Rozdział 4

856 46 0
                                    

Obudziłem się, a starszego nie było obok mnie.  Podniosłem się do pozycji siedzącej, a głowa zaczęła nieprzyjemnie pulsować. Przymknąłem powieki masując skronie, lecz to nic nie pomagało. Wstałem z łóżka schodząc na dół, gdzie nikogo nie zastałem. Byłem w domu sam. Westchnąłem podchodząc do szafy z lekami. Wyciągnąłem tabletkę i połknąłem popijając butelką wody, która stała na blacie. Zastanawiałem się gdzie ich wywiało. Przez to myślenie głowa pulsowała. Pokręciłem lekko głową idąc z powrotem na górę. Wziąłem telefon do ręki pisząc wiadomość do Jimin'a.

Do Jimin:

Gdzie jesteś ?

nie wyświetlono, 16:48

Jimin, odpowiedz.

nie wyświetlono, 17:27

Martwię się o ciebie

nie wyświetlono

-No odpisz- mówiłem do siebie

Minęło pięć, dziesięć minut, a później godzina. Miałem się niepokoić? Próbowałem nawet dzwonić, ale odzywała się poczta. Kiedy wpadłem na pomysł by ich poszukać, zaczął padać deszcz.

-Serio? Teraz? Nie wierze!- krzyknąłem rzucając buty na bok. Patrzyłem przez okno jak krople deszczu uderzają o asfalt.

Z minuty na minutę z spokojnego deszczu rozpętała się wichura i to nie jakaś tam. Wiat był silny, że aż drzewa by wywracało. Ulice były zalane wodą na kilkanaście centymetrów. Niebo ciemne i straszne. Bałem się. Chciałbym, aby Jimin mnie przytulił, ale go nie było. Gdzie on i JiSoo są? Martwię się o nich  bardzo mocno. 

Wczołgałem się na łóżko podkulając nogi zaczynając cicho płakać. W pewnej chwili sięgnąłem po telefon i wybrałem numer.

-Halo? 

-T-tae?

-Kookie? Co się dzieje?- spytał

-P-przeszkadzam ci? 

-Co? A nie nie- zaprzeczał- Coś się stało?

-J-jimin gdzieś z-zniknął wraz z-z JiSoo. Na dworze burza, b-boje się hyung. 

-Nie bój się. Weź przytul może jakiegoś misia, mi zawsze pomaga. 

-Nie mam.- powiedziałem powoli uspokajając się- Ale może poszukam.- odparłem schodząc z łóżka, a później schodząc na dół. Wtedy poczułem, że moje skarpetki są mokre. Spojrzałem na podłogę. W domu była woda, pełno wody! 

-H-hyung- załkałem ponownie czując łzy

-Nie znalazłeś misia? 

-Nie, ale....dom mi zalewa woda, co ja mam robić? 

-Po straż pożarną dzwoń. 

-D-dobrze, zdzwonimy się.- rozłączyłem się zaczynając dzwonić po straż. Z powodu tej burzy czekałem na nią pół godziny, w tym czasie poziom wody zwiększył się. Stałem na schodach obserwując to wszystko z przerażeniem.

Drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia weszli strażacy. W progu drzwi położyli worki z piaskiem, a później wnieśli do mieszkania czerwoną pompę wodną i zaczęli wypompowywać ciecz. 

Następny dzień...... 

Po wichurze wszystko wróciło do normy. Słońce wyszło i zaczynało się ocieplać. Po interwencji strażaków w naszym domu, wszystko stało mokre. Starszego jak i młodszej nie było. Nie wracali. Martwiłem się nie na żarty. W mojej głowie powstawały najczarniejsze scenariusze, ale czym prędzej wywalałem te myśli. 

Piłka to nie wszystko 2 /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz