,,Może i już się doczekałeś.''

3 0 0
                                    

-Mnusiek? Co tutaj robisz?-usłyszałam łagodny głos Gilisa.

-Nie ważne.-dosiadł się obok mnie.-Mów -rzekł wymagająco

-Ja tutaj nie pasuję...-spuściłam wzrok.

-Ja wiem, że ci ciężko i na twoim miejscu rzucił bym wszystko, ale ty nie jesteś mną. Gdzie się podziała ta

dziewczyna która walczy o swoje, która ryzykuje życie i pędzi wszystkim na pomoc?-powiedział klęcząc przed mną.

-J-ja...-wyjąkałam.

Słowa Gilisa mocno przycisnęły mnie do ziemi miałam odrzucić to o co walczyłam? To co zepsułam. Muszę to naprawić

nie mogę uciekać.

-Myślisz, że dam radę wam pomóc?-powiedziałam z nadzieją.

Przykucnęłam obok Gilisa, aby spojrzeć mu w oczy.

-Jasne. Zawsze możesz na mnie liczyć i na resztę. Dlatego chcemy liczyć na ciebie.-rzekł łagodnie, z uroczym

spojrzeniem.

-Obiecuję.-mówiąc to położyłam chłopakowi głowę na ramieniu, ten uczynił to samo.

Trwaliśmy tak kilka minut, po czym Gilis wziął mnie na ręce i wzleciał ze mną w górę.

-Gdzie lecimy?-zapytałam

-Gdzieś gdzie zapomnisz w wszystkich kłopotach.-uśmiechnął się szeroko.

Postawił mnie na najwyższe drzewo z płatkami wiśni. W blasku księżyca wyglądały cudownie.

Latające płatki odbijające swój blask. Krajobraz lśniący jak świeżo namalowany pędzlem.

Dookoła latały świetliki, o różowym zabarwieniu.

-Podoba się?-rzekł uśmiechnięty blondyn.

-Bardzo!-powiedziałam ucieszona.

Blondyn usiadł obok mnie podziwiając to miejsce.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że ma już 170 lat.

-Wiesz ile lat ma teraz Hylin?-zapytałam nieśmiało.

-Hmm około 180, czemu pytasz?-zapytał

-Ach tak z ciekawości.-odpowiedziałam z uśmiechem, który demon odwzajemnił.

Nie wiedziałam, że minęło aż tyle odkąd widziałam się z Hylinem w przeszłości.

Ciekawe czy pamięta o ,,mnie''. Wyglądałam wtedy trochę inaczej.

Czasami zastanawiam się co by się stało gdybym powiedziała mu swoje prawdziwe imię.

-...-Gilis oparł głowę o moje ramie.

Delikatnie się zlękłam, ale najwidoczniej zasnął. Nie mogłam się ruszyć bo nie chciałam go zbudzić.

Więc oparłam się o jego głowę i oddałam się w krainę snów i wyobraźni.

Nie wiem ile czasu minęło.

-Hej wstawajcie!-powiedział urażony Hylin.

-Która godzina?-powiedziałam prostując ręce.

-Nie wiem, idź sobie sprawdź.-burknął

Spojrzeliśmy się na siebie z Gilisem niemal w tym samym momencie. Po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

-Fiu fiu, widać pan Hylin jest zazdrosny.-rzekł rozbawiony.

-Wcale, że nie.-odparł.

Jeszcze chwilę się podroczyli po czym, Hylin zaproponował mi, że odstawi mnie koło chaty.

-Naprawdę to nie problem? Nic sobie nie zrobisz?-zapytałam z troską.

-Och, już nie marudź tylko trzymaj się mnie.-powiedział szybko.

Po czym wziął mnie na ręce. Pełna obaw objęłam rękami jego szyję, mocno zamykając oczy.

Nim się spostrzegłam byliśmy już na ziemi.

-Wytrenowałeś się.-szepnęłam.

-Tak, byle brak jednego skrzydła mnie nie powstrzyma, haha-uśmiechnął się.

-Wierzę ci,haha.-odparłam

Weszliśmy do środka. Było wcześnie 9 rano. Dzień spędziłam pomagając babci w domu. Chłopcy zaś cały dzień trenowali.

Dziś postanowiłam, że nie wyjdę na dwór. Że zmierze się z rzeczywistością.

Poszłam na górę. Hylin jeszcze nie spał tylko siedział na łóżku myśląc.

-Dziś nie wychodzisz?-zapytał podejrzliwie.

-Nie, zresztą jest dosyć chłodno.-odpowiedziałam obojętnie.

Nastała cisza,  nikt z nas nie miało ochoty jej przerywać.

Hylin po czasie zasnął ja jednak nie mogłam.

-Mealina...Mealina...-mówił przez sen.

Podeszłam do niego, wypowiadając to imię miał ogromny uśmiech na twarzy.

Było mi troszeczkę przykro, że nie rozumiał, że ,,Mealina''to ja.

Nie wiem dlaczego, ale napadła mnie fala nostalgii.

Jak by mnie traktował wiedząc, że to ja? Jak ja traktowałabym jego?

Przez długi czas zastanawiałam się czy mu o tym powiedzieć.

Nie miałam do tego głowy, byłam tak zmęczona pracą, że nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam na krawędzi łóżka Hylina.




<3

Walka nie ma serca.Where stories live. Discover now