#9

1.9K 64 22
                                    

— Znaleźliście Phoebe? — Zapytałam, kiedy szłam razem z Maxem na plażę.

— Nie. Mama dostaje jakiejś paranoji, że Złomocny ją porwał. Pff — Prychnął z rozbawieniem.

— To nie jest śmieszne — Powiedziałam poważnie. — Przecież coś może jej się stać!

— Może mi jeszcze powiesz, że jest na wyspie Hawai'i i kryje się w wulkanie Mauna Loa? — Zapytał już troszkę poirytowany.

— Możliwe — Burknęłam poprawiając włosy.

— Nie, niemożliwe — Odpowiedział głośno Max.

— Dobra, koniec tej sprzeczki — Powiedziałam w końcu.

Przez resztę drogi panowała między nami, niezręczna cisza. Kiedy tylko doszliśmy, ja od razu poszłam sobie zająć miejsce na plażowym leżaku, który stoi tu właściwie od zawsze. Tuż obok mnie, na kolejnym leżaku, usiadł Max. Widać było że był trochę zły. Albo poirytowany. Albo miał zaraz wybuchnąć. Nie wiem. Jego twarz była dla mnie istną zagadką. Tak samo jak on sam.

— Czemu tak na mnie patrzysz? — Zapytał marszcząc brwi.

Dopiero teraz zrozumiałam, że gapiłam się na niego zdecydowanie za długo. Speszona odwróciłam wzrok na swoje stopy. Kompletnie nie wiedziałam, co powiedzieć.

— No ten... — Wydukałam.

— Dobra. Nieważne — Machnął ręką. — Idziesz się kąpać?

Zapytał po chwili. Kiwnęłam głową na tak. Co z tego, że nie umiałam pływać?

***

Wyszłam z wody, a mimo to było mi ciepło. Okryłam się ręcznikiem i usiadłam na leżaku. Po chwili dosiadł się do mnie jakiś brzydki chłopak. Miał tłuste brązowe włosy i nos jak u wiedźmy.

— Hej, widziałem Cię w Wesołym Miasteczku — Powiedział.

— I co z tego? — Zapytałam, nawet na niego nie patrząc.

— Byłaś sama — Odpowiedział. To prawda. Max praktycznie cały czas chodził za jakimiś dziewczynami, a ja ze smutkiem wałęsałam się sama.

— Jak widać, nie szukam towarzystwa — Mruknęłam.

— Jak tak samo. Jak masz na imię? — Zapytał, jakby szczęśliwy.

— Gienia — Spojrzałam na niego z udawanym uśmiechem.

— Queel! — Zawołał mnie nagle Max.
Brzydki chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja zrzuciłam ręcznik z ramion i pobiegłam w stronę Maxa.

— Co? — Zapytałam, kiedy już stanęłam obok niego.

— Kto to był? — Zapytał marszcząc brwi.

— Taki jeden. O nie, idzie tu. Udawaj, że ze mną rozmawiasz — Mruknęłam w jego stronę.

— Przecież rozmawiam — Odpowiedział.

***

Jak widzicie, jest tu nawiązanie do "Opowieści z Narni". Proszę nie pisać w komentarzach, że odgapiam itd.

Wakacje Grzmotomocnych {Grzmotomocni} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz