eight // music

1.2K 140 7
                                    

Ten zimny, październikowy dzień nie sprzyjał dziewczynie, a fakt, że Ashton był w tamtym momencie po drugiej stronie planety, nie dodawał jej otuchy. Łóżko wydawało się być przeraźliwie puste, pościel nie pachniała męskimi perfumami, a flanelowa koszula chłopaka wisiała samotnie na oparciu krzesła. Każdy najmniejszy szczegół sprawiał, że czuła się jeszcze bardziej samotna, a jedynym lekarstwem mógł być głos jej chłopaka. Ten głęboki, lekko zachrypnięty głos, który za każdym razem pieścił jej uszy. Słysząc choćby jedno słowo wypowiedziane w jej stronę, czuła dziwny wewnętrzny spokój. Jakby coś, co do niej mówił, miało ochronić ją przed złem tego świata. I w zasadzie tak było; Ashton Irwin nigdy nie rzucał słów na wiatr i dotrzymywał swoich obietnic względem dziewczyny. Z racji tego, że zajmowała w jego sercu szczególne miejsce, chciał jej dać to, na co zasługuje, a jego opinii - zasługiwała na wszystko.

Naciągnęła ciemną bluzę na zmarznięte dłonie i usiadła wygodnie na chłodnej pościeli, chcąc zatracić się w lekturze. Książki były dla Lane najlepszą ucieczką od samotności; przez krótki moment mogła zapomnieć o wszelkich smutkach i zmartwieniach i po prostu zatracić się w zupełnie innym, czasem lepszym, świecie. Kiedy już dzięki czarnej zakładce, udało się jej odnaleźć odpowiednią stronę, jej telefon dał o sobie znać. Dostała wiadomość.

 

“Lane, cholera. Proszę, powiedz mi, że jeszcze nie śpisz!”

 

Nieco zmieszana i zaniepokojona treścią, napisała krótką odpowiedź, by chwilę później usłyszeć nade podekscytowany głos swojego chłopaka. Ashton dostał takiego słowotoku, że jej mózg nie zdążył zarejestrować takiej ilości informacji. Zmieszana całą tą sytuacją, poprosiła, aby ten wyjaśnił jej to wszystko od początku. I najlepiej nieco wolniej.

- Błagam, powiedz, że słuchałaś już nowego singla Foo Fighters! - niemal krzyknął do telefonu, na co Lane zaprzeczyła cichym mruknięciem, nie do końca odnajdując się w tej sytuacji. - To przesłuchaj, koniecznie! Albo nie. Czekaj. Ja Ci puszczę. Tylko słuchaj uważnie, dobrze? Wsłuchaj się w tekst. I w perkusję. Rany, po prostu skup się na perkusji. Aż mnie nosi. Mam ochotę zagrać. Cholera. To jest genialne. Ten wokal! Boże, wokal jest wręcz niesamowity! Niech Bóg błogosławi Dave’a Grohla!

Słysząc z jaką pasją Irwin opowiadał o piosence, nie mogła zrobić nic innego, jak tylko się roześmiać. Dobrze wiedziała, jak wielką miłością Ashton darzy muzykę, lecz za każdym razem bawiło ją zachowanie chłopaka. Wyobraziła go sobie w jego małym pokoju w Sydney, z laptopem na kolanach i wielkich, czarnych słuchawkach na uszach. Niemal widziała to skupienie malujące się na jego twarzy i to, jak wybija rytm palcami. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że kiedy słucha muzyki, nie potrafi usiedzieć w miejscu. Wczuwa się w nią z całego swojego serca, a każda kolejna nuta wkrada się do jego głowy, opanowując umysł. Muzyka była jego największą pasją.

-Obiecuję, że jak tylko przyjedziesz, dostaniesz ode mnie cały album - powiedziała, przerywając monolog chłopaka, któremu towarzyszyły koleje takty piosenki, a na jej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Wiedziała, że takie małe rzeczy sprawiają, że Ashton jest szczęśliwy. A widząc jego szczęście, nie potrzebowała w życiu niczego innego.

a/n: właśnie tak wyobrażam sobie Ashtona po przesłuchaniu Something from nothing, yep.

miłego weekendu życzę ♥

things that make me happy ❁ irwin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz