— Wiesz co Queel? — Zapytał Max, leżąc twarzą do mnie.
— Hm? — Mruknęłam, patrząc na niego z lekkim uśmiechem.
— Mogłabyś pomóc mi wstać? — Spytał, ledwo podnosząc się z piasku.
Pomogłam mu wstać i zachichotałam.
— Śmieszne — Przewrócił oczami z poważną twarzą, ale widziałam w jego oczach iskierki szczęścia.
Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia z plaży. Uśmiech zniknął mi na chwilę z twarzy, kiedy przypomniałam sobie ostatnie spotkanie z Adeilą i Spero.
— Co jest? — Burknął przejęty Max podchodząc do mnie.
— Nic — Odpowiedziałam szybko.
Nagle ziemia się trochę zatrzęsła.
— Co jest!? — Krzyknął ktoś ze zgromadzonych.
— To chyba wulkan! — Odkrzyknął ktoś.
— Niemożliwe — Szepnęłam.
Zaczęłam biec w stronę hotelu, a za mną zdezorientowana, nadąsana kaczka.
Wbiegłam do hotelu, i do pokoju Grzmotomocnych.
— Daj mi kartkę — Zarządziłam. — I długopis.
Dodałam. Max zaczął szperać po szafkach, aż znalazł to, oco go prosiłam. Podał mi rzeczy.
— Jednak są niepotrzebne — Burknęłam. — Phoebe spowodowała trzęsienie ziemi.
— Co jak to?
— Ona kryje się w wulkanie. Podejrzewam, że jest jakoś opętana. Porwała twoich rodziców. Ona chce zniszczyć wyspę — Wytłumaczyłam.
Popatrzył na mnie zszokowany. Nie odzywaliśmy się długo, aż w końcu on zabrał głos;
— Trzeba zaplanować atak na nią. Musimy ją zniszczyć — Warknął, a ja pokiwałam twierdząco głową.
Wziął ode mnie kartkę i długopis, i zaczął coś bazgrać.
Koniec maratonu!
![](https://img.wattpad.com/cover/152259028-288-k326231.jpg)
CZYTASZ
Wakacje Grzmotomocnych {Grzmotomocni} ✓
FanficRodzina Grzmotomocnych postanawia odpocząć od ratowania miasta Skrytowice, i jedzie na wakacje na Hawaje. Max spotyka tam Queel i zaprzyjaźnia się z nią.