Przetarł mozolnie swoje oczy piąstkami, zaraz po tym je otwierając i mrużąc przez światło przedostające się przez materiał namiotu. Podniósł lekko głowę, spoglądając na śpiącego Jeongguka na jego torsie i uśmiechnął się mimowolnie. Doprawdy chłopak był naprawdę uroczy, ale próbował zgrywać twardziela wśród innych, co nie zawsze mu wychodziło.
Objął chłopaka jedną ręką i zaczął głaskać delikatnie jego ramię, czekając aż się obudzi. Gdyby chciał to zrzuciłby ciało dzieciaka i wyszedł z namiotu rozprostować kości, nie patrząc na dobro bruneta, ale nie był przecież takim zwyrodnialcem. No i lubił jak się do niego przytulał.
Spojrzał na młodszego, gdy ten zaczął się strasznie wiercić i uśmiechnął się, widząc jak Jeon podnosi swoją głowę i rozgląda się wokoło, próbując przypomnieć sobie gdzie jest i co się stało.
— Dzień dobry, Jeonggukie — powiedział wesoło.
— Mhm, dzień dobry — odburknął mu młodszy i z powrotem ułożył się na jego klatce piersiowej, owijając swoje ramiona wokół jego bioder.
— Kookie, trzeba wstać — mruknął, głaskając chłopca po głowie.
— Nie chcę — chłopak na znak protestu mocniej ścisnął Taehyunga, czym doprowadził go to cichego śmiechu. Za każdym razem to samo.
— Hej, dalej wstajemy, maluchu — powiedział cicho, lekko unosząc się ze swojego posłania.
— Nie jestem maluchem, mam szesnaście lat, Tae
— Czyli wciąż jesteś dzieckiem.
Taehyung zaśmiał się, gdy młodszy uderzył go z piąstki, a następnie wstał i obrażony odwrócił się od niego plecami. Poczłapał na czworaka do niego i przytulił go mocno do siebie. To zawsze działało, gdy Kook miał mini focha.
— Nie fochaj się, tylko chodź — mruknął mu do ucha i odsunął się delikatnie.
Jeongguk w odpowiedzi tylko westchnął i posłusznie zaczął się zbierać. Nie przebierając się ze swoich wygodnych dresów, wyszli z namiotu i podeszli do zgaszonego ogniska, przy którym siedziała już reszta, prócz Yoongiego oczywiście.
— Dzień dobry wszystkim — powiedział głośno blondyn, siadając obok jedzącego Jimina i od razu zabierając mu jedną z kanapek, na co ten spojrzał na niego z mordem w oczach. Jeon usiadł zaraz przy przyjacielu i również zwinął jedną z talerza starszego.
— Nie zabierajcie mi jedzenia — oburzył się Park, przesiadając się z dala od przybyłej dwójki. Ci tylko zaśmiali się krótko i spojrzeli po sobie, zajadając się ze smakiem.
— Yoongi jeszcze-
— Co wy tak wcześnie wstajecie? — mruknął białowłosy, wchodząc w słowo Tae, który tylko parsknął śmiechem, widząc zaspanego przyjaciela.
— Jest... równo dwunasta — odpowiedział Namjoon, patrząc na wyświetlacz swojego telefonu.
— Za wcześnie — odburknął i przysiadł na trawie obok wciąż jedzącego Jimina, zabierając mu kanapkę.
— No kolejny — jęknął blondyn, wykrzywiając twarz tak, jakby miał się za moment rozpłakać.
— Nie bądź maruda, Chim — odpowiedział mu, nawet na niego nie spoglądając.
>>
Usiadł przy krawędzi, nogi spuszczając w dół nad taflę wody. Lubił przesiadywać nad jeziorem samemu na mostku i wpatrywać się w dal. Często, gdy chciał pomyśleć wychodził na balkon i patrzył w gwiazdy albo jak teraz - wpatrywał się z uśmiechem w otaczającą go przyrodę. Pamiętał, że od małego bardzo lubił przesiadywać na dworze, niekoniecznie coś robiąc. Często chodził na spacery do lasu z psem, którego puszczał wolno, a sam przysiadał na jakimś wielkim kamieniu i odchylał głowę w tył, zamykając oczy.
Jeongguk widząc samotnie siedzącego przyjaciela na mostku nie wiedział czy podejść, czy też nie. Każdy z ich paczki wiedział, że gdy ten siedzi sam to znaczy, że nad czymś rozmyśla i nie należy mu przeszkadzać. Jednak tym razem miał ochotę posiedzieć obok blondyna, tak zwyczajnie w ciszy.
Chodził cały czas w kółko, miętoląc rękaw swojej bluzy, którą kiedyś zabrał Kimowi i marszczył co po chwila nos, nie będąc pewnym czy postawić ten pierwszy krok. Westchnął i w przypływie odwagi zaczął iść w stronę przyjaciela, jednak zwolnił znacznie, gdy był już kilka kroków od niego. Przełknął głośno ślinę ze zdenerwowania, które okazało się niepotrzebne. Taehyung słysząc kroki, odwrócił się w stronę przybysza, uśmiechnął się i kiwnął głową na miejsce obok niego. Twarz szesnastolatka od razu się rozjaśniła, a stres odszedł w niepamięć.
Klapnął obok blondyna, delikatnie szturchając jego ramię. Pomachał krótko nogami, ale skrzywił się, gdy zamoczył w wodzie swojego lewego buta, na co Taehyung parsknął śmiechem.
— O czym myślisz? — zapytał, gdy ściągnął ze stopy przemoczonego trampka.
— O wszystkim i niczym — odpowiedział starszy. Taka była prawda, nie wiedział o czym dokładnie myślał.
Brunet spojrzał przez chwilę na swojego hyunga, kiwając delikatnie głową w zrozumieniu.
— Jeongguk...
— Taehyung...
Powiedzieli jednocześnie, powodując u siebie salwę śmiechu.
— Mów pierwszy — zagadnął starszy.
— Nie, ty mów — przerwał mu młodszy.
— No dobrze — mruknął zestresowany. — Chciałem pogadać o pewnej sprawie.
— Mhm — Jeongguk przytaknął, wiedząc o czym chciał porozmawiać jego przyjaciel.
— No, więc-
— EJ, TAEKOOKI! — usłyszeli nagle czyiś krzyk. Spojrzeli po sobie, marszcząc brwi i odwrócili się w stronę głosu. — CHODŹCIE TU NATYCHMIAST I NAM POMÓŻCIE! HOSEOK WLAZŁ NA DRZEWO, BO WYSTRASZYŁ SIĘ DZIKA I NIE MOŻE ZEJŚĆ!
— Co kurwa? — mruknął pod nosem Taehyung, natychmiast po tym wstając z miejsca. Wyciągnął dłoń w stronę Jeona i roześmiał się krótko. — Chodź, pomożemy tym matołom.
— Okej — młodszy westchnął ciężko i z pomocą blondyna wstał z miejsca.
a/n; napisałam krótkiego one shota z taekookiem, klimat taki jak w seven days, chcecie?
+ jeju bts byli cudowni
CZYTASZ
❝XDFCL2❞ taekook
Fanfic❝jeongguk zakochany w swoim przyjacielu❞ |chat, friendzone, toptae| © rvxvkv | 2018