Rozalia
-Nie wiedziałaś że wilkołaki potrafią się samo leczyć? A w dodatku że jestem alfą jest to szybsze.-Tłumaczy Black kucając obok mnie.
-Ale zajebiście.-Mruczę cicho a chłopak się śmieję.
-A wy tak nie macie?-Pyta a ja na niego spoglądam.
-My się leczymy jak piejmy krew.-Odpowiadam a Black patrzy na mnie zdziwiony.
-A dlaczego uciekasz?-Zapytał a moje brwi powędrowały w górę.
-Może dlatego że wilki i wampiry prowadzą ze sobą odwieczną wojnę?-Mówię z ironią.
-Ale my się nie nienawidzimy.-Mówi.
-Wiesz... gdy zauważyłam was na polanie moje oczy z chęci mordu i krwi spaliły soczewki które na nich miałam.-Mówię spuszczając z chłopaka wzrok.-Ale teraz muszę już lecieć.-Rzucam szybko i wstaje.
-A przyjdziesz jeszcze?-Pyta i patrzy na mnie błagalnie.
-Może.-Odpowiadam i biegnę do domu.
***
Jest już wieczór a ja właśnie kładę się na łóżku.
-Księżniczko ojciec panią prosi do swojego biura, to bardzo ważne.-Mówi służąca pod moimi drzwiami. Głośnio wzdycham i ruszam do gabinetu mojego ojca. Gdy wchodzę do pomieszczenia Ojciec spogląda na mnie czerwonymi od płaczu oczami... czekajcie co?!
-Tato chciałeś mnie widzieć.-Mówię patrząc na niego smutna lecz on nie odpowiada.-Tato co się stało?-Dopytuję zmartwiona.
-Twoją mamę zaatakowały wilki...-powiedział i przerwał a ja się spięłam-... ona nie...-nie dokończył bo kolejne łzy zaczęły płynąć z jego oczu jak i z moich.
-Nie, nie, nie-powtarzam i biegnę do swojego pokoju. Z płaczem zrzucam wszystko z mojego butka a później siadam na krześle i kładę się na stole.
< -Róziu co chcesz na śniadanie?
-Gofry, nie naleśniki, tak naleśniki.
-Nasze ulubione?
-Nasze ulubione.>
< -Kochanie ale ty szybko rośniesz.
-Kiedys muse iśc do skoly mamo.
-Wiem kochanie, miłego dnia.>
< -Słońce jestem tu, spokojnie, to tylko zły sen.
-Ale... Ale...
-Spokojnie jestem przy tobie.
-Śniło mi się że ty... umarłaś.
-kochanie jestem tu. Nawet jak kiedyś mnie zabraknie ja zawsze będę. Kocham cię córeczko.>
-Też cię kocham mamo.-szepczę do siebie i zapłakana kładę się na łóżku.
***
Obudziłam się ale nie wstawałam z łóżka, tylko leżałam i wpatrywałam się w okno.
-Roza mogę wejść?-Pyta za drzwi Tristana. Nic nie odpowiedziałam a jak dziewczyna próbuje wejść przypominam sobie że zamknęłam drzwi na klucz. Nie zważałam na prośby przyjaciółki, nadal leżałam bez ruchu na łóżku. Po jakieś godzinie do mojego pokoju dobijał się Marcel a później ojciec. Gdy nie słyszałam już nic wyszłam z pomieszczenia i pobiegłam na polane. Po chwili znalazłam się pod drzewem i dałam upust swoim emocją. Padłam na kolana i znów zaczęłam szlochać a po chwili wydała z siebie żałosny krzyk rozpaczy i bólu.
-dlaczego?-wyszeptałam dotykając wystruganych liter R+K w sercu. Po chwili usłyszałam za sobą ciężki oddech a gdy odwróciłam się zobaczyłam Blacka.
Mam nadzieję że rozdział się podobał :)
CZYTASZ
Krwisty Kwiat Rozalii
FantasiDziewietnastoletnia wampirzyca przez całe życie kryje się przed światem za peruką i soczewkami. Nigdy nie chciała spotkać swojego mate. Jej życie jako księżniczka wampirów nie jest łatwe dodatkowo w czasie wojny jej plemienia z wilkołakami. Co się s...