Rozdział 2

2.5K 107 20
                                    

Rozalia

Biegłam ile sił w nogach przez las. Jakiś wilk znów na mnie skoczył przez co znów wylądowałam na ziemi. Szybko obróciłam się do zwierzęcia i odrzuciłam go po chwili wpadłam na dobry pomysł. Gdy poczułam za sobą szybki oddech Blacka chwyciłam się gałęzi wystającej z drzewa i zrobiłam na niej obrót by stanąć na nogach. Przycupnęłam na drewnie wpatrując się w dezorientowanego Wilka który po chwili mnie zauważa. 

-Złaź z stamtąd- Przesyła mi wiadomość telepatycznie a ja prycham. 

-Czego jeszcze, nie dam się uwięzić.-mówię pewnym siebie głosem po czym zaczynam przeskakiwać po drzewach w stronę domu Trish. Po chwili myślę że Black sobie odpuścił więc zeskakuję z drzew lecz za chwilę trzeci raz ląduję na ziemi.- No inaczej mnie nie możesz zatrzymać tylko na mnie skakać! No wiesz trochę ważysz!- Drę się na niego przez co przez sekundę się skulił po czym chyba przypomniał sobie o tym że jest alfą. 

-Idziesz ze mną.- Rozkazuję głosem Alfy w mojej głowię. 

-Sorry nie jestem tobie posłuszna Alfo od siedmiu boleści.-Mówię drwiącym głosem po czym ciężko ale spycham z siebie ogromne zwierzę i biegnę do domu mojej przyjaciółki który pojawia mi się na horyzoncie. W duchu prosiłam by Tristana miała otwarte jakieś okno albo drzwi. Gdy dobiegałam już do posiadłości przyjaciółki słyszałam za sobą uderzanie ciężkich łap o ziemię. Musiałam go jakoś zatrzymać więc skupiłam się i używając mojej mocy przesłałam do Blacka mój tego roczny ból. Po chwili słyszałam skuczenie i tupot łap ustał. Zauważyłam że Trish zostawiła otwarte okno więc szybko przez nie wskoczyłam, od razu opierając się o ścianę pod parapetem. Siedziałam tak chwilę ciężko oddychając a po chwili moja przyjaciółka uśmiechnięta schodziła se schodów lecz gdy mnie zobaczyła zbladła, W sumie jej się nie dziwię jestem cała poszarpana i z wielu miejsc lała mi się krew. 

-Jezus Maria Roza co ci się stało?-zapytała smartwiona Tristana.-chodź opatrze cię.-mówi nie otrzymując ode mnie żadnej odpowiedzi. Dziewczyna bierze mnie pod rękę i prowadzi do łazienki gdzie zajmują się moimi zadrapaniami.

-kochanie gdzie są żelk... Matko Boska, Ruźka co z tobą ?-Zapytał zmartwiony Marcel gdy wszedł do łazienki.

-mi też jeszcze nie wyjaśniła.-oznajmiła z pretęsjami Trish.

-znalazłam mate.-mówię cicho, pusto wpatrując się w las za oknem.

-Roza ale przecież to wspaniale ale dlaczego jesteś taka poobijana?-pyta Trish a ja drętwieje na widok postaci którą zauważyłam na skraju lasu. Lekko wskazałam ręką na wielkiego czarnego wilka. Oboje moi przyjaciele spojrzeli na wskazane przeze mnie miejsce i zasyczeli wysuwając kły.

-to on-wybełkotałam wpatrując się w wycofującego się wilka.

-co?!-zapytali zaskoczeni w tym samym czasie.

-ten wilk to mój mate.-mówię cicho a oni wytrzeszczają na mnie oczy.

-Jezu Roza tak mi przykro.-powiedziała Tristana i mnie przytuliła.-on ci to zrobił?-zapytała prztrząc na moje rany.

-gdy szłam do was usłyszałam jak starszy alfa oddaje mu swoje stado a gdy chciałam się wycofać wszyscy zaczęli mnie gonić. Wylądowałam 3 razy na ziemi, ale przeżyłam.-mówię ironicznie.

-chodź zrobię cherbatę.-powiedziała Trish i poszliśmy do salonu.





Mam nadzieję że rozdział się podobał :)
Piszcie co myślicie o Blacku :>

Krwisty Kwiat RozaliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz