Pierwszy poranek u Yoongiego i jego chłopaka bez inwalidy był dość cichy. Holly spała sama na kanapie, a po domu nie było słychać żadnych szmerów kół.
-Skarbie, gdzie moja kawa?-zaspany głos starszego obmacującego bez skutków szafkę w poszukiwaniu upragnionego nektaru bogów.
-Tutaj.-ściągnął opakowanie z miejsca, o dosięgniu tam mógł by tylko pomarzyć. Dał mu codziennego buziaka i udał się do podpsótej lodówki.-Zjadłeś mój jogurt?
-Wiesz, że mam uczulenie na truskawki...-zaśmiał się i odnalazł prowiant Namjoona.-Był za kapustą ślepaku.
-Jakieś plany na dziś? Chcę wreszcie cię wymacać w spokoju, w nocy... Zajmuję sobie czas, a teraz idziemy coś obejrzeć, okej?-prawie wypił duszkiem płyn i pociągnął starszego na kanapę. Oczywiście nie obyło się bez wypadku... Kim usiadł na biednym psie i prawie go udusił... Nie wierzę w tego debila.
A tym czasem u Youki i jej narzeczonego:
-Wstawaj pieprzony leniwcu!!! Śniadanie samo się nie zrobi.-dziewczyna zrzuciła Parka z łóżka i zaczęła ciągnąć do kuchni.
-Oj, daj spokuj... Raz se sama zrobisz to ci korona z głowy nie spadnie...-opierał się wymaganią i dalej przytulał zimne kafelki kuchennej podłogi.
A u Hoseoka i Austina to nuda... Jak zwykle. Była już 12 rano, a oni nadal w łóżku spali. Żaden palcem nie kiwnął. Jakby dupy im w posłanie wrosły.
-Śpisz jeszcze, czy mogę już obmacać twoje włosy?-zaśmiał się Jung i głaskał chłopaka po owalno-prostokątnej szczeńce.
-A macaj se.-przyłożył rękę Hoseoka do swoich włosów i posłał mu uśmiech zaspanego szczeniaczka. A jak ktoś woli kotki to nie śmieszne... (Sorry ;'))
-A może zrobię nam śniadanie?-zaproponował i rozkoszował sie widokiem.
-Mam dziwne rzeczy w lodówce.-odpowiedział i zaprzeczył, i nie puszczał nadal starszego.
-Na przykład co?-zaśmiał się i uśmiechnął sarkastycznie.
-Mój testosteron i strzykawki.-powiedział i rozłożył się na łóżku. Chwycił starszego z kołnierz koszulki i przyciągnął do siebie.
-To jestem jednak gejem.-oświadczył i spojrzał w jego głębokie oczy.
-A kogo lubisz?-zaśmiał się i oddał ciepły uśmiech.
-Ma takie kręcone waniliowe włosy i piękne brązowe oczy... Ma delikatną, białą jak śnieg skórę i jest częścią mojego życia od pierwszego wyjrzenia. I nie wiem jak to mu powiedzieć.
-Powiedz coś w stylu, jesteś tym jedynym kocham cię.
-Jesteś każdym powodem moich westchnień i tylko ty jesteś w mojej głowie, jesteś całym moim światem i tylko ciebie porządek. Poprostu kocham cię...-popatrzył na chłopaka i uśmiechnął się czekając na odpowiedź.
-Tak to będzie idealne.-westchnął, spodoba mu się!
-No to... Czekam jeszcze na jego odpowiedź.
-Ja też ni.-przerwał nagle i osłupiał.-to ja?...
-Tak...-westchnął i miał już się poddać.
-Ja ciebie też.-uśmiechnął się i obdarzył starszego czułym pocałunkiem. Zanim doszło do Junga co się stało pomyślał, że nadal śpi i tylko sobie to wymyślił. Lecz gdy okazało się, że to prawda mało nie krzyczał z radości. A tym czasem Austin tak samo szczęśliwy wyszedł z pomieszczenia by przygotować śniadanie polegające u niego na kawie.
-To, to znaczy, że jesteśmy razem?-niepewnie objął w pasie młodszego, który pił i opierającego się o blat stołu.
-A co kurwa, osobno?-zaśmiał się i złapał go za rękę. Dziwne uczucie znowu obeszło jego półnagie ciało i kubek rozbity o białe kafle kuchenne turlał na boli jedną z pozostałych połów. Dreszcze powodujące to uczucie napadał młodszego prawie codziennie. Nie potrafił im zapobiedz. A w najgorszym możliwym napadów zaczynął ksztusić się śliną, a po chwili wymiotował krwią mdlejąc. Najsłabszym napad polegał na zdrętwieniu jakiejkolwiek części ciała. Teraz zdrętwiały mu ręce i w skutku stłukł jeden z szklanych kubków.
-Co jest?!-wystraszył się starszy i złapał mocno Austina, wydawało mu
się, że miał upaść. Pierwszy raz widział coś takiego i nie wiedział co zrobić.-Egh.-upadł nagle i oczy wywróciły mu się prawie pod powieki. Wyciągnął rękę w stronę szafki i chciał wziąć tabletki na ataki.-Po-potrze... Bne.
-Tabletki!-sięgnął i podniósł chłopaka do siadu. Dał mu tabletki i po chwili zaczął normalnie oddychać. Poleciała mu nagle krew z nosa.
-Już dobrze... Daj mi chusteczki.-wytarł krew i powolnie wstał.
-Czekaj, usiądź... Jeszcze coś sobie zrobisz.-złapał go i posadziła na stołku.
-Przepraszam, powinnem powiedzieć ci wcześniej... Ale bałem się, że mnie odżucisz.-Pochylony wycierał nos i opierał się z osłabienia.
-Nie bądź głupi... Wiesz, że jak się kogoś kocha to nie zwraca się uwagi na takie rzeczy... Po prostu żyje się dalej nie zwracając na to uwagi.-powiedział z uśmiecham i odgarnął włosy chłopaka by zobaczyć czy już do siebie doszedł. Pocałował go w czoło i przytulił głaszcząc po głowie.-Daj, już nie leci.
-Dziękuję. Jak byś tu nie był to bym pewnie już nie żył...-zaśmiał się cicho i pocałował chłopaka w usta. Starszy uśmiechnął się podczas pocałunku i przymknął oczy. Lecz przerwało mi nagle pukanie.
-Siedź, ja otworzę.-poklepał młodszego po policzku i podjechał do drzwi i otworzył je.-Yoongi?
-Przyszedł list z szpitala... Znaleźli dawce.-uśmiechnął się, Jung zaczął płakać ze szczęścia.
-Słyszałeś to?!-powiedział do Austina gdy zobaczył, że za nim stoi. Młodszy też udawał, że się cieszy... Bo to on był dawcą i nie chciał nic zdradzić. Hoseok z szczęścia spadł z wózka ciągnąc za sobą Austin siedział na nim i uśmiechał się szczerze.-Kocham cię... Tak kocham.
Szepnął i ucałował go w usta. Przez jeszcze moment uroczo umizgiwali (xD nie miałam słowa) się na podłodze.
-Jesteście razem?-zapytał Yoongi.
-A co kurwa, osobno?-najmłodszy zapytał śmiejąc się.
-Do mnie tak samo powiedział...-dodał Hoseok i pokazał na Austina.
-I jesteśmy razem.-uśmiechnął się i przytulił chłopaka.
-Jak by co to ja uciekam... I tu macie list, wszystko jest w nim dokładnie napisane.-podał mu list i wyszedł uśmiechnięty.-Namjoonie~
-Yoongi-ah~.-zaśmiali się i jako było jeszcze wcześnie postanowili wyjść na spacer.
-Jak Hoseok dowie się, że to Austin to pozabija nas wszystkich pokolei, a na niego się obrazi, a w skutku Austin zabije się bo Hobi będzie na niego zły i pewnie go rzuci.-Yoongi powiedział do swojego partnera i zaczął czochrać swoje włosy.-To jest tak cholernie zły pomysł... Musimy znaleźć kogoś innego!
-Kochanie, uspokuj się, on o niczym się nie dowie.-Nam nagle powiedział i pogłaskał zestresowanego Mina po twarzy.
-Obyś miał rację... On inaczej by nas pogrzebał.-Chłopak Namjoona wyszeptał i usiadł na ławcem.-Chcesz papierosa?
-Miałeś nie palić...-syanowczo powiedział, ale wziął jednego i odpalił od Mina.
-Austin też pewnie by tu z nami siedział, ale teraz ma inne zmartwienia.-Yoongi powiedział i popatrzył na Namjoona. Szary kłęb dymu popłynął w górę z jego ust. Namjoon pocałował nagle starszego i chwycił go za kołnierz koszuli, którą założył. Yoongi nie opierał się mu, oddał pocałunek i zaśmiał się uroczo.
-Jak Hoseok?-podszedł do nich Taetae.
-Lepiej... Ma niedługo operacje.-powiedział Min i zaciągnął się znowu.
-Pozdrówcie go.-odszedł w inną stronę i nawet się nie pożegnał.
CZYTASZ
Time Stops At 3 O'clock... || NamGi
FanfictionYoongi i Namjoon poznają się na studiach. Młodszy przekonuje Mina do poznania się bardziej. Lecz po rozstaniu się ponieważ studia się skończyły zaczynają coś do siebie czuć, ale boją się sobie tego powiedzieć. Shipy oboczne: TaeKook, Hoseok x boy(T...