08: Nurkując w myślach

393 39 16
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

– Wczoraj opowiadała pani o romansie z Theodorem Pystolliusem, ale nosi pani nazwisko Draagonys. – Moore uzupełniał luki nowymi informacjami; scrollował zapisane w dokumencie karty.

Nadszedł nowy dzień, a z nim kolejny etap przesłuchania.

– To skomplikowane – mruknęła Daemona zajęta podziwianiem poobgryzanych do mięsa paznokci.

Czasem skubała skórki bezwiednie, opowiadając swoją historię. Oczy pozostawały puste, wpatrzone w nieokreślony punkt, usta poruszały się bezustannie, całe ciało kiwało się w rytm wdechów i wydechów, ale ręce ciągle destrukcyjnie pracowały, zdradzając zdenerwowanie. Nie raz zdziwiona odebrała od śledczego chusteczkę, aby móc zatamować krwawienie. Gdy nie odrywała skórek, ciągnęła za postrzępione brzegi płytki paznokcia.

Charliego nachodziła ochota, żeby przypiąć ruchliwe kobiece kończyny do blatu. Drażniły go, a ciągle sącząca się z rozdrapanych ran krew napawała obrzydzeniem. Żeby zyskać spokój, musiałby każdy palec eterranki z osobna przytwierdzić do stołu. Przykre, że nie mógł tego zrobić. Regulamin zabraniał wykorzystania zbędnych środków kontroli, jeśli więzień nie zagrażał otoczeniu. Daemona zagrażała tylko sobie.

– Została pani zmuszona do ślubu? – zadał wreszcie pytanie, które nurtowało go od pewnego czasu. Uważał, iż to niemożliwe, żeby dobrowolnie wyszła za Draagonysa. Ba, postawił na to pięćdziesiąt funtów. Były też inne zakłady, a wszystko odbywało się w zaciszu pokoju socjalnego.

– Poniekąd, ale jeszcze do tego nie doszliśmy. – Sięgnęła do naszyjnika, zaplatając łańcuszek między palcami. Charlie zauważył, że nader często postępowała w ten sposób; jakby ten gest, tak jak i masakrowanie własnych dłoni, ją uspokajało. – Powiedzmy, że ja miałam swoje plany, Pystollius swoje, Draagonys swoje, Goethe zaś... swoje. Opowiadam, skupiając się na najistotniejszych rzeczach, pragnąc, żebyście się nie zagmatwali.

Próba zakończyła się fiaskiem. Śledczy pokiwał wyrozumiale głową. Kiedyś wreszcie się dowie i najpewniej odbierze nagrodę. Miał taką nadzieję.

– Dobrze. – Zaplótł palce, wyginając chrząstki. Przygotował się do przyjęcia kolejnej porcji notatek. Jego palce zawisły nad klawiaturą. – Następnego dnia udała się pani na pomoc w warzeniu eliksirów?

– Tak, ale zanim do tego doszło...

***

Scorpius postawił dwa krzesła vis-a-vis. Wcześniej zbudził mnie, transmutując sofę w jedno z nich; spadłam na twardą podłogę, obijając kość ogonową. Trwałam, siedząc po turecku, i oglądałam niecodzienne przedstawienie.

Mężczyzna wskazał brodą, a także – jakby ten gest był nieczytelny – kosturem jedno z siedzeń.

– Siadaj – rozkazał, samemu zajmując drugie. Pod Draagonysowym nosem pałętał się złośliwy uśmiech. Cokolwiek planował, nie miało być przyjemnie.

Złote Kajdany / Złota Tiara [fantasy/romans][+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz