|36|

5.4K 496 244
                                    

Przetarł mozolnie swoje oczy piąstkami, zaraz po tym je otwierając i mrużąc przez światło przedostające się przez materiał namiotu. Podniósł lekko głowę, spoglądając na śpiącego Jeongguka na jego torsie i uśmiechnął się mimowolnie. Doprawdy chłopak był naprawdę uroczy, ale próbował zgrywać twardziela wśród innych, co nie zawsze mu wychodziło.

Objął chłopaka jedną ręką i zaczął głaskać delikatnie jego ramię, czekając aż się obudzi. Gdyby chciał to zrzuciłby ciało dzieciaka i wyszedł z namiotu rozprostować kości, nie patrząc na dobro bruneta, ale nie był przecież takim zwyrodnialcem. No i lubił jak się do niego przytulał.

Spojrzał na młodszego, gdy ten zaczął się strasznie wiercić i uśmiechnął się, widząc jak Jeon podnosi swoją głowę i rozgląda się wokoło, próbując przypomnieć sobie gdzie jest i co się stało.

— Dzień dobry, Jeonggukie — powiedział wesoło.

— Mhm, dzień dobry — odburknął mu młodszy i z powrotem ułożył się na jego klatce piersiowej, owijając swoje ramiona wokół jego bioder.

— Kookie, trzeba wstać — mruknął, głaskając chłopca po głowie.

— Nie chcę — chłopak na znak protestu mocniej ścisnął Taehyunga, czym doprowadził go to cichego śmiechu. Za każdym razem to samo.

— Hej, dalej wstajemy, maluchu — powiedział cicho, lekko unosząc się ze swojego posłania.

— Nie jestem maluchem, mam szesnaście lat, Tae

— Czyli wciąż jesteś dzieckiem.

Taehyung zaśmiał się, gdy młodszy uderzył go z piąstki, a następnie wstał i obrażony odwrócił się od niego plecami. Poczłapał na czworaka do niego i przytulił go mocno do siebie. To zawsze działało, gdy Kook miał mini focha.

— Nie fochaj się, tylko chodź — mruknął mu do ucha i odsunął się delikatnie.

Jeongguk w odpowiedzi tylko westchnął i posłusznie zaczął się zbierać. Nie przebierając się ze swoich wygodnych dresów, wyszli z namiotu i podeszli do zgaszonego ogniska, przy którym siedziała już reszta, prócz Yoongiego oczywiście.

— Dzień dobry wszystkim — powiedział głośno blondyn, siadając obok jedzącego Jimina i od razu zabierając mu jedną z kanapek, na co ten spojrzał na niego z mordem w oczach. Jeon usiadł zaraz przy przyjacielu i również zwinął jedną z talerza starszego.

— Nie zabierajcie mi jedzenia — oburzył się Park, przesiadając się z dala od przybyłej dwójki. Ci tylko zaśmiali się krótko i spojrzeli po sobie, zajadając się ze smakiem.

— Yoongi jeszcze-

— Co wy tak wcześnie wstajecie? — mruknął białowłosy, wchodząc w słowo Tae, który tylko parsknął śmiechem, widząc zaspanego przyjaciela.

— Jest... równo dwunasta — odpowiedział Namjoon, patrząc na wyświetlacz swojego telefonu.

— Za wcześnie — odburknął i przysiadł na trawie obok wciąż jedzącego Jimina, zabierając mu kanapkę.

— No kolejny — jęknął blondyn, wykrzywiając twarz tak, jakby miał się za moment rozpłakać.

— Nie bądź maruda, Chim — odpowiedział mu, nawet na niego nie spoglądając.


>>


Usiadł przy krawędzi, nogi spuszczając w dół nad taflę wody. Lubił przesiadywać nad jeziorem samemu na mostku i wpatrywać się w dal. Często, gdy chciał pomyśleć wychodził na balkon i patrzył w gwiazdy albo jak teraz - wpatrywał się z uśmiechem w otaczającą go przyrodę. Pamiętał, że od małego bardzo lubił przesiadywać na dworze, niekoniecznie coś robiąc. Często chodził na spacery do lasu z psem, którego puszczał wolno, a sam przysiadał na jakimś wielkim kamieniu i odchylał głowę w tył, zamykając oczy.

Jeongguk widząc samotnie siedzącego przyjaciela na mostku nie wiedział czy podejść, czy też nie. Każdy z ich paczki wiedział, że gdy ten siedzi sam to znaczy, że nad czymś rozmyśla i nie należy mu przeszkadzać. Jednak tym razem miał ochotę posiedzieć obok blondyna, tak zwyczajnie w ciszy.

Chodził cały czas w kółko, miętoląc rękaw swojej bluzy, którą kiedyś zabrał Kimowi i marszczył co po chwila nos, nie będąc pewnym czy postawić ten pierwszy krok. Westchnął i w przypływie odwagi zaczął iść w stronę przyjaciela, jednak zwolnił znacznie, gdy był już kilka kroków od niego. Przełknął głośno ślinę ze zdenerwowania, które okazało się niepotrzebne. Taehyung słysząc kroki, odwrócił się w stronę przybysza, uśmiechnął się i kiwnął głową na miejsce obok niego. Twarz szesnastolatka od razu się rozjaśniła, a stres odszedł w niepamięć.

Klapnął obok blondyna, delikatnie szturchając jego ramię. Pomachał krótko nogami, ale skrzywił się, gdy zamoczył w wodzie swojego lewego buta, na co Taehyung parsknął śmiechem.

— O czym myślisz? — zapytał, gdy ściągnął ze stopy przemoczonego trampka.

— O wszystkim i niczym — odpowiedział starszy. Taka była prawda, nie wiedział o czym dokładnie myślał.

Brunet spojrzał przez chwilę na swojego hyunga, kiwając delikatnie głową w zrozumieniu.

— Jeongguk...

— Taehyung...

Powiedzieli jednocześnie, powodując u siebie salwę śmiechu.

— Mów pierwszy — zagadnął starszy.

— Nie, ty mów — przerwał mu młodszy.

— No dobrze — mruknął zestresowany. — Chciałem pogadać o pewnej sprawie.

— Mhm — Jeongguk przytaknął, wiedząc o czym chciał porozmawiać jego przyjaciel.

— No, więc-

— EJ, TAEKOOKI! — usłyszeli nagle czyiś krzyk. Spojrzeli po sobie, marszcząc brwi i odwrócili się w stronę głosu. — CHODŹCIE TU NATYCHMIAST I NAM POMÓŻCIE! HOSEOK WLAZŁ NA DRZEWO, BO WYSTRASZYŁ SIĘ DZIKA I NIE MOŻE ZEJŚĆ!

— Co kurwa? — mruknął pod nosem Taehyung, natychmiast po tym wstając z miejsca. Wyciągnął dłoń w stronę Jeona i roześmiał się krótko. — Chodź, pomożemy tym matołom.

— Okej — młodszy westchnął ciężko i z pomocą blondyna wstał z miejsca.




a/n; napisałam krótkiego one shota z taekookiem, klimat taki jak w seven days, chcecie?

+ jeju bts byli cudowni

❝XDFCL2❞ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz