Wydałam z siebie przeciągły jęk i chwyciłam się za głowę. Czuję coś mokrego, czym najpewniej jest krew i szybko otwieram oczy. A raczej myślę, że je otwieram. Miejsce, w którym się znajduję nie ma żadnego oświetlenia, przez co nie mam pojęcia, gdzie jestem. Nie mam też pojęcia, jak ja się tu znalazłam. Dopiero po dłuższej chwili dochodzą do mnie wydarzenia z ostatnich kilku godzin. Próbuję wstać i dopiero teraz słyszę szelest łańcuchów. Zamieram, kiedy do moich uszu dociera również odgłos kroków.
Osoba, a raczej dwie, zbliżają się do mnie. Moje oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności, dzięki czemu mogę wywnioskować, że idący tu moją maski i bliżej nieokreślone pręty.
Kiedy stają przede mną, nie próbuję się nawet wyrywać. Wiem, że to pogorszy sprawę. W milczeniu zaciskają pięści na moich ramionach i prowadzą przez mrok.
Wkońcu się zatrzymują. Podnoszę wzrok, który przez cały czas błądził po podłodze oraz obiektach znajdujących się na niej i odbiera mi mowę.
- Witaj, Rosie.- odzywa się zachrypniętym głosem.
Momentalnie moje oczy przybierają szkarłatny kolor, a ja zmieniam swoją postawę. Próbuję wstać i wyszarpać się od zamaskowanych, na co ghoul przede mną wykonuje ruch dłonią. Słyszę pstryknięcie, a zaraz potem po moim ciele rozchodzi się straszny ból. Z trudem oddycham, kiedy metalowe pręty elektryczne, zostają ode mnie ponownie oddalone.
- Nie jesteś tu po to, żeby umrzeć mi na dywanie, więc się zachowuj, dobrze?- mówi z irytacją.- Zabawne, cały czas ciebie obserwowałem.
- Po co tu jestem?- pytam, żeby nie rozwinął bardziej swojego monologu. Nie zamierzam go słuchać. Czuję się jak idiotka.
- Dowiesz się za chwilę. Najpierw chciałbym, żebyś przestała mieć mi tamto za złe.- śmieję się ironicznie.
- Mam ci wybaczyć, że zamordowałeś mi moją jedyną rodzinę?- wbijam wzrok w jego oczy.
- Lepiej tego ująć nie mogłaś.- uśmiecha się, a ja wydaję z siebie prychnięcie.
- Nigdy.
Znowu zostaję potraktowana prądem. Tym razem jeszcze mocniej i dłużej. Po moim ciele przechodzą spazmy, wywołane przez ból. Głośno oddycham, a oczy mam szeroko twarte.
- Zachowuj się.- przypomniał.- Może najpierw powinienem się przedstawić? Kyouko.- wyciąga do mnie rękę. Czuję, że uścisk na moim prawym ramieniu się rozluźnia, jednak nie odwzajemniam gestu mimo możliwości.
- Wiem.- warczę.- To akurat o tobie wiem.- cofa dłoń, nadal z nieodłącznym, dziwnym uśmiechem.
- Widziałem twoją wczorajszą akcję z tym pijakiem. Nieźle potrafisz zawrócić w głowie, co?- przewracam oczami. Od razu miałam mniej chęci do życia na wspomnienie tamtego wydarzenia.
- Musiałam go odciągnąć od miejsca publicznego, jakoś trzeba żyć.
- Rozumiem.- przykuca, by być mniej więcej na moim poziomie.- Chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobiła.
- Jeszcze czego?!- wybucham niemal histerycznym śmiechem.
Oddala się, a ja z potrojoną siłą zostaję potraktowana prądem. Wydaję z siebie głośny krzyk i w pierwszej chwili po zabraniu ode mnie prętów, nie mogę nabrać tchu.
- A chcesz umrzeć?
- Nie.- odpowiadam jąkając się.
- To słuchaj. Zrobisz coś dla mnie. Pomożesz mi w zemście na gołębiu, nie będziesz musiała się zbyt wiele wysilać.- mówi, a ja tylko kiwam głową.- Ma mieć do ciebie zaufanie, ma chcieć oddać za ciebie życie. Najlepiej jeśli go w sobie rozkochasz.

CZYTASZ
how to pretend. ||Juuzou Suzuya | poprawione||
Fanfiction"ɪ ᴊᴜsᴛ ᴡᴀɴɴᴀ ʙʀᴇᴀᴛʜ ᴛʜᴇ ᴀɪʀ ʏᴏᴜ ʙʀᴇᴀᴛʜ. ʙᴜᴛ ɪ ᴄᴀɴ ᴏɴʟʏ sᴇᴇ ʏᴏᴜ ɪɴ ᴍʏ ᴍɪɴᴅ. ɪ ᴊᴜsᴛ ᴡᴀɴɴᴀ ʜᴏʟᴅ ʏᴏᴜ ɪɴ ᴍʏ ᴀʀᴍs. ᴏɴᴇ ᴍᴏʀᴇ ʙʀᴇᴀᴛʜ, ᴏɴᴇ ʟᴀsᴛ ᴛɪᴍᴇ." ~ ʟɪʟʟɪᴀɴ ᴄᴜᴛᴛs- ʙʀᴇᴀᴛʜ