18. - Szpital, komisariat

2.1K 97 56
                                    


- Alicja... - wymamrotał stojąc u progu drzwi do sypialni. – Twoi rodzice są w szpitalu – próbował udawać przejęcie, ale niezbyt mu to wychodziło. Jest zbyt szorstki na współczucie.

- Słucham? – Rzuciłam z niedowierzaniem.

- Dzwonili do ciebie ze szpitala, a ze względu na to, że ja mam twój telefon to odebrałem – wzruszył ramionami. – Ta cała sprawa z rzekomym pobiciem śmierdzi...

- Pobiciem?!

- Nie kurwa, żonglowaniem – zakpił.

Podniosłam się z łóżka. Wręcz zerwałam. Popędziłam w stronę schodów prowadzących na pierwsze piętro.

- Jedziemy tam – powiedziałam bez zastanowienia.

Yoongi złapał mnie za nadgarstek zatrzymując.

-To ja tu decyduje – upomniał. – Chyba się nieco zagalopowałaś narzucając mi coś.

- Nie mów, że nawet do własnej rodziny w potrzebie mnie nie puścisz – warknęłam.

Przyciągnął me uległe ciało do siebie.

- Och, spokojnie – mruknął. – Mam troszkę litości, tylko... - Posłał złowieszczy uśmiech.

- Tylko?

- Poproś.

Westchnęłam ciężko.

- Proszę cię, zależy mi–

Wnet ten sam złośliwy uśmieszek wrócił.

- Ale nie tak, kochanie – uniósł mój podbródek lekko ściskając go. – Na kolankach poproś.

Czegoś takiego żem się nie spodziewała. Czuję, że tracę wszelką godność. Nawet to, był w stanie mi zabrać.

- Aż tak ci nie zależy? – Wyrwał mnie z paraliżu zdziwienia.

Przycupnęłam na jedno kolano, potem na drugie. Wciąż utrzymywałam z tym zwyrolem kontakt wzrokowy. Jego uciecha była jeszcze bardziej przerażająca z tej perspektywy. Kalanie się przed nim najbardziej go satysfakcjonowało. Pieprzony psychopatyczny fetysz.

- P-proszę – wydukałam uświadamiając sobie, że ma duma właśnie zdążyła spierdolić poza orbitę.

- Aż ci się oczka zaszkliły, skarbie. Aż tak obawiasz się mojej wyższości? Urocze – zachichotał.

***

Dostałam namiary wspólnego pokoju rodziców. Całe szczęście, że byli razem. Kochają się ponad stan. Jeżeli któreś zauważyłoby brak ukochanego przy swym boku – wpadłoby w panikę.

Dosłownie wbiegłam do izby.
Są obok siebie. Łóżko w łóżko. Tylko, żadne nie kontaktuje. Leżą poprzypinani do różnorakich kabelków, monitorów. Jedynym dźwiękiem, jaki otaczał pomieszczenie było pikanie. Pikanie tych dziwnych urządzeń.

Między dwoma łożami stało krzesełko. Nie puste. Nie oczekujące przyjścia najbliższych – bo zdążyło zostać przez kogoś zajęte.

-SG POV-

Co ten skurwysyn tu robi? Kim Namkurwajoon siedział, noga na nogę i spoglądał na nas uciesznie.

- Nie pomyliły ci się przez przypadek pomieszczenia? – Zapytałem. - Zabłądziłeś?

- Skądże. Chciałem zobaczyć, co z nimi. Przechodząc spostrzegłem, jak leżą w krzakach pobici. Wręcz skatowani! Natychmiast zadzwoniłem po pomoc – odparł dość aktorsko. Jego ton, może i nawet nieświadomie miał ironiczny wydźwięk.

STALKER || Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz