 27 93
                                    


Ciemność.... wszechogarniający mrok spowił świat całunem zapomnienia. Serce przyspieszyło swój rytm, pompując w żyły kolejne dawki, zbuzowanej do granic możliwości krwi. Zachłanny mrok z każdą chwilą bardziej wypełniał każdą cząstkę duszy i ciała.

— Gdzie jestem? Dlaczego nic nie widzę? Kto zgasił światło? — rzucone w przestrzeń słowa odbiły się głuchym echem po otoczeniu. Świadomość po raz kolejny płatała mi psikusa, rzucając na pastwę losu, w kompletnie nieznane miejsce i czas.

Ciało przeszył zimny dreszcz. Poczucie osamotnienia nigdy jeszcze nie było jeszcze tak silne. Każdy oddech wydawał się przeszkodą nie do przebrnięcia. Pierś z trudem unosiła się ku górze, dławiona nieznaną siłą, przygniatającą pierś z brutalną stanowczością. Najmniejszy ruch sprawiał ból, zdrętwiałym, członkom ciała. Myśli spowolniły, płynąc teraz cienkim, spokojnym strumyczkiem. Niewidzialna siła dusiła od wewnątrz, wysysając życiową energię w nieznaną, dziką, przepełnioną mrokiem przestrzeń. Serce spowalniało swój i tak wolny już bieg.

Demiurg zdawał się nie mieć litości. Pastwił się po raz kolejny nam mym lichym istnieniem. Upragniona wolność była jednak coraz bliżej, niemal na wyciągnięcie ręki. Przestałam walczyć, nie miałam już na to siły ani chęci. W tej jednej chwili tak bardzo chciałam zaznać błogiego ukojenia. Nie potrafiłam już cierpieć! Pragnęłam zapomnieć! Z oczu popłynęła samotna jak ja, słona łza. Niezwykła lekkość po drugiej stronie kusiła, rozkosznym spokojem. Nęciła zapomnieniem, ciszą, która była mi tak bardzo potrzebna.

— Proszę, zatrzymaj to! Zobacz, co robisz! Stop! Zatrzymaj ją! To droga bez odwrotu. Nie chce umierać, ja też i ja. MY NIE CHCEMY UMIERAĆ — gromkim chórem odezwały się głosy, które teraz niemal fizycznie wyczuwałam w swej głowie. Wiły się w umyśle niczym wyłowione z wody węgorze, walczące o życie. To niezwykłe, jak bardzo bały się odejść, wyczuwałam ten strach, obcy, szalony, gniewny.

Wszechwładna ciemność coraz zachłanniej wygaszała jednak moją świadomość. Udręczona dusza ulatywała, w zniewalającą nicość, oferując w zamian cudowny spokój. Wszystkie problemy wydawały się teraz tak mało istotne. Tylko ja i rozkoszna cisza w okalającej mnie przestrzeni. Tak bardzo tego potrzebowałam! Tak bardzo chciałam poczuć się szczęśliwa, wolna od trosk, głosów i całego gówna tego świata. Świat wokół zdawał się zwalniać, dostosowując się do miarowego tempa mojego serca. Świadomość powoli, acz sukcesywnie wygaszała się, a ja z radością wyczekiwałam na ten moment.

— To koniec...— pomyślałam.

***

Światło jarzeniówek z brutalną siłą wdarło się w źrenice. Zmysły, gwałtem wybudzone z uśpienia, rozniecały świadomość.

— Gdzie jestem? Dlaczego zabrałeś mi ciszę? Ja nie chcę, ja już nie potrafię...

Wracająca ostrość widzenia, ujawniała nieznane kształty. Wyłożona jasnym kamieniem podłoga, chłodem przenikała bose stopy. Ściany wymalowane do połowy starą zieloną farbą, odpadającą tu i ówdzie, wzmagały nieznane pokłady strachu. Na pozór zaniedbane poindustrialne pomieszczenie, zdawało się być kiedyś jakimś laboratorium, bądź szpitalem. Powracająca świadomość przywróciła czucie, budząc nieznośny ból całego ciała. Zdezorientowana rozejrzałam się wokół. W szpitalnej koszuli stałam pośrodku długiego rozświetlonego korytarza, który ciągnął się w nieskończoność. Gryzący zapach jakiegoś środka dezynfekcyjnego wypełnił nozdrza, wzmagając odruch wymiotny. Na pozór, nie przypominał żadnego znanego mi miejsca, choć świadomość uparcie twierdziła co innego. Ciszę przerwał szmer dochodzący z końca pomieszczenia.

— Idzie po Ciebie. — Chór głosów w głowie rozpoczął swój kolejny występ.

Uczucie panicznego strachu ścisnęło żołądek. Gdzie ja jestem do cholery? Co się stało? — próbowałam odpowiedzieć sobie, na pytania rozbrzmiewające w głowie. Niczym wystraszona sarna, niesiona naturalnym instynktem ruszyłam biegiem przed siebie, szarpiąc za kolejne klamki drzwi. Zamknięte na klucz pomieszczenia, skutecznie broniły swych podwoi, uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę.

Dwa światy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz