Pierwsze promienie słońca zaczęły wychylać się z nad horyzontu, a bladoróżowe kwiaty lśniły od kropel rosy. Brak nawet najmniejszego podmuchu wiatru zwiastował kolejny upalny dzień w Bournemouth. Drobna dziewczyna od dłuższego czasu wpatrywała się w widok za oknem, a morskie fale, które z gracją obijały się o brzeg, wzbudzały w niej niesamowity spokój ducha.
Lane była inna niż jej rówieśnicy i to czyniło ją wyjątkową.
Lubiła chodzić spać późną nocą i wstawać tuż o świcie. Kochała wschody i zachody słońca. Uwielbiała ten biały, duży parapet, na którym siadała każdego ranka. Ceniła sobie spokój i swobodę. Miała słabość do kawy, zapachu świeżej pościeli i ciemnookich blondynów.
Podeszła w stronę pustego łóżka i przejechała dłonią po chłodnej, drewnianej ramie. Poduszka wciąż była ciepła, a duża kołdra niesfornie zwisała nad puchowym dywanem ułożonym równo na podłodze. W pokoju panował chaos, a połowa szafy dziewczyny była porozrzucana po całym pomieszczeniu. Chwila nieuwagi groziła zaplątaniem się w beżowy sweter leżący nieopodal biurka i w najgorszym wypadku, wybiciu sobie zębów. W powietrzu unosił się zapach wyrazistych perfum, który delikatnie drażnił jej nozdrza.
Rozciągając się i wydając z siebie głośne ziewnięcie, ruszyła w stronę kuchni. Jej bose stopy i za długie dresowe spodnie szurały po zimnych panelach, a niechlujnie spięte włosy opadały jej na oczy. Oparła się o framugę i uśmiechnęła się pod nosem naciągając sweter, który zdążył zsunąć się z jej ramienia.
- Chodź tu, śpiochu, zrobiłem Ci kawę.
A/N: Uprzedzając pytania; tak, "rozdziały" będą bardzo krótkie :)
CZYTASZ
things that make me happy ❁ irwin ✔
FanfictionLane uszczęśliwia Ashtona. Ashton uszczęśliwia Lane. A to kilka(naście) powodów dlaczego. // Całe opowiadanie dedykowane jest P, bo ona kocha Ashtona, a ja kocham ją. //