six // photography

1.7K 163 13
                                    

- Odłóż już ten aparat, no!

Melodyjny śmiech chłopaka rozniósł się po kuchni, którą w całości wypełniał zapach gotowanej przez niego kolacji. Brunetka z podziwem obserowała z jakim skupieniem Irwin dosypywał nieznanych jej nawet przypraw do swojego popisowego sosu pomidorowego. Blondyn od zawsze szczycił się swoimi zdolnościami kulinarnymi, a Lane chcąc dać mu pole do popisu i zarówno chcąc, aby poczuł się doceniony, wystawiła na próbę swoje nerwy, jak i kuchnię modląc się, by ta pozostała w przynajmniej dobrym stanie.

Pokręciła głową z uśmiechem na ustach i chcąc uchwycić poczynania swojego towarzysza, zrobiła mu z ukrycia kolejną serię zdjęć. Ashton słysząc dźwięk migawki, jedynie przewrócił teatralnie oczami i skupił się na wrzuceniu porcji makaronu do garnka z wrzącą wodą.

Widąc poczynania blondyna, odłożyła aparat na jednym z kuchennych blatów i stojąc na palcach, próbowała dojrzeć kolejne wykonywane przez niego czynności. Zadowolenie malujące się na twarzy Irwina było wręcz nie do opisania, a dziewczyna nie mogła nadziwić się ciszy panującej w pomieszczeniu.

Ashton Irwin był człowiekiem rozrywką; wszędzie było go pełno i można było usłyszeć go w promieniu kilkunastu mil. Był duszą towarzystwa i potrafił zwycięsko wyjść z każdej niezręcznej sytuacji opowiadając swoje niezbyt wyszukane żarty, które bawiły tylko i wyłącznie jego. I w zasadzie też Lane, lecz ta śmiała się tylko dlatego, by go dowartościować.

- Mam nadzieję, że to będzie jadalne, Fletcher…

- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a obiecuję, że nie dostaniesz ani gryza.

Widząc groźną minę malującą się na jego twarzy świadczącą o tym, że tym razem nie żartuje, zmierzwiła jego włosy i musnęła ustami w szyję. Ashton westchnął cicho nie przerywając mieszania sosu, który zdaniem Lane nie powinien ani chwili dłużej się gotować.

Znudzona wdrapała się na jedno z krzeseł i rozglądając się wokół siebie próbowała znaleźć sobie jakieś kreatywne zajęcie. Nie lubiła kiedy chłopak skupiał się na jakiejś czynności bardziej niż na niej samej. Jeśli chodzi o Irwina, była o niego bardziej niż zazdrosna i kiedy miała go przy sobie, praktycznie nie odstępowała go na krok. On sam nie był tym faktem przytłoczony, ani tym bardziej poirytowany; nie byli jedną z tych par, która widuje się każdego dnia i pragnął dawać jej jak najwięcej tylko mógł. Ashton Irwin był typem chłopaka, który zrobiłby dla swojej dziewczyny dosłownie wszystko; jakkolwiek banalnie to brzmi.

Lane skierowała swój wzrok na chłopaka, który starannie rozkładał na talerzach przyrządzone przez siebie danie. Dokładnie układał na nim makaron i obchodził naczynia z każdej strony, by upewnić się, że wszytko wygląda co najmniej estetycznie. Rozbawiona brunetka podeszła bliżej i zaciągając się niesamowitym zapachem zaczęła bić brawo dumnemu z siebie Irwinowi, który zdążył się już ukłonić i podziękować wszystkim, łącznie z babcią Tessą.

- Myślę, że powinnam zrobić temu zdjęcie i…

- Lane, nie wkurzaj mnie!

A/N: przepraszam, że tak późno i tak słabo wyszło to coś powyżej, no...

ale chyba nie mam dobrego alibi. but you still like me, right?

ps. dziękuję mojej kochanej Asiuli za piękną okładkę! 

things that make me happy ❁ irwin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz