,,Przepraszam i w czym mogę pomóc?''

3 0 0
                                    

 Minął już tydzień od tego tragicznego zdarzenia Hylin nie mógł się pozbierać stratą skrzydła. Cały czas leżał w łóżku.

A ja czując się wina, przyszykowywałam mu jedzenie i picie. Które miał w lodówce. Było obrzydliwe.

-Hej, Hylin proszę cię wstań skończyło się jedzenie. Musisz iść je kupić. Bo umrzesz z głodu!- powiedziałam zaniepokojona

-Heh, to czy umrę nie ma już sensu bez mojego skrzydła, nie mogę bez niego żyć. Jako demon jestem teraz najsłabszym

ogniwem. Nie rozumiesz?! Skrzydła demona to najważniejsze co ma!- powiedział wrogo, siadając na krawędź łóżka.

-Przestań...- powiedziałam cicho.

-Nic nie rozumiesz to przez ciebie!-krzyknął z nienawiścią.

Usiadłam na łóżku obok chłopaka. I spojrzałam mu się głęboko w oczy.

-Słuchaj, masz rację nie wiem jak ważne dla demona są skrzydła, ale mogę sobie wyobrazić.-położyłam mu ręce na twarzy. -

kiedyś rozmawiałam z pewną osobą powiedziała mi jaki jesteś ważny dla nich, pomagasz aniołom pomimo wszystko,

pomimo tego, że możesz umrzeć. Oni wszyscy na ciebie liczą. Przeżyłeś wiele, wiem o wszystkich naprawdę bardzo ci współczuje

ale nie możesz się teraz poddać. Walcz o to co budowałeś!- wzięłam ręce.

-Ty...-demon miał łzy w oczach.

Przytuliłam go bez żadnego oporu. I postawiłam obok niego tace z jedzeniem na której leżały ciasta z energii życiowej stokrotki .

-Ty je zawsze przygotowywałaś? Nie widziałem...-szepnął

-Byłeś cały czas pod kołdrą, to logiczne.-zaczęłam wychodzić z pokoju kiedy.

-Dziękuje!- krzyknął po czym zalał się łzami.

-Hyy, nie płacz.- otarłam mu łzy.

-Smacznego- uśmiechnęłam się

Wyszłam w końcu z pokoju Hylina. Jego reakcje mnie zadziwiły, jest naprawdę dobrym ,,demonem''. Nie wiem czemu, ale

nie chce żeby nie miał chęci do życia, a tym bardziej umarł. Pewnie to przez te cholerne poczucie winy.

Położyłam się spać, sama byłam bardzo zmęczona.

-Wstawaj stokrotko!- krzyknął mi do ucha.

-Ha!- pisnęłam z przerażenia- Hylin?-zapytałam.

-Tak ziemianeczko, a dzisiaj lecimy do mojego kumpla!- powiedział przeczesując włosy.

-A co ty taki uradowany?- zapytałam.

-Wziąłem sobie twoje słowa do serca.-delikatnie się zarumienił, po czym szarpnął mnie za rękę do miejsca które dobrze znałam.







<3

Walka nie ma serca.Where stories live. Discover now