#3

2.7K 88 14
                                    

Okropnie gorąco. Tego dnia miałam iść z Alexem (bratem) na plażę. Moi rodzice postanowili zrobić sobie dzień wolny od dzieci, i poszli na całodniowy rejs statkiem.

— Wszystko jest? — Zapytałam podnieconego do granic możliwości Alexa, a on pokiwał twierdząco głową.

Złapałam za moją torbę plażową i chwyciłam brata za rękę. Odkluczyłam drzwi i wyszłam. Zakluczyłam je i poszliśmy na plażę.

***
Podczas gdy ja się opalałam, Alex robił zamki z piasku. Co chwila na niego zerkałam i pytałam, czy chce czegoś. Nagle zostałam brutalnie podniesiona i przerzucona przez kogoś ramię. Instynktownie zaczęłam się wyrywać i wiercić i bić tego kogoś po plecach. Niewidzialności nie mogłam użyć, bo jest tu pełno ludzi.

— Przestań się wierzgać — Powiedział ktoś, a ja rozpoznałam głos Maxa.

— Maximusie Grzmotomocny, postaw mnie na ziemię w tej chwili! — Krzyknęłam stanowczo, kiedy zobaczyłam jak wchodzi do wody.

— Jak sobie życzysz — Odpowiedział, kiedy woda dosięgała mu do pasa i wrzucił mnie do ciepłej cieczy.

Przecież ja nie umiem pływać! Zaczęłam machać rękoma i nogami, byleby tylko wstrzymać się na powierzchni.

— Durniu, ja nie umiem pływać! — Krzyknęłam, dotykając stopami dna.

— To się nauczysz! — Odkrzyknął i także wskoczył do wody.

— Max, przyprowadź mnie na brzeg — Mruknęłam, a fala uderzyła mi prosto w plecy.

Woda była trochę zimna.

— Sama nie umiesz? — Zapytał szczerząc się jak ostatni idiota.

Nic nie odpowiedziałam, tylko wręcz skacząc doszłam do brzegu. Pobiegłam do mojego leżaka i na szczęście dostrzegłam tam Alexa. Podeszłam bliżej i wyjęłam ręcznik. Otarłam twarz i położyłam się na leżak.

— Pojdziemy sie kapac? — Zapytał, swoim słodkim głosem, a ja spojrzałam mu prosto w te jego bursztynowe oczka.

— Nie — Odpowiedziałam stanowczo.

— Plose.

— Dobra — Odpowiedziałam wstając.  Nie umiałam mu odmówić. Jest za słodki.

Nadmuchałam kółeczko i dałam bratu. Poszliśmy nad wodę i niepewnym krokiem weszłam, ciągnąc za sobą brata.

— Queel, chodź do nas! — Usłyszałam głos Phoebe, i instynktownie spojrzałam na nią.

Uśmiechała się do mnie, co odwzajemniłam. Podchodziłam do niej, a moje ciało coraz bardziej znikało pod wodą.

— Ciepla łoda — Powiedział mój brat, na co ja się uśmiechnęłam jeszcze szerzej.

W końcu udało mi się dojść do Phoebe i całej rodziny Grzmotomocnych. Co dziwne, moje oczy przybrały barwę silnego niebieskiego, ale tylko na chwilę. To chyba rodzina herosów.

— Alex. Ja jestem Queel — Powiedziałam.

— Barb, a to mój mąż Hank i dzieci; Chloe, Billy, Nora, Max i Phoebe — Powiedziała, pokazując na wszystkich po kolei.

— Nas już poznała — Odpowiedział Max, wskazując na swoją siostrę bliźniaczkę i siebie.

— Nudno jest — Powiedział mój brat. — Chće na plaze!

— My możemy go wziąć. I tak już mieliśmy wychodzić — Powiedziała Barb, a ja spojrzałam niepewnie na brata. W końcu, to całkiem obcy ludzie!

Jednak po długich namowach Phoebe dałam państwu Grzmotomocnyn do mojego brata do "przechowania".

— Umiesz pływać Queel? — Zapytała Phoebe, a ja pokiwałam głową na 'nie'.

— To ja Cię nauczę — Odpowiedziała szczęśliwa Phoebe.

Chciałam zaprzeczyć, ale nie chciałam jej urazić, więc poprostu kiwnęłam głową.

Wakacje Grzmotomocnych {Grzmotomocni} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz