Otworzyłam drzwi od pokoju niosąc ze sobą miskę wypełnioną owocami. Pokroiłam je wcześniej na małe kawałki z nadzieją, że Juuzou przypadnie to do gustu. Zwykle jadł tylko słodycze, więc mógł być z tym problem.
Siedział na łóżku z szeroko otwartymi oczami. Jego kruczoczarne włosy były teraz lekko pokręcone, ale spinki wciąż się na nich trzymały. Za duża piżama odsłoniała ramiona, zupełnie zasłaniając jego dłonie. Widać było jeszcze wyraźniej szwy ciągnące się od jego szyji, przez obojczyki i kończące się w okolicach klatki piersiowiej. Spojrzał się w moją stronę, a jego pytający wzrok był skierowany na trzymaną przeze mnie miskę.
— Zrobiłam ci śniadanie – powiedziałam siląc się na szeroki uśmiech po trzydziestu minutach babrania się w ludzkim jedzeniu.
— Czuję owoce – spojrzał mi w oczy, wyraźnie niezadowolony. Odwróciłam wzrok, czując, że to spojrzenie wkrada się w moją głowę powodując iluzję specyficznego kurzczu w klatce piersiowej.— Nie mamy jeszcze słodyczy?– zapytał z nadzieją.
— Niestety, zjadłeś wczoraj wszystko, kiedy oglądaliśmy film.
— No dobrze – westchnął, tak jak się spodziewałam niezadowolony.— A co z tobą?
— Ja już zjadłam – skłamałam, ale uwaga inspektora nie była już skupiona na mnie.
Podeszłam do łóżka, siadając się na brzegu i podałam szatynowi owoce. Krytyka raczej nie zrani moich uczuć, bo nie zależy mi na umiejętnościach kulinarskich. Niemniej jednak się starałam.
— Ładnie wyglądają – przyznał, odbierając ode mnie naczynie. Nie zauważyłam, żeby robił jakieś dziwne miny podczas jedzenia, więc była szansa, że mu się spodobało.— Lubię truskawki i chyba polubiłem jabłka. Dobre, powiem Hanbee, żeby robił owoce na śniadanie – kiedy skończył, zabrałam od niego miskę i razem zeszliśmy na dół.— Już jutro wigilia – mruknął cicho siadając się przy moim biurku i biorąc kartki ze szkicami sukien dla lalek do ręki.— Przyjdziesz do Haise, żebyśmy spędzili ją razem, prawda?
— Tak jak obiecałam – odpowiedziałam siadając się na fotelu naprzeciwko niego.
— Zapiszę ci jego adres, na wypadek jakbyś zapomniała, gdzie to jest – zaproponował.— Będę musiał wracać dzisiaj szybciej, żeby pomóc Hanbee.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu. Był to numer Kyoko. Szybko się rozłączyłam, żeby nie zadzwonił do mnie drugi raz przeprosiłam na chwilę Juuzou i napisałam do swojego szefa krótką wiadomość, żeby mi nie przeszkadzał i kiedy jest przy mnie Suzuya kontaktował się sms–ami.
Od: Kyoko
Jeszcze dzisiaj potrzebuję twojego telefonu, oddam ci go jutro, kiedy będzie po wszystkim.Miałam zamiar zapytać się go co ma znaczyć „po wszystkim", ale Juuzou zaczął się niecierpliwić. Kiedy zauważyłam, że do mnie podchodzi, szybko odłożyłam telefon na bok.
— Z kim pisałaś?– zapytał, schylając się do mnie i kładąc mi głowę na ramieniu. Jego puszyste włosy wciąż w nieładzie, były niesamowicie miękkie. Każdy jego dotyk był tak delikatny, że nie odczuwałam żadnego ciężaru.
— Z koleżanką – odpowiedziałam, zająkując się. Znowu miałam ochotę odwrócić wzrok pod jego spojrzeniem, ale w tym momencie byłoby to jak przyznanie się do kłamstwa. Nie byłam zdolna utrzymywać swojej pewnej postawy, jak zwykle to robiłam. Zrobiło mi się gorąco i czułam jak policzki mnie pieką. Nie udało mi się nad sobą zapanować, mrugnęłam kilka razy i odwróciłam głowę w inną stronę.— Ma problem z wyborem sukienki na jutro, spędza wigilię z chłopakiem.– dodałam dla niepoznaki, ale czułam, że to na nic.

CZYTASZ
how to pretend. ||Juuzou Suzuya | poprawione||
Fanfic"ɪ ᴊᴜsᴛ ᴡᴀɴɴᴀ ʙʀᴇᴀᴛʜ ᴛʜᴇ ᴀɪʀ ʏᴏᴜ ʙʀᴇᴀᴛʜ. ʙᴜᴛ ɪ ᴄᴀɴ ᴏɴʟʏ sᴇᴇ ʏᴏᴜ ɪɴ ᴍʏ ᴍɪɴᴅ. ɪ ᴊᴜsᴛ ᴡᴀɴɴᴀ ʜᴏʟᴅ ʏᴏᴜ ɪɴ ᴍʏ ᴀʀᴍs. ᴏɴᴇ ᴍᴏʀᴇ ʙʀᴇᴀᴛʜ, ᴏɴᴇ ʟᴀsᴛ ᴛɪᴍᴇ." ~ ʟɪʟʟɪᴀɴ ᴄᴜᴛᴛs- ʙʀᴇᴀᴛʜ