- Z czego zrobiliście tego stwora? - zapytał Owen, zaraz po wejściu do środka.
Claire stanęła przy jakimś panelu na przeciwko drzwi, a Owen przy podobnym z drugiej strony pomieszczenia. Ja podeszłam od razu do szyby i przesunęłam ręką po pęknięciu.
- Podstawowy genon należy do Tyranozaura, reszta jest utajniona - odpowiedziała profesjonalnym głosem Dearing.
- Zrobiliście nowego dinozaura i nawet nie wiecie z czego jest? - Mężcyzna niepewnie spojrzał wgłąb wybiegu.
- Laboratorium dostarcza aktywa, a my je prezentujemy. - Wzruszyła ramionami.
- Co to jest? - Zwróciłam się do rudej, wskazując pęknięcie.
- A tak. Próbowała zbić szkło - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic. - Możemy opuścić przynętę? - krzyknęła do grubego ochroniarza, a ja, nie bardzo wiedząc, co mam o tym myśleć, spojrzałam na Owena, który posłał mi pocieszający uśmiech.
- Jak długo to zwierzę tu jest? - Grafy wrócił do oględzin wybiegu.
- Eee... całe swoje życie?
- Czy widziało coś poza tymi murami?
- No wiesz, nie bardzo możemy ją wyprowadzać. - Zirytowana wiewiórka odwróciła się w naszą stronę.
- I karmicie ją tym? - Wskazałam na obdarty i ochydnie wyglądający kawał mięcha, który właśnie został wpuszczony po linie do wybiegu.
- W czym kłopot? - dopytała, nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- Zwierzęta wychowywane w izolacji bywają upośledzone - odparłam i ponownie przełożyłam dłoń do szkła, chcąc wyczuć wibracje, spowodowane nadejściem zwierzęcia. Jednak nic takiego nie nastąpiłao.
- Przeciez twój mozazaur i raptory rodzą się w niewoli.
- Raptory mają rodzeństwo - odpowiedział za mnie Grady. - Uczą się zachowań stadnych. Po urodzeniu poddaje je wdrukowaniu. Zdobywam ich zaufanie. To samo Marika. - Wskazał głową na mnie. - Nie było dnia, w którym nie poszłaby do Belli od dnia jej narodzin. TO zwierzę, wie jedynie, że dźwig oznacza jedzenie.
- Czyli... powinno mieć przyjaciela, kogoś do zabawy. - Myślała na głos, podchodząc bliżej nas.
- Raczej kiepski pomysł - odparłam z poważną mina. Pomiędzy nami zapadła cisza, ponieważ czekaliśmy na Indominusa. Zniecierpliwiona Claire popukała w szybę i rozglądnęła się za stworzeniem.
- Gdzie ona jest? - zapytała cicho.
- Może poszła do piwnicy? Albo do salonu? - zażartował Owen, mimo że nikomu nie było do śmiechu.
- Przed chwilą tutaj była - mruknęła Dearing i podeszła do panelu. Wpisała coś, jednak kilka razy rozległ się tylko nieprzyjemny dźwięk.
Zmarszczyłam brwi i stanęłam obok niej, patrząc na obrazy z kamer. Na każdym ekranie wyświetlił się czerwony komunikat.
- O cholercia - mruknął Owen z drugiego końca pomieszczenia, jednak byłam zbyt zaniepokojona brakiem satysfakcjonującego obrazu na kamerach.
- To nie ma sensu - powiedział ochroniarz i dojadł swoją bułkę, żeby w następnej kolejności sprawdzić coś w komputerze. - Nie otwieralismy bramy od kilku tygodni.
- Czy te ślady pazurów, zawsze tam były? - zapytał Owen. Powoli odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że wskazuje na coś po drugiej stronie szyby.
- O czym myślisz? - zapytała, jednak uzyskała tylko niezbyt zachwycone spojrzenie chłopaka. - O Boże - mruknęłam i ruszyła do wyjścia. - Samica ma na grzbiecie implant. Namierzę ją ze sterowni. - I tyle żeśmy ją widzieli.
Niepewnie podeszłam do Owena, który nadal wpatrzony był w ślady pazurów.
- Chodźmy, zobaczymy to z bliska. - zaproponował i chwyciwszy mnie za rękę, udał się w stronę metalowych drzwi.
- Coś mi tu nie gra. - Zwróciłam się do przyjaciela i z niepewną miną stanęłam obok niego.
- Nie martw się, tak długo, jak jesteś ze mną, nic ci się nie stanie. Obiecuję. - Chwycił mnie za rękę i kciukiem przejechał po wierzchu mojej dłoni.
- Ufam Ci, ale jak zginę, to będę obwiniać Ciebie. - Ostrzegłam, a on w odpowiedzi uśmiechnął się lekko.
Strażnik poszedł do panelu i po zeskanowaniu dłoni przez czytnik, wrota się otworzyły. Chłopaki weszli do środka jako pierwsi a ja zaraz za nimi. Od razu uderzyła we mnie atmosfera godna najlepszych tropików. Co prawda cały park był dość specyficzny, ale pomimo spędzonych tu kilku lat, nigdy mnie nie przestanie zaskakiwać.
Przy śladach już czekał jeden z robotników, drapiac się po niebieskim kasku.
Owen przyłożył swoje palce do zadrapań i przejechał po nich dłonią.- No nie wygląda to pocieszająco - mruknął w moją stronę Owen. - Co ty o tym myślisz?
- Nie znam się za bardzo na pazurach. - odparlam zgodnie z prawdą. - Mój dinozaur ma płetwy. - Ze stresu zaczęłam miętosić w palcach branzoletki, które miałam na prawej ręce, a za którą cały czas trzymał mnie Owen. Zadarłam głowę, żeby spojrzeć na ślady wyżej.
- Ma 12 metrów wysokości - zwrócił się do mnie strażnik, mając na myśli mur. - Naprawdę myślicie, że mogła wyjść? - zapytał z powątpiewaniem.
- To zależy - westchnęłm.
- Od czego? - dopytał.
- Z jakich dinozaurów ją zrobili - odpowiedział mu Owen.
Nagle z głośników zaczął się wydobywać zniekształcony kobiecy głos.
- Pad... aście... mi... zrozumiałeś?
- Vivian? - zmarszczyłam zdziwiona brwi. Owen odwrócił się plecami do śladów i z niezrozumieniem spojrzał na strażnika.
- O co chodzi? - zapytał spokojnie Strażnik, wcześniej wciskając guzik na swojej krótkofalowce na ramieniu.
- Ona jest tam z wami! - wykrzyknęła dziewczyna? a ja zrobiłam wielkie oczy.
- W nogi! - krzyknął Owen i popchnął mnie w kierunku wyjścia, którym tu przyszliśmy.
Byłam zaraz za robotnikiem, a Owen za mną. Strażnik został chyba w tyle. Nagle rozległy się liczne trzaski i przed nami stanął chyba największy dinozaur jaki kiedykolwiek chodził po twardym lądzie. Był biały z krwistoczerwonymi oczami, a wzrostem na pewno był większy od T-Rexa, ale mniejszy niż moja Bella. Niestety nawet to nie poprawiło mi humoru.
Cała naszą trójka gwałtownie zachamowała, a moje buty poślizgnęły się na zaliścionej powierzchni. Upadłam na tyłek, jednak momentalnie z pomocą Owena, który chwycił mnie za łokieć, wstałam na równe nogi i zaczęłam za nim biec w przeciwną stronę.
Czułam, jak ziemia się trzęsie z każdym krokiem dinozaura, jednak nie miałam odwagi spojrzeć za siebie. Nagle usłyszałam rozdzierający krzyk bólu, zapewne robotnika, ponieważ Owen biegł obok mnie, i nieprzyjemne łamanie kości.Strażnik z którym tu przyszliśmy zdążył otworzyć wrota rozciągające się na całej wysokości muru i już przecisnąć się na drugą stronę. Drzwi przestały się otwierać, a wręcz rozpoczęły zamykanie.
- O nie - mruknął Owen i przyspieszył, a ja razem z nim.
Czułam jak palą mnie wszystkie mięśnie od szybkiego biegu, jednak strach nie pozwalał mi się zatrzymać. Pot lał się ze mnie strumieniami a włosy co jakiś czas zasłaniały mi widok, ale mimo wszytko wiedziałam, że muszę dalej biec.
Brama już prawie się zamknęła, jednak w ostatniej chwili udało nam się wydostać. Mimo braku oddechu dalej biegłam ile sił w nogach. Nagle usłyszałam wielki huk i głośny ryk, a potem spadające kamienie i szczęk, jakby ktoś gniotl metalową blachę.
1025 słów + notka. Mam dzisiaj wolne i się z tego cieszę. Dlatego wam na poprawę humoru przesyłam trochę mojej radości w postaci rozdziału. Do następnego.
~fanka13
CZYTASZ
Stay Alive | Owen Grady ✔
FanfictionŻycie w parku rozrywki jest ciekawym przeżyciem. Zwłaszcza wtedy, gdy główną atrakcją są dinozaury. W takich przypadkach ważna jest zimna krew i dyscyplina, aby wszystko szło zgodnie z planem. Marika Foster zdaje sobie z tego sprawę, jednak należy d...