15. - Smok; szef nad szefami

3.2K 102 24
                                    


-POV SG-

Tym razem bez czyichś próśb wybrałem się do miejsca, z którym miałem mniejszą, większą styczność poza domem. Podziemia Seulu skrywają skrawek czeluści piekła. Miejsce, które charakteryzuje się skupiskiem zła. Niektórzy ludzie rozmyślają, czy sam Szatan przypadkowo nie odstąpił części swego królestwa.

Podkopy – tak właśnie określano to miejsce. Dlaczego? Powód jest dość prosty; aby nikt spoza organizacji tam panujących nie miał bladego pojęcia, o czym mowa. „Podkopy" są rajem dla największych krętaczy, zbrodniarzy, znudzonych codziennością artystów. Oczywiście, tych z większą gamą pieniędzy. Żaden margines społeczny nie ma prawa wstępu. Różnorodna sieć kasyn, burdelów. Natomiast pewien odłam jest zwykłym magazynem służącym do przemytów. Narkotykom i sekretom najbezpieczniej p o d  z i e m i ą. Czysty biznes.

Po zakończeniu kariery właśnie tam przyjęto mnie z otwartymi ramionami. Dali możliwość zarobku. Nauczyli podstaw „pożytecznego grzechu", – czyli czegoś, co nie należy do poprawnych, humanitarnych, natomiast nam wyjdzie nam na dobre. Trochę taka szkoła egoizmu i zawiści.

Mimo dziur w „frekwencji" zostałem wpuszczony. Całe szczęście. Odkąd mam Alę bywam tu rzadziej. Jeżeli szmal się zgadza to, dlaczego miałbym ryzykować?

Skoro wszystko już jest wyjaśnione, to przejdę do celu mego przybycia: wsparcie. Takie prośby są do mnie niepodobne – wiem. Aczkolwiek nie miałem zamiaru błagać, tylko zaproponować sojusz. Wytoczyć prośbę. Na tamtą chwilę dysponowałem dwoma tłukami, którzy mieli za sobą jakieś gronko ludzi od brudnej roboty. Daleko z nimi nie zajadę.

W tych czasach, każdy bawiący się w szemrane interesy ma swych podwładnych. Wiadomo, wszystko zależy od czyjejś majętności. Są również tzn. „znajomości". Ktoś do kogoś zadzwoni, piśnie o czyimś położeniu. Tą opcją kierowałem się wcześniej. Natomiast teraz ciągnę jakieś chore drzewko ludzi. A mogłem dać sobie spokój z tamtą dwójką..

Wejście w głębsze szeregi „tego człowieka" dałoby nam ogromne pole do popisu przed Namem, a nawet pewne zwycięstwo.

Teraz nasuwa się pytanie – kto to? O kim mówię? G-Dragon; Kwon Ji Yong. Miał za sobą chordę znajomości i person różnych rang. Wciąż rozpoznawalny celebryta, raper. Nie zakończył kariery, ale odstawił na drugie miejsce. Pod otoczką sławy krył się intelektualista z głową do interesów wszelkiej maści. On steruje Podkopami. Nikt śmie stawić mu sprzeciwu. No chyba, że jest masochistą. Nawet podczas szczerego uśmiechu budził respekt. Nigdy nie uległ.

Uważał się za króla. Ba, był królem.

Zdecydowana większość uważa go za dziwaka. Dziwaka geniusza. Geniusza – ponieważ miał niesamowitą rękę do interesów. Dziwaka – posiada swoje małe dziwactwa. Drobne.

Włada spojrzeniem smoczym. Niewielkie tęczówki, jakby tylko mogły – zapłonęłyby. Zawsze elegancki. Prezencja dla takiej postaci jest ogromnie ważna. Zwykły t-shirt, będąc poza domem nie wchodził w grę. Włosy zaczesane do tyłu, na żel. Kruczo czarne. Odszedł od jaskrawych kolorów po wybiciu trzydziestki. „Koneser" różnej maści sygnetów, pierścieni. Właściciel kilku tatuaży. Średniego wzrostu.

Dragona napotykałem rzadko. Zwykle przemykał wśród grona współpracowników i zaszywał się w biurze.

Wysyłając prośbę o rozmowę, zgodę na nią otrzymałem dość szybko. Dziwne.

Ten sam zapach. Ten sam mrok. Chyba nie przepadają tu za zmianami... Od razu po przekroczeniu progu schodków prowadzących ku dołowi, wysoki mężczyzna kazał mi podążać za nim. Cała droga opierała się na ciemnych i zawiłych korytarzach. Nikt nie mógł znać dokładnego położenia „Smoczej Jamy".

STALKER || Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz