Rozdział 6

2K 80 1
                                    

Black

siedziałem w swoim biurze gdy poczułem lekką pustkę i ból a po chwili usłyszałem krzyk Rozalii przez co zerwałem się z miejsca i biegiem ruszyłem w stronę z której wydobył się krzyk. Zamieniłem się w wilka i po kilku minutach dotarłem na polane gdzie zobaczyłem Roze klęczącą pod drzewem. Czułem jej ból ale nie wiedziałem co się stało więc podszedłem bliżej a dziewczyna wyczuwając mnie szybko się odwróciła. Roza miała opuchnięte oczy od płaczu, a całe jej ciało drżało. Podszedłem do niej i już w ludzkiej postaci mocno przytuliłem. Dziewczyna już nie hamowała się i jej łzy spływały na moją koszulkę.  

-ciii, już wszystko dobrze.-Szepcze i głaszczę Rozalie po włosach. Po chwili dziewczyna się uspokoiła lecz nadal się do mnie przytulała. Po kilkunastu minutach oderwałem się od swojej mate i spostrzegłem że zasnęła. Nie chcąc jej budzić wziąłem dziewczynę na ręce i ruszyłem do domu watahy. Już na miejscu położyłem Rozalie na moim łóżku a gdy chciałem odejść chyba nieświadoma leciutko chwyciła mnie za rękę. Lekko się uśmiechnąłem po czym ściągnąłem koszulkę i przytuliłem do siebie Roze. Poszedłem w ślady swojej mate i zasnąłem. 

***

Gdy się obudziłem Rozalii nie było lecz gdy się odwróciłem zobaczyłem że świeci się w łazience. Poczekałem chwilę aż dziewczyna wyszła z pomieszczenia a ta popatrzyła na mnie smutnym nadal wzrokiem. 

-Jak ci się spało?-Zapytałem nie chcąc ruszać powodu jej płaczu. 

-Dobrze.-Odpowiedziała i usiadła obok mnie na łóżku.-skąd wiedziałeś że jestem na polanie?-Zapytała patrząc się na mnie a jej wzrok był przepełniony bólem. 

-Słyszałem i czułem.-odpowiadam a dziewczyna wygląda na zdziwioną. 

-"czułeś"?-Pyta z podniesionymi brwiami. 

-Przez więź mate lekko ale czuję twoje emocje.-Odpowiadam.-Mogę zapytać co się stało?-Pytam a Roza bawi się swoimi palcami. 

-Ojciec mi powiedział że matkę zaatakowały wilki i... ona nie...-Jąkała ale nie dałem jej dokończyć bo mocno ją przytuliłem.-Dziękuję że jesteś.-Szepcze odwzajemniając uścisk. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i zaproponowałem dziewczynie kolacje. Gdy zeszliśmy do kuchni Roza kazała mi usiąść co wykonałem. Dziewczyna w wampirzym tempie poruszała się po kuchni i tylko nie kiedy pytała się gdzie co jest. Po kilku minutach postawiła na stole ogromny talerz z różnymi kanapkami. 

-Chcesz żebym zgróbł?-śmieję się a Roza lekko się uśmiecha. 

-Inni też mogą sobie wziąć, żarłoku.-Odpowiada, a ja uświadomiłem sobie że właśnie mnie przezwała. Zacząłem jeść kolacje tak samo jak Rozalia. Po chwili do kuchni weszło parę chłopaków z stada, zdziwili się na widok mojej mate ale nic nie mówili.

-Poczęstujcie się.-Mówi Roza wysyłając im miły uśmiech który wszyscy odwzajemnili. 

-Masz dziwny wpływ na innych.-szepczę a Rozalia cicho chichocze. Wyglądała tak uroczo jak się śmiała i była zaspana. 

-Będę musiała się zbierać.-oznajmiła a ja popatrzyłem na nią oczami smutnego szczeniaka ale na nią to nie zadziałało.-muszę pomóc ojcu w przygotowywaniach do pełni.-Mówi a ja patrzę na nią niezrozumiale. 

-Jak działa u was pełnia?-Pytam zauważając że wszyscy przysłuchują się naszej rozmowie. 

-Chęć mordu, krwi ale to tylko dla początkujących.-Mówi i wstaję od stołu.-Do zobaczenia.-Żegna się z uśmiechem do wilkołaków. 

-Odprowadzić cię?-Zapytałem mając złe przeczucie. 

-Nie, dam radę.-Odpowiada i wychodzi z domu. 




mam nadzieję że rozdział się podobał :)









Krwisty Kwiat RozaliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz