,,Nie zrozumiesz.''

7 1 0
                                    

Krzyknęłam bardzo głośno. Chłopcy pobudzili się i szybko weszli do pokoju. W jednej sekundzie widziałam jak próbują

zabić sprawcę, a jednocześnie zobaczyć kto kryję się pod kapturem. Jedyne co ujrzałam to ogromny uśmiech zakapturzonej osoby.

Elion zajął się babcią, okrył ją kocem. Widziałam jak po jego policzkach spłynęło kilka czerwonych łez. Samej

trudno było mi się powstrzymać ale musiałam być silna. Hylin w jednej chwili złapał zakapturowaną osobę, i przykładając jej

sztylet do szyi, zdjął jej kaptur. To byłam ja... Znaczy nie ja tylko Mealina.

-C-co?-szepnęłam dosyć głośno.

-Heę. Co Mealina wróciłaś?-krzyknął do kobiety, odkładając sztylet.

-Nie wróciłam do ciebie, tylko do niej.-wskazała palcem na mnie.

-DLACZEGO ZABIŁAŚ MOJĄ BABCIE.-okrzyknął Elion.

-Poprosiła mnie.-orzekła.

-O CO O ŚMIERĆ?! Głupia jesteś?!-krzyczał zalewając się łzami.

-Twoja babcia opowiedziała  mi, że wydała was radzie i kazała mi ją zabić.-uśmiechnęła się psychopatycznie.

-J-ja...-bełkotał.

-Spokojnie, twoja babcia jest przecież krwi demonów odrodzi się za niedługo.-orzekła spokojnie.

-A-ale sam akt!- spojrzał wrogo na ,,mnie''

-C-co chcesz ode mnie?.-wtrąciłam nieśmiało.

-Jak wiesz grzebanie w czasie nie ma dobrych rezultatów, a ja jestem żywym tego przykładem. Mogę zniknąć na zawsze,ale

tylko wtedy kiedy będę mieć na to ochotę. Zresztą jako iż nie mogłam zgarnąć całego twojego charakteru to jestem złą wersją ciebie, haha- zaśmiała się.

-Ale jak ,,grzebanie w czasie'?-wtrącił Hylin.

-Otóż Mnusia jest mną, ukochany Hylinie.-powiedziała podekscytowana.

-Wiedziałam, że nie byłam wtedy do końca sobą, ale nigdy bym nikogo nie zabiła. Nie nazywaj się mną!-krzyknęłam.

-Mnusia...-szepnął Elion. - Mogłem ci powiedzieć o skutkach ubocznych, ale zdarzały się bardzo rzadko.

-Mnusia dlaczego mi nie powiedziałaś?- krzyknął Hylin.

-Mnusiek czemu mnie nie wtajemniczyłaś pomógł bym.-orzek Gilis.

-No już tłumacz się Mnusia, hihi.-powiedziała Mealina

Sama nie wiele myśląc zemdlałam. Usłyszałam jak Mealina również mdleje, w końcu to ,,ja''.

Czułam, że leże na łóżku, nie mogłam się ruszyć. Jednak postanowiłam, że będę walczyć muszę wstać. Zaczęłam ciężko otwierać

oczy. Walczyłam sama ze swoim ciałem. Obudziłam się w powozie. Leżałam obok Mealiny.

-Och, panienki się już obudziły.-powiedział stary demon.

-Kim jesteś? Gdzie jestem?- powiedziałam.

-Jedziemy właśnie na ,,uniwersytet'' demonów. Będą panienki tam walczyć dla wojska demonów. Jest to obowiązkowe.

I niestety panienki wraz z tymi trzema mężczyznami nie mogą się zrzec. Bo inaczej nie wiadomo, ale gdzieś

tam mocno w trawie piszczy, że śmierć swą bronią się przysłuży.-rzekł staroświecko staruszek.

Spojrzałam na chłopców byli tak samo przykuci jak ja. Jednak nie miałam ochoty na nich patrzeć. Hylin patrzył się na

mnie co chwile. Pewnie zorientował się, że nie mam naklejki. Gdybym miała drut. A czekaj! Przecież mam stare z których

już zrobiłam klucz, mogę je zdeformować. Wzięłam klucz i kątem oka obserwowałam staruszka byle by nie patrzył.

Udało się. Odpięłam się. Szybko na palcach wstałam, żeby odpiąć Mealine, bo było by nie ciekawie kiedy by jej

coś zrobili. Zmierzałam w kierunku Hylina. Musiałam go odpiąć, chociaż dla zasady. Jednak staruszek mnie zobaczył szybko

zrobiłam krok w tył i nie wiele myśląc wyskoczyłam z wozu, Mealina wraz za mną. Hylin przez sekundę patrzył się na mnie

pełnym żalu i smutku spojrzeniem.

-Powodzenia, księżniczko Mnusiek!- krzyknął uśmiechnięty Gilis.-Wróć po mnie, haha- dodał

Wylądowałyśmy na najbliższym drzewie. A sama zrozumiałam, że moja przygoda w tej krainie dopiero się zaczęła.







Czasami trzeba zacząć coś nowego, żeby na spokojnie do tego wrócić.

Do następnego <3

Walka nie ma serca.Where stories live. Discover now