Rozdział 5

2.9K 176 16
                                    

Ktoś krzyknął moje imię, jak tylko znalazłam się na poziomie, gdzie zaczynały się wysokie, zakrzywione barierki, odgradzające basen dla mozazaura od ścieżki przeznaczonej dla mnie.

- Marika!

Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w stronę czarnowłosej kobiety, stojącej w towarzystwie dwóch chłopców. Jednego małego, który z zachwytem obserwował pływającego mozozaura i drugiego starszego, wpatrzonego w ekran telefonu. W dziewczynie rozpoznałam Zarę, asystentkę Claire. Ponownie odłożyłam wiaderko i ruszyłam w ich stronę.

- Hej Zara - przywitałam się bez entuzjazmu, stając po przeciwnej stronie niskiej, metalowej barierki. Spojrzałam na pozostałą dwójkę.

- To jest Zach i Gray. - Widząc moje pytające spojrzenie wskazała kolejno na wyższego, a potem na niższego z nich. Nagle zadzwonił jej telefon, więc bez słowa odeszła na bok.

- Miło was poznać chłopaki, jestem Marika. - Wstawiłam do nich dłoń, którą po kolei uścisnęli.

- Trenujesz mozozaura? - zapytał z zachwytem młodszy, który uparcie zaciskał ręce na barierce.

- Dokładnie. - Uśmiechnęłam się do niego życzliwie. - Ma na imię Bella i lepiej tak się do niej zwracaj - pochyliłam się do jego poziomu - nie lubi osób, które nazywają ją "po prostu" mozozaurem, czuje się wtedy niedoceniona - wyszeptałam, a chłopiec się zaśmiał. - Jak wy z nią wytrzymujecie? - Zmieniłam temat, kątem oka spoglądając na czarnowłosą.

- Ciocia nie mogła z nami pójść, więc wysłała z nami swoją asystentkę - westchnął młodszy, spuszczając wzrok.

- Podziwiam. Ja już bym od niej dawno zwiała, jest straszną nudziarą. - Prychnęłam śmiechem, a chłopcy mi zawtórowali. - Moment moment... - Zmarszczyłam brwi. - Jesteście siostrzeńcami Claire? - Wyprostowałam się i skakałam wzrokiem z jednego do drugiego.

- Tak, znasz naszą ciocię? - Zainteresował się ten starszy, podnosząc wzrok znad telefonu.

- Oczywiście. Poprosiła mnie wczoraj, żebym się wami zajęła, ale odmówiłam, twierdząc, że to powinien być wasz rodzinny czas. Nie sądziłam, że wrobi w to Zarę. Wtedy bym się nad wami ulitowała. Claire nest też szefową parku i była moją najlepszą przyjaciółką, ale czasami mogłaby wyluzować! - Zaśmiałam się, a widząc minę chłopców, zdałam sobie sprawę co powiedziałam. - Znaczy... nadal jest moją przyjaciółką, oczywiście! Po prostu... wasza ciocia ma dużo na głowie i na wiele rzeczy brakuje jej czasu. - Podrapałam się po karku.

- Na przyjaciół i rodzinę też? - Zasmucił się młody, więc potargałam go po włosach.

- Szczerze mówiąc... tak. Była dla mnie jak siostra, ale dopadły ją obowiązki, więc teraz znacznie więcej czasu spędzam z trenerem raptorów, niż z kimkolwiek innym. - Prychnęłam.

- Trenerem raptorów mówisz, hmm? - Zach spojrzał na mnie po czym wymienił znaczące uśmiechy z bratem.

Przekręciłam oczami i z lekko zaróżowionymi policzkami walnęłam go w ramię.
Nagle rozległ się ryk, dochodzący z basenu, więc spojrzałam w jego kierunku. Bella niecierpliwie machnęła ogonem, rozpryskując delikatnie wodę na wszystkie strony, tym samym przypominając o swojej porze karmienia. Nawet ludzie zaczęli się już powoli zbierać na trybunach.

- Dobra dzieciaki, miło było was poznać. Teraz, jeśli chcecie zobaczyć coś fajnego, usiądzie mniej więcej na środku, ale koniecznie w niebieskiej strefie. - Wskazałam na sektor z niebieskimi krzesłami.

- Dlaczego? Co teraz będzie? - zapytał mały.

- Karmienie mozozaura - odpowiedziałam z uśmiechem i odeszłam w stronę podestu, machając delikatnie chłopcom, którzy zgodnie z moją radą skierowali się do niebieskiej strefy.

Podeszłam do podestu, który znajdował się kilka metrów nad wodą. Tam już czekała na mnie Bella.

- No to mała, zaczynamy. - Na zachętę rzuciłam jej jedną rybkę i wyjęłam ze skrytki w podłodze mikrofon. Był tam schowany na wszelki wypadek, jakby Bella miała ochotę na duuuużą falę.

Wstałam na równe nogi, machnięciem ręki odprawiłam Bellę, a następnie odwróciłam się do tłumów zasiadających na trybunach. Wzrokiem odszukałam dwójkę nowo poznanych chłopaków i uśmiechnęłam się szeroko. Nawet Zach odłożył telefon.

- Panie i Panowie! Witam wszystkich w Jurassic World na pokazie karmienia mozazaura! - Wokół rozległy się brawa, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Niby parosetna publiczność, ale frajdę to sprawia. - Zanim do tego przejdziemy, radzę schować wszelkiego rodzaju telefony czy aparaty fotograficzne, ponieważ nasz mozazaur nie przejmuje odpowiedzialności za ich uszkodzenie. - Ludzie na trybunach się zaśmiali. - Mozazury polowały przy powierzchni wody i zjadały wszystko, co nadawało się do zjedzenia. Na przykład - tu zaczęłam wyliczać na apalcach - żółwie, duże ryby, chociaż tymi mniejszymi też nie pogardziły, ale także mniejsze mozazaury również padały ofiarami większych osobników. - Spojrzałam w kierunku pomieszczenia kontrolnego, gdzie zasiadał Eddy. Miałam mu porozumiewawczo głową, a ten uruchomił hak. W tym momencie zaczął wjeżdżać duży, martwy rekim, którego zatrzymał mniej więcej na środku wybiegu. - Zobaczmy, czy nasza samica jest nadal głodna. Jadła już dzisiaj, ale myślę, że dla swoich wiernych fanów jeden rekin w tą czy w tą nie zrobi jej różnicy. - Uśmiechnęłam się w kierunku widzów, którzy z uwagą wypatrywali dinozaura. Odwróciłam się do nich plecami i również zaczęłam wypatrywać wielkiego cienia. - Jest trochę nieśmiala, dlatego jak się pojawi, nagrodźmy ją oklaskami. - Zobaczyłam Bellę czekającą na sygnał, więc gwizdnęłam krótko, a moja mała ruszyła. Odwróciłam się sowrotem do widowni. - Panie i panowie, los wam sprzyja! Oto nasz mozazaur! - Podniosłam obie ręce do gory, a Bella wyskoczyla z głośnym rykiem i jednym kłapnięciem pochwyciła rekina.

Rozległy się okrzyki zachwytu, a kiedy wpadła ponownie do wody, wielka fala, nad którą tak uporczywie pracowałyśmy od początku naszej znajomości, ochlapała widownię. No i mnie oczywiście też.  Ludzie zaczęli krzyczeć z zaskoczenia i śmiać się z zachwytem, a następnie rozległ się głośny aplauz. Z szerokim uśmiechem odgarnęłam mokre włosy z twarzy i rozejrzałam się po obecnych. Skinęłam głowa do Jacka w sterowni, a on posłusznie zaczął opuszczać trybuny.

- Teraz będziecie mogli obejrzeć naszego mozazaura z bliska. - Przeskoczyłam na trybuny i wylądowałam na murku, do którego przyczepiona była barierka.

Bella zaryczała zadowolona z oklasków, jakie otrzymała. I tym razem zjadła w całości rekina, którego wcześniej wypuściła z pyska. Niektórzy ludzie wstali i bili brawa na stojąco.

Złapałam kontakt wzrokowy z moją podopieczną i pomachałam sobie dłonią przed twarzą, jakbym chciała odgonić jakiś niemiły zapach. Zrozumiała od razu o co mi chodziło i przerzuciła się na bok, machając lewą płetwą do widowni. Zaśmiałam się tak, jak pozostali obecni, ponieważ wyglądało to komicznie, u takiego wielkiego stworzenia taka urocza rzecz.

Następnie zakręciłam palcem w pionie i uniosłam wysoko tą samą rękę. Bella ustawiła się, jakby chciała wyskoczyć i zakręciła się wokół własnej osi, a następnie wyskoczyła i wpadła również się okrecając. Wokół rozległy się westchnięcia zachwytu, a ja z dumą spojrzałam na mojego zwierzaka, który widząc moją minę zaryczał głośno na zakończenie pokazu.

1018 słów + notka. Jak tam po świętach? Najedzeni?
~fanka13

Stay Alive | Owen Grady ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz