NIeznane uczucie

146 12 7
                                    

"Jest na świecie taki rodzaj smutku,którego nie można wyrazić  łzami . Nie można go nikomu wytłumaczyć . Nie mogąc  przybrać żadnego kształtu osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy ,"

Byłam oszołomiona słowami Luke. Nie miałam czasu nad rozmyślaniem. Dziś muszę wyjść na kolacje z Nickiem. Opieram się o ścianę. Jestem załamana tym wszystkim. Od czasu tutaj przeprowadzki wiedziałam, że życie dotąd radosne zmieniło się de metra lnie. Teraz czuję potrzebę, żeby się komuś zwierzyć i nie tylko po to by wiedział, że czuję się koszmarnie, ale żeby się dowiedziałam, na czym stoję. Muszę stanąć na nogi i nie pokazywać ludziom co się dzieje ze mną, czasami myślę, że ja muszę cierpieć i być w niepewności, bo jestem winna wszystkiemu. Pamiętam , jak żyłam bez babci i jeszcze bez mojego przyjaciela z dzieciństwa. Wiem, że do mnie nie ma leku, by mnie wyleczyć z nienawiści do siebie. Nie zadzwoniłam do moich przyjaciół ani do rodziców,boli mnie to tak piekielnie. Chciałam poskładać życie w szczęśliwi koniec. Mówią, że bez walki nie da się żyć, ale tyle razy nie umiałam tego zrobić. Nie potrzebuję pocieszenia, potrzebuje poczuć dla kogoś się ważna. Jestem sama. Tyle razy myślałam nad życiem po wypadku rodziców dotąd. Nie zauważyłam, kiedy łzy poleciały mi po policzku. Otarłam łzy i siadłam przy biurku, Przede mną stało lustro i kilka kosmetyków. Spojrzałam odważnie w lustro i widziałam słabą tą prawdziwą mnie, ale zaraz muszę się zmienić, być silna.

Po godzinie byłam pewna, że nie ma ani śladu po łzach i opuchniętej twarzy. Byłam zadowolona z mojego mocnego makijażu. Zajęłam się włosami, ale tylko zrobiłam loki. Podeszłam do mojej szafy wybrałam z niej białą sukienkę, która była w sam raz na wyjście w tej pogodzie. Wzięłam na ramię skórzaną kurtkę i ubrałam szpilki. Na szyi miałam naszyjnik RLW. Ostatni raz się przejrzałam przed lustrem i wyszłam z pokoju. Ledwo mogłam schodzić i to ze schodów. Dobrze, że nie zdążyłam wywinąć orła, bo to by była porażka. Wyjrzałam przez okno, widziałam nad wjeżdżający samochód i wiem do kogo należy. Chciałam posiedzieć w domu i pooglądać filmy jak za starych czasów, obiecałam, że będę sobą  i nie dam rozpoznać tej wiadomości, byłam trochę roztrzęsiona tym wszystkim, ale nie miałam wyjścia. A przynajmniej jak spróbuję to będę wiedziała, czy Luke się nie pomylił a jak nie to będę do tego dążyłoby wszystko się poukładało. Na moje szczęście książę z bajki przyjechał i zadzwonił, te złe myśli gdzieś uciekły. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nieco wystrojonego Nicka. Jakoś nie będę ściemniała, że wpatrywałam się w godzinę czy coś w tym stylu. Nic w tym stylu. Przyznaję się nogi trochę ugięły, ale ze z nerwów i tyle. Bez ściemniania. Wyglądał rewelacyjnie tak idealnie. I ten zabójczy uśmiech. Nick Wreszcie zdecydował się coś powiedzieć.

-Czy to naprawdę ty ? Rose ?

- tak

- ślicznie wyglądasz tak jak nie ty.

- ty też

- to może już choć my ?

- tak

Lekko przesunął się w bok drzwi by mogłam wyjść. Zamknęłam drzwi i schowałam do torebki kluczę, przed momentem złapałam torebkę. Szłam w kierunku auta. Nick stał i otworzył drzwi od siedzenia pasażera.

- jaki dżentelmen

On tylko się uśmiechnął i spojrzał na mnie tym wzrokiem,który uwielbiałam tym opiekuńczym. Zamknął drzwi i wsiadł do auta za kierownicę. Ruszył. Włączyłam muzykę. Cicho śpiewałam. Nick to zauważył i ze mną zaczął śpiewać coraz głośniej. Skończyła się muzyki i oparłam się o szybę. Zimne ciarki przeszły po mojej skórze. Przypomniałam sobie, jakie były pierwsze myśli o tym mieście „ szczęśliwe „ w rytmie muzyki, ale gdy nastała cisza było normalnie. Zaczęłam szukać stacji radiowych. Była tylko normalna jedna piosenka, którą mam dosyć, ale nie mam wyboru. I tak przez długi czas sobie śpiewaliśmy, nie było czasu nad smutkami przypomniałam sobie cytat „ żyj chwilą „ i to było najważniejsze.


" zł‚o czeka w każdym kierunku "(zawieszone ❎)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz