4.

371 40 1
                                    

Od ostatniego spotkania z Suzuyą minęło kilka dni. Dzisiaj nie spałam, nie mogłam zasnąć. Przynajmniej nie miałam problemów ze wstawaniem. Szybko się ogarnęłam i zerknęłam na zegarek. Godzina na nim każe mi wychodzić, jednak ja bardzo niechętnie zakładam buty. Niedobrze mi się robi w sklepach z ludzkim jedzeniem. Niestety skutki późnego wyjścia odczułam od razu po opuszczeniu domu.

- Rosie? Co ty tu robisz o tej porze?- zatrzymuję się, słysząc głos mojego przyjaciela. W duchu najchętniej bym na niego nawrzeszczała, ponieważ mam wyjątkowo zły humor, ale musiałam przyjąć maskę uśmiechu. Odwróciłam się przodem do Kokori'ego, nie patrząc mu w oczy.

- Cześć.- mówię, ignorując pytanie.

- Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę cię na nogach o tej godzinie.- również się uśmiechnął. Czas ucieka, skoro Kokori widzi Suzuyę, kiedy wychodzi ze sklepu, mogę się spóźnić. Chciałam jak najszybciej wymyślić jakąkolwiek wymówkę, ale okularnik nie miał zamiaru wypuścić mnie tak szybko, mówiąc, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. I tak całą drogę od mojego domu, do sklepu, przegadał, opowiadając o kolejnej nieudanej próbie włamania do budynku CCG.

- Słuchaj, ja już tutaj skręcam, bo muszę wpaść do piekarni, mają tam niezłą kawę.- mówię, chociaż nie jestem pewna, czy kawa rzeczywiście jest niezła po wczorajszym incydencie.

- No dobra. To pa.- odpowiada trochę zdziwiony. Tak, wiem jak to brzmi: wstaję o diabelskich godzinach, żeby napić się kawy z piekarni, otwartej przez 12h. Na szczęście Kokori jest za głupi, by coś podejrzewać.

I kiedy już miałam się kierować do sklepu, oczywiście musiał wyjść... No nie kto inny, jak Suzuya! Dzięki, przyjacielu.

Po nieudanej "misji", stwierdziłam, że muszę zapoznać się z jego godzinami pracy. I jest na to tylko jeden sposób- zapytać się Kokori'ego. A tak dokładniej, poproszenie o to Mary. Dlatego też wystukałam do niej krótkiego sms'a. Po chwili dostałam odpowiedź, że postara się coś zrobić.

Stwierdziłam, że to idealny moment na stworzenie nowej lalki. Kiedy tylko zasiadłam przed biurko oblegane materiałami, szybko straciłam na to ochotę. Nie potrafię podać konkretnego powodu, dlaczego tak się stało. Zerknęłam na swój ostatni wyrób, stwierdzając, że nie jestem w stanie wykonać niczego piękniejszego, od lalki wzorowanym na ślicznym Porcelanowym Chłopcu.

Podskoczyłam na krześle, słysząc dzwonek telefonu. Szybko odebrałam.

- Wiesz już coś?- zapytałam.

- Wiem, przekazał mi całkiem dużo informacji. Faktycznie, Suzuya zaczyna pracę o różnych godzinach. Akurat tego dnia, miał na 8:00. Dowiedziałam się też, że ma „swoich ludzi", którzy w CCG i czasami nawet poza godzinami pracy za nim chodzą. Czyli mamy mały problem.

- Mały? Jak ja mam cokolwiek z nim zrobić, skoro ma ochronę?

- Spokojnie, nie chodzą za nim krok w krok. Przecież jakoś się spotkaliście.

- No tak.- odpowiadam z ulgą. Przecież każdy musi mieć trochę prywatności, nawet bardzo ważny i wybitny inspektor.- Dziękuję. Kokori coś podejrzewał?

- Myślał, że planuję na niego zamach, ale nie połączył faktów z tobą. Muszę kończyć, mam spotkanie za jakieś dwadzieścia minut, pa.

- Pa.- żegnam ją, nie dzieląc się z brązowowłosą moimi teoriami na temat jej arcyważnego spotkania. I tak wiem lepiej, nawet gdyby zaprzeczała. Ja wiem już wystarczająco wiele.

Ponieważ czuję, że głodnieję, postanawiam wybrać się teraz na miasto. Oczywiście żartowałam, że zjem dziecko. Po obejrzeniu zagranicznego serialu Stranger Things nie tknęłabym żadnego małego człowieczka, co więcej, nawet stanęłabym w jego obronie. Szybko rozczesuję włosy. Koniec ze sposobem na podryw, mam tego dosyć, zajmę się czymś bardziej wykwintnym. Schodzę po schodach, prawie się przewracając. Myśląc o tym, jaką jestem niezdarą, wyszłam z domu i pokierowałam się w kierunku parku, w którym siedziała kobieta. Po wyglądzie jej brzucha mogłam łatwo stwierdzić, że jest w zaawansowanej ciąży. Od razu skreśliłam ją z menu. I wtedy mój wzrok ponownie skrzyżował się ze spojrzeniem uważnie obserwujących mnie, czerwonych oczu.

Uśmiechnęłam się do chłopaka, który najprawdopodobniej trochę się zamyślił, jednak również odpowiedział tym samym. Podszedł do mnie bez żadnego skrępowania.

- Hej, Rosie!- zaczął pierwszy.- Fajnie, że się spotkaliśmy, sądziłem, że raczej już się więcej nie zobaczymy.- i tu się zdziwisz.

- Ja też tak myślałam. Często tu przychodzisz?- zapytałam.

- Tylko czasami. A ty?

- Niezbyt często. Prawdę mówiąc, dawno tu nie byłam.- odpowiadam.

- Fajnie tu. Lubię patrzeć na różowe listki na tych drzewach.- mówi, żeby bardziej rozwinąć rozmowę. Milczę. Wiem o swoim zadaniu, wiem, że mam zwracać na siebie dosyć dużo uwagi, ale czasami nie wiem co odpowiedzieć. Mogłabym dodać coś od siebie, ale nie wiem co. W mojej głowie panował istny chaos wywołany przez głód. Ostatnio zjadłam tylko kawałek ręki i to mnie nie zadowoliło. Wyraz twarzy chłopaka zmienił się na trochę zmieszany.- Przepraszam, to musi wyglądać dla ciebie dziwnie, że kompletnie obcy człowiek, który nie dość, że rozlał ci kawę, to jeszcze zagaduje.

- Nie, nie.- śmieję się.- Znam dobry sposób, żeby to zmienić.- Suzuya posyła mi pytające spojrzenie.- Jak się nazywasz?- przecież nie mogę mówić do niego po imieniu, póki sam oficjalnie mi go nie poda. Chyba zrozumiał, o co mi chodzi, bo na powrót się uśmiechnął.

- Suzuya Juuzou.- odpowiada.- Ja ci podałem nazwisko, to ty jesteś mi winna swoje, no nie?- zauważa.

- Rosewald. Rosie Rosewald.- podaję mu rękę. Ku mojemu zdziwieniu, nie podał mi swojej prawej, jak powinno się robić wedle kultury, tylko lewą. Mimo to, uścisnęliśmy sobie dłonie.- Teraz już nie jesteśmy dla siebie obcy.

- No i dobrze!- odpowiada Juuzou.- Teraz jesteśmy znajomymi. A co zrobić, żeby być przyjaciółmi?

- Z reguły samo się jakoś dzieje. Ale warto to jakoś popchnąć, aranżując spotkania.- odpowiadam z jeszcze większym uśmiechem. To było łatwiejsze niż myślałam, mimo to postanowiłam zachować czujność.

- W takim razie, kiedy ci pasuje, Rosie?- zapytał, tak samo powiększając uśmiech z grzeczności. Ponownie zauważyłam w jego dużych oczach przebłysk smutku, ale nie było mi go aż tak żal, jak na początku. Mam po prostu wykonać to, co muszę.

- Naprawdę chciałbyś się zaprzyjaźnić?- pytam, zachowując pozory.

- Czemu nie? Ale jeśli nie chcesz, to zrozumiem, w końcu...

- Nie.- przerywam.- Chcę się z tobą poznać.- na chwilę znika cień smutku. Na jedną, małą sekundę zastępuje go błysk szczęścia, jednak sekunda ta znika bardzo szybko. Uśmiecha się, by tak jak ja zachować pozory, jednak nieco inne. Pozory, dzięki którym ludzie nie będę smutni razem z nim. Powraca do mnie wizja człowieka, jako czegoś szklanego i delikatnego. Czegoś, czemu jedna, nawet niefizyczna rysa może zaszkodzić.- Jak pisze się twoje imię?- pytam, by zmienić nieco bieg swoich myśli. Juuzou zaczyna rysować japońskie znaki patykiem na piasku, prosząc mnie o to samo. Kiedy kończę, informuje mnie, że musi już iść. Oczywiście przed odejściem wymieniamy się numerami, aby końcowo jakoś się spotkać.

- Do zobaczenia.- mówi. Odpowiadam tym samym i rozchodzimy się w swoje strony. Straciłam apetyt, więc postanowiłam poddać się rozmyślaniu.

Fakt, on sam wyszedł z chęcią zaprzyjaźnienia się, ale widzę, że nie ma do mnie zaufania. Widzę, jak uśmiecha, by zachować pozory zwykle wesołego i niezwykle energicznego człowieka, ale nie robi tego dla siebie. Nie robi tego, bo faktycznie jest szczęśliwy. Możliwe, że coś go zmieniło. Jeśli tak, to częścią mojego zadania będzie przywrócić mu jego dawny stan.

Czeka mnie sporo pracy, by jakoś to zmienić.

Kiedy siedziałam w domu odwiedziło mnie paru klientów, więc musiałam schować swoją unikalną lalkę na górze. Nie zamierzałam jej sprzedawać. Jest zbyt delikatna, nie zniosłaby nawet jednej rysy więcej.

°•°•

Czemu by nie wrzucić czegoś, skoro mam kilka zapasowych rozdziałów...?

~Km-s ❤

how to pretend. ||Juuzou Suzuya | poprawione||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz