[3.1] Podrabiany ojciec

4.9K 385 539
                                    

— Proszę pana, to znowu się stało... — powiedziała łamiącym się głosem pulchna kobieta, spuszczając wzrok na swoje stopy. Nie mogła więc zobaczyć, jak na twarzy jasnowłosego mężczyzny pojawił się cwany uśmieszek.

— Kto tym razem? — zapytał po chwili, podchodząc do dużego okna i odwracając się do szatynki tyłem.

— Alison Turner.

Mężczyzna założył ręce do tyłu, a jego uśmiech się powiększył.

— Zawiadomcie policję.

— Ale panie Miller, przecież wszyscy dobrze wiemy, że policja nic nie...

Zawiadomcie policję — powtórzył głośniej, przerywając kobiecie, która zacisnęła usta w wąską linię.

— Oczywiście, proszę pana — mruknęła, po czym szybko opuściła gabinet.

Blondyn splótł ze sobą palce i wyjrzał przez okno. Słońce świeciło na wyjątkowo bezchmurnym niebie, ludzie mijali się na ulicach w pośpiechu, niektórzy z uśmiechem wpatrzeni w ekrany swoich komórek, ktoś właśnie w ostatniej chwili wskakiwał do autobusu, zanim ten nie zamknął drzwi, ktoś inny wychodził z piekarni, w dłoni trzymając siatkę z jeszcze ciepłymi bułkami.

Absolutnie nic tego dnia nie zapowiadało zbliżającej się katastrofy. Ach, jak on uwielbiał zaskakiwać ludzi.

— Przygotuj się, Sherlocku Holmesie — mruknął z uśmiechem. — Do gry dołącza nowy zawodnik.

*

Sherlock z prawdziwym trudem zdusił w sobie jęk, gdy John przejechał dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej, jednocześnie czując tuż przy swoim uchu ciepły oddech kochanka.

— Chcę ci sprawić przyjemność. Nie musisz się powstrzymywać — szepnął, na co brunet zagryzł wargę. Watson cicho się zaśmiał. — Uparciuch z ciebie. Cóż, no nic. Skoro chcesz w taki sposób to rozegrać... — mruknął zmysłowo, by już w następnej chwili całkowicie niechcący delikatnie ruszyć kolanem, które miał między nogami mężczyzny, który tym razem nie dał już rady powstrzymać jęku. John uśmiechnął się zwycięsko, po czym z czułością złączył ich usta w pocałunku, który szybko przemienił się w o wiele namiętniejszy.

— Kiedyś przez ciebie oszaleję — wysapał brunet między pocałunkami, na co blondyn się uśmiechnął.

— Och, ty już to robisz, kochanie — wymruczał zadowolony. Po chwili jednak odsunął się odrobinę, by móc sięgnąć do szafki przy łóżku. — Mimo wszystko... Ostatnio byłeś bardzo niegrzeczny — powiedział, uważnie obserwując reakcję ukochanego.

— Co zamierzasz z tym zrobić? — spytał, na co John tylko czekał.

— Oczywiście, że cię odpowiednio ukarzę. — Otworzył szufladę. — A świetnie się składa, ponieważ jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności ostatnio Lestrade zgubił coś swojego... — Nie odrywając wzroku od Sherlocka, wyciągnął srebrne kajdanki. — Postanowiłem je na trochę przechować.

Detektyw otworzył usta, by następnie bez słowa je zamknąć. John cały czas dokładnie przyglądał się brunetowi, sprawdzając, czy przypadkiem nie posuwał się za daleko. Sherlock pozwalał mu ściągnąć z siebie koszulę oraz się całować, a to i tak było już wiele. Nie chciał zbyt szybko przekraczać pewnej granicy, którą po cichu sobie wyznaczyli.

W tamtym momencie jednak Watson nie dostrzegł nic, co mogłoby wskazywać na to, że Sherlock czuł się niekomfortowo. W zamian Holmes znowu zagryzł wargę, co przesądziło o jego losie.

John, już na nic więcej nie czekając, szybko, ale jednocześnie delikatnie przykuł Sherlocka do łóżka, by chwilę później ponownie wodzić dłońmi po jego nagim torsie, nie mogąc się powstrzymać, by co jakiś czas nie zahaczać palcami o pasek jego spodni. Pocałował go w kącik ust, by następnie powoli zjechać niżej, z przyjemnością wsłuchując się we wszystkie dźwięki nieśmiało wydobywające się z gardła bruneta.

Jak śliwka w kompot | Sherlock BBC | JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz