rozdział XIII

44 4 1
                                    

  
Yoongi chciał się pogrzebać po "wczorajszym" Dniu.

-Yoongi?-jego chłopak podał mu telefon.-Szpital...

-Halo?

-Pańska znajoma Austin żyje.-Yoon zaczął krzyczeć ze szczęścia i przytulił Nama.

-Żyje, on żyje.-powiedział, a ten popędziły do mieszkania na przeciwko.

-Hoseok!-wydarł się w drzwiach.

-Daj mi umrzeć debilu...-odpowiedział.

-Austin żyje!-dostał odpowiedź w formie speedu do ich mieszkania.

-Dawaj.-zabrał Starszemu słuchawkę.

-Mogę po niego już przyjechać? Wydzie jutro... Ale mogę go odwiedzić, prawda? Dziękuję!-oddał mu telefon i wziął buty i szalik, wybiegając z budynku zgubił czapkę.

-Czego on nie zrobi dla tego chłopca, obydwoje są siebie warci.-zaśmiali się razem i patrzyli jak biegnie.

-Wiem, urwał by se dla niego głowę.-nastała cisza.

-Ej...-powiedział Yoongi.

-Co?-odpowiedział Nam.

-Jeżeli on jest dziewczyną, a chce być chłopakiem tooo... Istnieje coś takiego jak przeszczep penisa, czy coś?-młodszy wybuchnął śmiechem i dziwnie się gapił na swojego chłopaka.-To nie jest śmieszne! Ja tu jestem totalnie poważny.

Namjoon poważające spojrzał na starszego, a po chwili obydwoje wybuchli śmiechem.

-Pewnie istnieje... Ale on chce zacząć od cycków.-oznajmił młodszy.

   Hoseok jak piorun wleciał na recepcje w szpitalu.

-Gdzie jest Austin Moose?-zdyszany zapytał.

-Sala 18, drugie piętro.-piwiedział. On popędził ile miał siły w nogach i był już pod salą. Zobaczył lekarza przy chłopaku i czekał. Leżał pod kroplówką i odpowiadał prawdopodobnie na pytania. Bawił się sygnetem, który kiedyś dał mu Jung. Lekarz opuścił salę.

-Jak jego stan?-zatrzymał mężczyznę.

-A to pan. To była śmierć kliniczna, ale zaszliśmy nie wiadomo czemu. A po paru godzinach jego serce zaczęło pracować ponownie. Aktualnie jest dożylnie bo niektóre z jego wnętrzności są tak jakby "wyłączone". Może pan wejść.-oznajmił, a chłopak wbiegł.

-Kochanie.-cichy głos, którego Hoseok był spragniony wypowiedział to słowo. Starszy zalał się łzami i wtulił w chłopaka. Poczuł brak Bandera, który był rutyną chłopaka.

-Czemu się zgodziłeś, czemu to zrobiłeś. Wiesz, że jakbyś umarł to bym się zabił?-wypowiedział wtulając się w jego ciało.

-Przepraszam, poprostu tak cię kocham, że nie mogłem patrzeć jak cierpisz...-powiedział i pocałował go parokrotnie.

-Powiedzieli, że dokończą dziś badania, a jak będzie wszystko dobrze to jutro cię zabiorę.-pogłaskał policzek młodszego i ponownie pocałował.

-Już czas.-wszedł lekarz i kazał mi wyjść.

Z debilnym uśmiechem wracał spokojnym krokiem do domu gdy zobaczył Tae...

-Daj mi przejść.-powiedział gdy chłopak wielkimi łapami chwycił go za ramię. Próbował się wyrwać.-Pomocy!

Nagle ktoś uderzył od tyłu młodszego chłopaka w głowę. Był to Jungkook, szybko złapał za rękę Junga i zaciągnął go do bódynku, w którym pracuje Jimin.

-Słuchaj, on jest chory... Musisz uważać na swojego chłopaka, on cię będzie szantarzował... Chroń go, on może zrobić wszystko.-wyszeptał oglądając się czy nikt nie patrzy i uciekł od Hoseoka. Był zmieszany, ale wyszedł i wrócił do mieszkania.

-Jasna cholera... O co temu dzieciakowi chodziło?-westchnął, zamknął mieszkanie i wszedł do jego i Austina sypialni. Rozebrał się i położył tuląc się do poduszki swojego chłopaka.-pachnie tak samo jak on... Miętowy mi papierosami.

Time Stops At 3 O'clock... || NamGiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz