Rozdział 12

1.5K 70 0
                                    

Rozalia

Budzę się bardzo słaba i czuję miły i ciepły ucisk na mojej dłoni. nie otwieram oczu a już wiem że to Black. Zwykle od razu bym od niego odskoczyła ale przypomniały mi się słowa Tristany: "Może nie jest idealny ale daj mu szanse". Pomyślałam że jak i tak jest mi przeznaczony to nic z tym nie poradzę. Powoli podnoszę powieki i oświetla mnie lekkie światło słońca. Rozglądam się po pomieszczeniu gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Było idealnie w moim stylu: mało ono czerwone ściany i czarne meble. Dopiero po chwili spostrzegłam Blacka który trzyma mnie za rękę ale ma zamknięte oczy co oznacza że śpi. 

-Chyba długo tu siedział.-myślę po czym nieświadomie się uśmiecham. Powoli wstałam i powędrowałam do pierwszych drzwi które tak jak myślałam prowadziły do łazienki. Nalałam gorącej wody do wanny po czym rozebrałam się i rozluźniłam. 

***

Po godzinie gdy woda była już zimna wyszłam i wytarłam się mięciutkim ręcznikiem. Nie mogłam znaleźć żadnych normalnych ubrań więc założyłam tylko bieliznę i za dużą o kilka rozmiarów bluzę podejrzewam że Blacka. Moje włosy były jeszcze mokre ale postanowiłam wyjść z łazienki a gdy tylko stanęłam w drzwiach mój mate przeszył mnie wzrokiem. 

-No co? nie było tam żadnych innych ciuchów.-tłumaczę się trochę zarumieniona a Black się uśmiecha. 

-Co tak ci się nastawienie zmieniło?-pyta z podniesionymi brwiami. 

-Jak chcesz mogę zwiać.-mówię wskazując na okno a chłopak wytrzesz na mnie oczy. 

-wiesz  że jesteśmy na najwyższym piętrze w tym budynku?-pyta wstając z fotela. 

-A ty wiesz że jestem wampirem?-pytam ironicznie i słodko się uśmiecham. 

-w sumie to dobry argument.-śmieję się- jesteś głodna ?-pyta z troską a ja chwilę się zastanawiam. 

-trochę-przyznaję. 

-to chodź.-mówi i rusza do drzwi ale go zatrzymuję. 

-Mam iść w tym?-pytam wskazując na samą za dużą bluzę a Black chytrze się uśmiechnął. 

-nie mam tu żadnych innych ciuchów.-powtarza moje słowa po czym idzie dalej. Jeszcze chwilę stoję w miejscu po czym doganiam chłopaka. Gdy siadam do stołu Black stawia na nim pełen talerz jedzenia a ja krzywo na niego patrzę. 

-Tak wiem.-Mówi i rzuca w moją stronę torebkę z krwią. Wbijam w nią rureczkę i zaczynam sączyć czerwoną ciecz. 

-zabezpieczyłeś się na moją wizytę czy krwawą jadkę?-śmieję się a chłopak się uśmiecha. 

-to i to-śmieję się i kontynuuje jedzenie. Po chwili naszą rozmowę przetrwało nam trzaśnięcie drzwi. Nasz wzrok powędrował do wejścia przez którę właśnie weszło do kuchni. Trzej z nich zauważając mnie stanęli w miejscu a jeden który cały czas wpatrywał się w telefon wszedł głębiej do pomieszczenia nawet nie zwracając na mnie uwagi.

-Black oglądałeś wczorajszy mecz?-Zapytał chłopak dalej wpatrując się w telefon. Dopiero gdy jeden ze słupów trącił go w ramię ten podniusł na nas wzrok. Wszyscy wpatrywali się we mnie z otwartymi buziami przez co się zaśmiałam.

-Tak... To jest Roza.-przedstawia mnie Black a ja lekko macham ręką.

-to... My już... Musimy iść!-krzyknął jeden z chłopaków i pociągnął innych za sobą.

-już ich lubię.






Mam nadzieję że rozdział się podobał :)
Przepraszam że tak późno ale nie miałam dzisiaj zbytnio czasu :<

Krwisty Kwiat RozaliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz