— Max, czemu piszesz runami? — Zapytałam, patrząc przez jego ramię na kartkę, na której coś bazgrał.
— To moje pismo — Warknął trochę zirytowany.
Przekręciłam oczami i usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam dokładnie, jak wpadłam na pomysł, że Phoebe była w wulkanie.
To dziwne. Nigdy nie byłam zbytnio mądra. Ale teraz nie o tym.
Zastanawiałam się, kiedy trafimy z Maxem do tej magicznej krainy.— Skończyłem! — Powiedział triumfalnie Max, podając mi kartkę.
— Rysunek słonia? Serio? — Spojrzałam na niego spod byka.
— To plan!
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na rysunek.
— A dobra, nieważne — Wyrwał mi rysunek i pogniótł go. — Trzeba działać.
— Newet nie wiemy, w którym jest wulkanie — Jęknęłam.
— Może w Mauna Loa? — Pudsunął Max.
— Trzeba to sprawdzić. Ale nie dzisiaj — Rzuciłam.
— Jak to nie dzisiaj? To kiedy?!
— Jutro. Będziemy mieli więcej czasu na planowanie i ogólną organizację — Wyliczyłam na palcach.
— Okej — Mruknął Grzmotomocny. — Gdzie idziesz?
Dodał, kiedy wychodziłam.
— Do mojego pokoju? — Zapytałam ironicznie.
Zamknęłam drzwi i czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju. Na moim łóżku leżała jakaś koperta.
Podeszłam do niej i pochwyciłam papier. Był lekko pożółkły. Otworzyłam i wyjęłam list. Był także torchę żółty. W środku, niebieskim atramentem, napisane było;
Drugi września, 1990
Kochana Clementine. Wiem, że dawno się nie widziałyśmy i nie rozmawiałyśmy. Przed śmiercią chciałam powiedzieć Ci, że bardzo Cię kocham. Pewnie i tak nie przeczytasz tego listu,
Twoja Luiza.
Nie wiem, jakim prawem ten list się tu znalazł. Wiedziałam jednak, że muszę odszukać ową Clementinę. Chociaż nie wiem, kto to jest. Moja babcia jak widać, bardzo ją kochała.
Tylko kto to jest?
CZYTASZ
Wakacje Grzmotomocnych {Grzmotomocni} ✓
FanfictionRodzina Grzmotomocnych postanawia odpocząć od ratowania miasta Skrytowice, i jedzie na wakacje na Hawaje. Max spotyka tam Queel i zaprzyjaźnia się z nią.