Wszyscy ruszyliśmy za Owenem. Przełożyłam sobie karabin przez ramię po czym dogoniłam Grady'ego. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, że wisisz mi burgera ? - zapytałam niezobowiązująco, na co chłopak prychnął śmiechem.
- Obiecuję, że jeśli wyjdziemy z tego cali, zabiorę cię na coś więcej niż burgera. - Posłał mi znaczący uśmiech.
- Randka? - Uniosłam jedną brew.
- Dokładnie - odpowiedział pewny siebie. - Zainteresowana?
- Nawet nawet. - Odwzajemniłam uśmiech, który momentalnie mi zrzedł, gdy Claire chwyciłam mnie za ramię, drugą ręką trzymając telefon przy swoim uchu.
- Co masz na myśli, mówiąc "użyć raptorow" ? - zapytała z niezrozumieniem rudowłosa.
- Sukinsyn - warknął zdenerwowany Owen podczas gdy ja otworzyłam szeroko buzię.
Nagle nad nami przeleciał nieznany nam helikopter.
- Nie wolno tak mówić - powiedział cicho Gray.
- Na tą osobę można. - Spojrzałam pouczająco na chłopców, czując, jak krew zaczyna we mnie wrzeć.
- Zabierzcie dzieciaki w bezpieczne miejsce - kontynuował Owen.
Nagle brama za nami zaczęła wydawać niepokojące odgłosy. Odwróciliśmy się w jej kierunku, patrząc niepewnie, jak co jakiś czas niebezpiecznie się uwypukla.
- Ludzieee - mruknęłam. - Radzę wiać.
Kiedy brama ponownie się uwypukliła, tym razem ujawniając nam przez szparę tłum skryty za nią, rzuciliśmy się biegiem w przeciwnym kierunku.
- Do samochodu! - krzyknęłam i otwarłam drzwi od strony kierowcy w porzuconym samochodzie. Nagle brama nie wytrzymała i otwarła się na oścież, wpuszczając tłum przerażonych ludzi w wąski korytarz.
- Jedź jedź jedź! - krzyczała na mnie cała piątka, ani trochę mi tego nie ułatwiając. Cudem trafiłam kluczykiem, który trzymałam w rozedrganych z emocji dłoniach, do stacyjki i najszybciej jak umiałam wycofałam samochód, oczywiście starając się nikogo nie przejechać. Stanęłam w jakiejś ślepej uliczce, najpewniej ścierając lakier z bagażnika. Wszyscy odetchnęli z ulgą, a ja z wyczerpania położyłam głowę na kierownicy.
Poczułam, jak ktoś kładzie mi rękę na plecach i glaszcze uspokajająco. Przrkręciłam głowę i spojrzałam na Owena, który uśmiechał się pocieszająco.- Tu nie jest bezpiecznie - zauważył Zach, który tak jak cała trójka z tyłu, obserwował ludzi biegnących przed nami.
- Zawsze możesz dołączyć do tych tam. - Wskazałam głową na biegających w panice ludzi.
- Podziękuję.
- Możemy z wami zostać? - zapytał z nadzieją Gray.
- Nigdy was nie opuszczę - powiedziała do nich Claire.
- Nie nie nie - przerwali jej chłopcy. - Mamy na myśli ich. - Wskazali na Owena i mnie. - Zdecydowanie ich. - Uśmiechnęłam się zmęczona i spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie.
- Kierunek wybieg raptorów? - zapytałam, na co skinął głową.
- Gaz do dechy.
×××
Zanim zdążyłam całkowicie wyłączyć samochód, Owen już otworzył drzwi od strony pasażera i ruszył do padoku.
- Wreszcie przyszła nasz mamusia! - zaśmiał się szef InGenu i zaraz potem oberwał od Grady'ego pięścią w twarz.
Uśmiechnełam się pod nosem i zatrzasnęłam za sobą drzwiczki, aby następnie z kamienną twarzą podejść do kłócącej się dwójki.
- Zjeżdżaj stąd - syknął groźnie Owen, ignorując jego uwagę jak i strażników z bronią, którzy stanęli za siwowłosym. - I łapy precz od moich zwierząt.
- Hoskins, ty sukinsynie, ty CHCIAŁEŚ, żeby to się stało. - Założyłam ręce pod piersiami i spojrzałam na niego złowrogo. Niezbyt zadowolona Claire, ze swoją miną "szefowej suki" dołączyła do naszego kółka wzajemnej adoracji.
- Jezuniu! - krzyknął zirytowany Hoskins, kiedy już rozmasował swoją zapewne bardzo bolącą szczękę. - Ilu jeszcze ludzi ma zginąć, zanim ta misja nabierze dla Ciebie sensu!? - Zmierzył go spojrzeniem.
- To nie jest misja - wtrącił Barry, który stanął zaraz obok mnie. - Tylko próba terenowa. - Na to prychnęłam z niedowierzaniem. No i wszystko stało się jasne.
- InGen przejmuje dowodzenie. - Grubas wrócił wzrokiem do Owena, a widząc Claire, która zaczęła kręcić przecząco głową, zwrócił się do niej. - O świcie przypłyną tu statki i wszystkich stąd zabiorą! Chcecie usłyszeć w wiadomościach, jak uratowaliście ludzi?! Lepiej! Jak wasze zwierzęta uratowały ludzi! - Stanął centralnie przed Owenem.
- Kusząca propozycja, jednak podziękujemy. - Uśmiechnęłam się sztucznie. - A teraz spierdalaj.
Kątem oka zobaczyłam, że Owen przekręcił głowę w moja stronę i zaczął mi się przypatrywać. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam mu w oczy. Ku mojemu przerażeniu, zobaczyłam w nich zawahanie.
- Owen nie. - Zaprzeczyłam szybko, głośno przełykając ślinę.
- To wariactwo - poparł mnie Barry. - Nigdy ich nie wypuszczaliśmy.
- Ruszać! - wydarł się Hoskins do swoich ludzi, korzystając z naszego nieporozumienia. Następnie odwrócił się spowrotem do nas. - Zrobimy to. Z tobą lub bez ciebie. - Bili się z Owenem na twarde spojrzenia, jednak tym razem to Grady odpuścił pierwszy. Siwowłosy wyprostował się dumnie i spojrzał na mnie zwycięsko. - Ja zawsze dostaje to, czego chce. - Zignorował moje spojrzenie spod byka i ruszył do jednego z pomieszczeń.
- Nie znoszę tego gościa. - Tupnęłam zirytowana nogą. - Mogę go kopnąć w jaja? - Spojrzałam z nadzieją na Owena, który cały czas śledził szefa InGenu wzrokiem.
- Nie przy ludziach - odparł poważnie. Uniosłam wysoko brwi.
- Twierdzisz, że bym sobie z nimi nie poradziła? - Dopiero to spowodowało, że przeniósł swój zmęczony wzrok na mnie.
- Twierdzę, że oni by się mogli nie pozbierać po tym, jakbym ich pobił, ponieważ chcieli podnieść na Ciebie rękę. - Spojrzał mi z troską w oczy i przejechał dłonią po moim policzku. Uśmiechnęłam się lekko, ponieważ muszę przyznać, było to całkiem urocze zagranie z jego strony. - Nie potrzebuję też kolejnych strat w naszych, mając w perspektywie to, co ma się wydarzyć - westchnął ciężko.
To się źle skończy.
822 słowa + notka. A odwołali mi lekcje z powodu upałów to wy też miejcie coś od życia.
~fanka13
CZYTASZ
Stay Alive | Owen Grady ✔
FanfictionŻycie w parku rozrywki jest ciekawym przeżyciem. Zwłaszcza wtedy, gdy główną atrakcją są dinozaury. W takich przypadkach ważna jest zimna krew i dyscyplina, aby wszystko szło zgodnie z planem. Marika Foster zdaje sobie z tego sprawę, jednak należy d...