rozdział XV

50 4 0
                                    

Austin i Hoseok byli już śpiący i wylegiwał się na wspólnym łóżku. Była 2 nad ranem.

-Kochanie?-starszy jęknęł, bo usłyszał kroki w przedpokoju.-ktoś jest w domu...

-Co ty pieprzysz...-wstał i otworzył drzwi by pokazać mu, że są bezpieczni.-jesteśmy tylko my. Ty mały tchórzu, jesteś uroczy.

-Ale... Słyszałem kroki.-dalej mówił, gdy młodszy wisiał nad nim i romantycznie głaskał jego policzek.

-Ahhh, już idę sprawdzić...-powiedział i znudzony wyszedł z sypialni. Hoseok nie chciał by szedł sam, ale bał się za cholerę.-Aaa!

-Austin?!-nagle poderwał się i wstał.-już pędzę kochanie!!!

-Kekeke, to tylko twoje bexerki, pośliznąłem się o nie.-powiedział cicho i pocałował starszego w nos.-chodź już spać. Musisz być zmęczony.

-Taa... Kocham cię motyklu.-chłopak nagle posmutniał.-powiedziałem coś nie tak?

-"Motylek"... Nie mów tak do mnie więcej... Proszę, złe wspomnienia.-usiadł na łóżku i chwycił się za głowie. Po chwili rzócił się na leżącego obok Junga i zaczął go całować po całym ciele.

-Co taki czuły?-zaśmiał się i popchnął chłopaka. Zaczął zostawiać malinki na jego szyji, jedna po drugiej. Austin stękaj, bo bolało to na swój sposób.

-Boli...-stęknął i wplótł palce pomiędzy jego włosy.-jestem... Sprag-sprag, niony...

-Austin... Nie, nie możemy. Przestań tak robić.-powiedział do młodszego pod sobą. Austin oblizywał usta patrząc w jego oczy.-Stop... Wiesz dobrze czemu, czemu to robisz?

-Ahhh...-wkurzył się i wyszedł spod niego. I położył się na pustaj połowie łóżka. Ściągnął ciuchy i jakby obrażony leżał.

-Kochanie... Proszę, wiesz, że chce cię tak samo...-wszedł pod kołdrę do niego i objął go.

-Przez tą pieprzoną horobę nawet sexu nie mogę uprawiać! Nic nie mogę, niedługo przykują mnie do wyra pod kroplówką i powiwdzą, że nie możesz mnie całować, tulić, dotykać...-zaczął płakać i wstał.-zostawisz mnie... Nie będziesz chciał że mną być bo nie dam ci tyle ile zechcesz... Dam ci mniej niż połowę.

-Kocham cię, słuchaj mnie. Możesz mówić co chcesz, myśleć co chcesz... Powiedzieć, że cię nie kocham, ale będę to robił, kochał cię.-objął go w pasie i pocałował umięśniony brzuch. Młodszy płakał dalej, ale ujął w ręce jego twarz. Starszy złapał go za tyłek i pocałował w udo zakryte boxerkami.

-Zbok...-zaśmiał się ocierając łzy i usiadł na jego kolanach. Starszy zaczął go całować po całej twarzy i tulił z całej siły, która była dość duża.-Zostaniesz ze mną mimo mojej choroby?

-Nie umiał bym cię nie kochać.-wuszeptał i pocałował go jeszcze raz.-A teraz już pora spać, kochanie.

Młodszy zgasił światło i położył się obok Hoseoka. Dotykał jego umięśnionego ciała, natomiast drugi patrzył na kobiecą figurę, którą posiadał jego chłopak, a w realu dziewczyna. Jung mówił sobie, że to chłopak, bo on sobie tak zażyczył. Mówił, że Bóg chciał zrobić mu żart i stworzył go w złym ciele i płci. Młodszy od wielu lat oszczędzał na operację, za której pomocą nie będzie miał piersi, już ponad 3 lata, 3 razy w tygodniu musi dać sobie zastrzyk z męskimi chormonami w bok uda. Hoseok przyzwyczaił się do tej rutyny, kochał go takim jakim jest, płeć się nie liczy, wygląd się nie liczy, liczy się to, że kocha go tak samo, że jest sobą i nic nie kryje.

________________________________________
Od autorki

Przepraszam, że przez tak długie czas nie było rozdziałów, ale miałem problemy z internetem
Jako, że są wakacje byłem na wyjeździe i zdążyłem napisać trochę więcej,
więc wrzucę ich więcej

Dziękuję za czytanie❤

Time Stops At 3 O'clock... || NamGiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz