|100|

5.8K 437 242
                                    

Przeklął głośno, słysząc śpiew ptaków. Nie miał nic do nich, ale w tamtym momencie naprawdę miał ochotę wziąć jakąś broń i je zestrzelić. Do późnej godziny starali się uspokoić Hoseoka, który będąc pod wpływem uroił sobie, że goni go dzik. Biedak już i tak ich po ostatnim wypadzie nienawidził, a teraz będzie uciekał na samo wspomnienie o nich.

Podniósł się z ciała Taehyunga, a wspomnienia z wczorajszego wieczoru, przed całą akcją z Jungiem, zaczęły napływać do jego głowy. Zarumienił się zakłopotany, przypominając sobie do czego chciał doprowadzić, na koniec śmiejąc się cicho z wkurzonej miny blondyna, gdy wychodził wściekły z namiotu.

Spojrzał na pogrążoną nadal we śnie twarz Taehyunga, zawisając nad nim. Chuchnął mu w nią, śmiejąc się następnie z reakcji chłopaka. Kim otworzył powoli oczy i uśmiechnął się sennie, widząc nad sobą młodszego. Podniósł się i szybko cmoknął go w usta, zapędzając go w zdezorientowanie, bowiem ten kompletnie nie spodziewał się tego ruchu ze strony blondyna.

— Tego się nie spodziewałem - mruknął pod nosem. — Ale mi się podobało.

— Będzie powtórka, ale to po umyciu zębów — rzucił Taehyung, czując nieprzyjemny posmak w ustach.

— Wiesz, masz rację.

Oboje wstali i nie zmieniając swoich ubrań postanowili wyjść z namiotu rozprostować kości i zobaczyć przy okazji, czy już ktoś z pozostałych wstał. I tak do niego wrócą, żeby się ogarnąć, więc mogli sobie przebranie zostawić na później, dodatkowo mieli na sobie zwyczajne dresy, który tylko służyły im za prowizoryczną piżamę, więc nie odczuwali za dużej różnicy.

Taehyung ziewnął i rozejrzał się w poszukiwaniu swoich przyjaciół. Jeongguk stanął obok niego owinięty w koc, bowiem z rana było jeszcze troszeczkę chłodno i przytulił się do boku chłopaka. Nie chciało mu się stać, więc Kim będzie robił dla niego za podpórkę.

Podeszli do ogniska, przy którym siedział Jimin popijający najprawdopodobniej kakao i usiedli naprzeciwko niego. Park tylko zerknął na nich kątem oka, wzdychając ciężko.

— Niewyspany? — zagadnął Taehyung, pocierając ramię Jeongguka, aby było mu cieplej.

— Zabije tego gnoja za to, że się tak schlał — warknął Jimin pod nosem. — Zabiję, poćwiartuję na kawałki piłą mechaniczną i zakopię u babci Namjoona w ogródku wśród tych jebanych różowych kwiatków, których nienawidzi Yoongi, a potem pójdę spać.

Jeongguk spojrzał rozbawiony na rudzielca, starając się nie roześmiać i nie narazić na morderczy wzrok starszego. Zakrył usta dłonią, chowając bardziej głowę w ramieniu Taehyunga. Ten natomiast tylko uśmiechał się szeroko, jak gdyby nigdy nic.


>>


Podał część jedzenia Sekojinowi, który pomagał mu przygotować wszystko na ognisko. Oczywiście chętnych na jedzenie było mnóstwo, ale do zrobienia to nikogo. Reszta siedziała i ogrzewała się przy ogniu. Yoongi pilnował alkoholu, żeby Hoseok się do niego nie zbliżał, a ten dodatkowo był pilnowany przez Jimina, który patrzył na niego z mordem w oczach przez cały czas. Nikt już nie miał za złe chłopakowi za całą tą akcję. To było w jego przypadku normalne, ale taki już był Jung. Bez niego byłoby po prostu nudno.

Taehyung odwrócił się gwałtownie słysząc przeraźliwy śmiech Namjoona. Spojrzał zdezorientowany na Jina, który tylko pokręcił głową na swojego chłopaka i nie zwracając na niego więcej uwagi zabrał się ponownie za przygotowywanie jedzenia. Młodszy Kim zerknął jeszcze na Jeongguka, który prawdopodobnie był przyczyną śmiechu przyjaciela i również wrócił do pracy.

Postawili wszystko na małym rozkładanym stoliczku, który wziął Jin i usiedli na swoich miejscach.

— Jiminie, ile mam cię jeszcze przepraszać? — jęknął zmęczony Hoseok, nie mogąc już wytrzymać wzroku chłopaka na sobie.

— Ty mnie nie przepraszaj, tylko powiedz lepiej co się odjebało w tej twojej główce.

— Ja bym wolał nie wiedzieć — mruknął Yoongi, otwierając kolejną puszkę.

— Przestań, na pewno jesteś ciekawy — machnął na niego ręką Taehyung.

— Kurwa koleś wziął mnie za dzika, Tae — rzucił Min. — Uwierz mi, nie chcę wiedzieć dlaczego.

— No to się zamknij i idź sobie, bo ja chcę wiedzieć — warknął Park.

— Naprawdę? Ty też przeciwko mnie? — oburzył się białowłosy.

— A wiecie, że tak naprawdę to ja się tylko wystraszyłem pomidora? — przerwał im Hoseok, nie chcąc słuchać kłótni. — Nie śmiej się ze mnie — warknął na Jeongguka, który już nie wytrzymał i roześmiał się.

— Powiedz mi, dlaczego wystraszyłeś się pomidora? — zapytał Seokjin.

— No bo on mi się zsunął z szyi, a jak spałem no to się wystraszyłem, że coś po mnie łazi. Jak otworzyłem oczy to pierwsze co zobaczyłem to jakiś cień za namiotem i to wyglądało jak dzik — wytłumaczył z przejęciem. — Teraz jak tak myślę to rzeczywiście mógł być klękający Yoongi.

— Nigdy nie sądziłem, że ktoś mnie weźmie za dzika, bo chciałem jak normalny człowiek rozłożyć śpiwór w namiocie — westchnął Min, zaraz po tym kładąc się na ramieniu Jimina.

Taehyung pokręcił głową rozbawiony i sięgnął jedną ręką po koc, aby następnie okryć nim siebie i Jeona, który przez chwilę się chyba zawiesił, bo ocknął się gwałtownie, gdy Kim go dotknął. Młodszy podziękował mu tylko uśmiechem i przyczepił do jego boku, czując jak zimno dociera do jego ciała.

Hoseok w tym czasie patrzył ze zmarszczonymi brwiami na Jimina i Yoongiego, którzy od pewnego czasu zachowywali się dla niego dziwnie. Reszta zdawała się nie widzieć ich zachowania albo wiedziała więcej od niego.

— Czy tylko dla mnie oni zachowują się dziwnie? — szepnął do Namjoona.

— Zachowują się jak para, którą są, co w tym dziwnego? — odpowiedział radośnie, nie zwracając nawet uwagi na to co mówi.

— JAK TO SĄ PARĄ?! - wrzasnął, wstając, czym zwrócił na siebie uwagę wszystkich. — DLACZEGO JA NIC O TYM NIE WIEM?!

— Cholera... — mruknął Jimin, wstając, aby odejść od grupki.

— To czas, aby się ewakuować — powiedział z powagą Yoongi i tak jak Park wstał, odchodząc od ogniska, kierując się w inną stronę niż rudzielec.

— EJ, HALO, CHODŹCIE TUTAJ — wrzeszczał Jung, nie wiedząc za kim pójść najpierw, więc biegał od Yoongiego do Jimina i z powrotem, ciesząc się jak dziecko ze związku swoich przyjaciół.

— Pora mu kogoś znaleźć — stwierdził Taehyung.

— Tak, masz rację — mruknął w odpowiedzi Jeongguk i z uśmiechem wtulił się bardziej w chłopaka.










~ the end ~


to jest już koniec, nie ma już nic

nie no żartuję

DZIĘKUJĘ, ŻE BYLIŚCIE ZE MNĄ PRZY PISANIU TEGO OPOWIADANIA

były nerwy... dużo nerwów ostatnio, ale wspólnie dobrnęliśmy do końca, więc dziękuję

nie sądziłam, że to ff będzie miało taki rozgłos (dziękuję za 100k wyświetleń ♥). pomysł był spontaniczny, miało być śmiesznie, żałośnie i wszystko inne, a tu bam. dziękuję za wszystkie komentarze, gwiazdki 

moje serduszko się raduje widząc, że jednak mój poświęcony czas nie poszedł na marne

nie będę wypisywać tutaj osób, które zapadły mi w pamięć, bo po prostu było ich za dużo!

mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze w innych moich opowiadaniach. tych zakończonych, jak i tych, które piszę aktualnie (chodzi tutaj o shyness i the purge na chwilę obecną). dziękuję jeszcze raz ♥

❝XDFCL2❞ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz