Rzuciłam Belli w nagrodę ostatnie ryby, które na tą chwilę jej przysługiwały i podeszłam do barierki, gdzie powinien wisieć mój ręcznik. No właśnie. POWINIEN. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła, a moim oczom ukazał się Owen Grady we własnej osobie, z moim ręcznikiem przewieszonym przez szyję. Przekręciłam oczami i podeszłam do niego szybkim krokiem. Kiedy znalazłam się obok niego, uważnie zmierzył spojrzeniem moje ciało, które było pokryte mocno przylegającą pianką pływacką z długim rękawem. Zagwizdał z podziwem.
- No no, nieźle wyglądasz. - Uśmiechnął się zadziornie na co przekręciłam oczami i z lekkim rumieńcem zabrałam mu ręcznik. Przetarłam nim twarz, a następnie wycisnęłam włosy.
- Zmieniłeś bluzkę? - Uniosłam brew i spojrzałam na jego tors okryty niebieską koszulą i brązową kamizelką, kiedy wcześniej miał na sobie jedynie kremową bluzkę z krótkim rękawem. Miał w zwyczaju chodzić w jednej koszulce przez kilka dni, jak dobrze poszło. Był z rodzaju tych, którym nie chce się prać własnych rzeczy, jeśli nie jest to konieczne.
- Claire uznała, że smierdzsmierdzę. - Skrzywił się, a ja rozbawiona uniosłam jedną brew. - Nie śmiej się ze mnie. - Spojrzał na mnie z miną obrażonego pięciolatka.
- Co Cię tu sprowadza? - Oparłam się o barierkę obok niego, zmieniając temat.
- Claire mówiła, że pan Masrani chce, żebyśmy obejrzeli wybieg dla nowego dinozaura. - Wzruszył ramionami.
- Nowego dinozaura? - Zmarszczyłam brwi. - Mamy czternaście gatunków roślinożernych i sześć drapieżników. Jeszcze im mało? - Prychnęłam.
- Ja wiem tylko tylko tyle, że zrobili nowego dinozaura, a my mamy iść obejrzeć wybieg. Nic więcej - odparł rozbawiony moją reakcją.
- Zrobili? - Uniosłam wysoko brwi. - No dobra. Pójdę się tylko przebrać.
- Jak dla mnie mogłabyś pojechać tak. - Ponownie spojrzał na moje ciało.
- Wolałabym nie pomoczyć tapicerki - odparłam i ruszyłam w stronę pomieszczenia gospodarczego. - Owen! - pisnęłam głośno, kiedy poczułam klepnięcie w tyłek.
Spojrzałam na niego cała czerwona z oburzeniem wpisanym na twarzy. Grady zaśmiał się głośno i niewinnie wzruszył ramionami. Pokręciłam zrezygnowana głową i szybko ruszyłam w stronę drzwi, odprowadzania wzrokiem przyjaciela.
Po kilku minutach wyszłam ubrana w granatową bluzkę na szerokie ramiączka, czarne glany, do których włożyłam lekko przydługie nogawki od spodni w kolorze khaki z licznymi kieszeniami, a na plecy zarzuciłam cieńką kamizelkę bez rękawów w tym samym kolorze i z dużym logo Parku Jurajskiego na plecach.
Włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby mi trochę przeschły, a na prawym nadgarstku miałam kilka sznurowych branzoletek, bez których nie lubię się poruszać, ponieważ Owen kiedyś stwierdził, że dodają mi uroku. Dodatkowo do jednej z kieszeni spodni miałam przypięty identyfikator, a w kolejnej miałam telefon i krótkofalówkę.Tak ubrana stanęłam przed przyjacielem w pełnej gotowości do drogi. Uśmiechnął się na mój widok i razem skierowaliśmy się w stronę mojego Jeepa, którym uznaliśmy, że wygodniej nam się pojedzie. Szybko zajęłam miejsce kierowcy i kiedy Owen usiadł obok mnie, ruszyłam.
- Więęęc... - zaczęłam, zaciskając ręce na kierownicy.
- Więęęc... - powtórzył za mną Owen, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
- Dlaczego my? - zadałam pytanie, które nie dawało mi spokoju.
- Jak to Claire ujęła - odchrząknął i odwrócił się bokiem do siedzenia. - Pan Masrani wie, że mamy kontrolę nad naszymi dinozaurami.
- Nie mamy nad nimi władzy - Zmarszczyłam brwi, obrażona, że ktoś mógł tak potraktować te zwierzęta. - To związek oparty na wzajemnym zaufaniu. - Spojrzałam na niego.
- Dokładnie! - krzyknął. - Dlatego ja i ona nigdy nie mieliśmy drugiej randki. - Westchnął.
- Chodziliście ze sobą?! - Gwałtownie zahamowałam przed jedną z bram wyjazdowych. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, czując cień zazdrości.
- Woah nie tak ostro - mruknął Owen, powoli puszczając uchwyt nad oknem, który uchronił go przed wylądowaniem na przedniej szybie.
- Nazwisko - powiedział strażnik, który pojawił się przy okienku kierowcy.
- Marika Foster i Owen Grady - odpowiedziałam i ponownie przeniosłam wzrok na przyjaciela. - Dlaczego nic nie powiedziałeś? - zapytałam z wyrzutem.
- Nie wiedziałem, że istotne dla Ciebie jest to, że chodziłem z naszą szefową. - Prychnął, a ja zacisnęłam usta w cienką kreskę.
- Możecie jechać. - Strażnik poklepał dach samochodu i wskazał na otwartą już bramę. Skinęłam głową i ponownie odpaliłam silnik.
- Tak czy inaczej - zaczął ponownie Grady - to już przeszłość.
- Dlaczego zerwaliście? - Tym razem zapytałam z czystej ciekawości. Jego zapewnienie, że to przeszłość trochę mnie uspokoiło.
- Wydrukowała plan zajęć na wieczór. - Spojrzał na mnie znacząco, a ja parsknęłam śmiechem, odrzucając głowę do tyłu.
- Okej, wiedziałam, że Claire jest zorganizowaną osobą, ale to już chyba lekka przesada. - Próbowałam ukryć rozbawiony uśmiech.
- Albo która dieta zabrania picia tequili?! - Wyrzucił ręce w powietrze.
- Umm... każda z nich, tak właściwie. - Zagryzłam dolną wargę, żeby się nie roześmiać.
- O nie! Ty też! - Załamany schował twarz w dłoniach.
-Ej! To, że jest zabroniona, to nie znaczy, że się do tego strosuje. - Walnęłam go w ramię, a on odetchnął z ulgą. - O co jeszcze się uczepiła?
- Że przyszedłem w szortach - mruknął cicho, jak widać nie będąc całkowicie pewnym, czy tego to on nie zawalił. Przekręciłam oczami.
- Jesteśmy w Ameryce Środkowej! Tu jest gorąco. - Przeczesałam włosy jedną reką. - Miałbyś mi za złe, jakbym przyszła w sportowym staniku?
- O w życiu! - odpowiedział od razu. - Jak dla mnie to mogłabyś pójść nawet w normalnym.
- No właśnie! - Potrząsnęłam głową.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, co miał na myśli. - Ej! - Ponownie walnęłam go w ramię, a on zasmial się głośno.Dojechaliśmy na miejsce, więc stanęłam obok białego mercedesa Claire. Skąd wiedziałam, że to jej? Tylko ona by przyjechała takim wypasionym autem w takie miejsce. Owen wysiadł jako pierwszy i okrążył samochód, a następnie otworzył drzwi z mojej strony.
- Cóż za gentelmam - mruknęłam, korzystając z wyciągniętej w moją stronę jego dłoni i zaskoczyłam z wysokiego nadwozia. Puścił mi oczko i razem udaliśmy się w stronę rudowłosej, uważnie obserwując poczynania robotników, balansujących na jakimś wysokim ogrodzeniu.
- Nareszcie jesteście. - Podeszła do nas szybkim krokiem Claire, a mimo wszystko ani razu się nie zachwiała w tych swoich butach na wysokiem obcasie. - Od kilku miesięcy można rezerwować bilety. Park co kilka lat musi wprowadzać nowe atrakcje, żeby odnowić zainteresowanie. - Poprowadziła nas w stronę jakiś schodów. - Korporacja postawiła na modyfikacje genów.
- Dinozaury nie wystarczają? - Uniosłam brwi i spojrzałam na chłopaka, który był równie zawiedziony ludźmi co ja.
- Nasze grupy docelowej uważają że nie - odparła wiewiórka. - Ale Indominus-Rex to zmieni.
- Indominus-Rex? - Parsknął Owen, a ja uśmiechnęłam się rozbawiona.
- Nazwa musiała być groźna, ale łatwa. - Odwróciła się w naszą stronę, kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami. - Czterolatek nie powtórzy Archeornitomimus.
- Arche-co? - wyszeptałam do Owena z niezrozumieniem wypisanym na twarzy, ale on pokręcił tylko rozbawiony głową i poczochrał mnie po włosach.
I weszliśmy do środka.
1037 słów + notka. Uprzedzam, że zmieniłam imieee. A jak tam wam się zaczął 2019?
~fanka13
CZYTASZ
Stay Alive | Owen Grady ✔
FanficŻycie w parku rozrywki jest ciekawym przeżyciem. Zwłaszcza wtedy, gdy główną atrakcją są dinozaury. W takich przypadkach ważna jest zimna krew i dyscyplina, aby wszystko szło zgodnie z planem. Marika Foster zdaje sobie z tego sprawę, jednak należy d...