3. - Zakwaterowanie u [...]

6.7K 250 189
                                    

Minął tydzień, od tego dziwnego zdarzenia. Nikomu o tym nie powiedziałam. Wolałam zapomnieć. Bardzo dobrze wiem, że po zwierzeniu się z tego komukolwiek natychmiastowo wylądowałabym na policji. A kto wie, jakie mógł mieć zamiary. Po zgłoszeniu tego, mogło mnie dopaść coś gorszego. Jedynie, obiecałam sobie, że jeżeli ta sytuacja powtórzy się, rozważę pójście na komisariat i powiadomienie bliskich.

Miałam już wybrane studia. Niestety, znajdowały się w samiuśkim centrum Seulu. Dojazd z rodzinnego domu, zająłby szmat czasu i zabrałby sporo pieniędzy. Codzienna wyprawa tam, pod żadnym względem nie była opłacalna. Ciocia, poradziła mi wynająć pokój. Lepsze bycie współlokatorem u jakiejś starszej pani, niżeli gnić w akademiku pełnym niespełna rozumu ludzi.

Godzinę, po wystawieniu ogłoszenia, dostałam pierwszą propozycję. Cenę miało naprawdę przystępną, warunki apartamentu, co było zaskakujące. Bez większego namysłu ruszyłam do wyznaczonego miejsca, uprzedzając przy tym właściciela oferty. Byłam podekscytowana, a zarazem przestraszona. Istota mieszkania „na własną rękę", budziła we mnie zmieszanie. Ach, kiedyś trzeba dorosnąć i wylecieć z gniazda.

Po męczącym tłuczeniu się tramwajami, busami, dotarłam na miejsce. Osiedle strzeżone. Bialutkie domki ułożone jeden przy drugim tworzące zgrabny rządek. Wyglądały na dwu a nawet trzypiętrowe. W każdym umieszczony był spory balkonik. Budynki miały osobne schody i werandę z jasnego drewna.

Zadzwoniłam domofonem, natychmiastowo otworzono ogrodzenie. Z bliska, zobaczyłam małe ogródki, a nawet prowizoryczne szklarnie. Rzadko na którymś gościły kwiaty, ale nie oznaczało to, że trawa wręcz nie raziła zielenią.

Weszłam po stopniach, ostrożnie pukając w jasne drzwi. Po chwili zaczął zjadać mnie stres. Miętoliłam szalik, wbijając w niego paznokcie. Czekanie jest okropne, jak i niepewność.

Kiedy byłam już gotowa stchórzyć i opuścić werandę, usłyszałam dźwięk odblokowywanych zamków. Następnie drzwiczki otworzył mi mężczyzna. Nie taki zwykły, przeciętny mężczyzna. Tylko Min Yoongi – członek niedawno rozwiązanego zespołu kpopowego – BTS. Powód rozpadu nie był znany. Jest mi tylko wiadome, że piątka rozpoczęła kariery solowe. A o pozostałej dwójce słuch w mediach zaginął. Łącząc te fakty, stwierdziłam, że Suga chciał wrócić do normalności, więc postanowiłam nie traktować go jak idola. Przyznam, że nie należało to do prostych zadań będąc army.

Miał na sobie flanelową błękitną koszulę, białe gustowne spodnie podwinięte za kostkę. Duży srebrny zegarek, udekorowany małymi kryształkami przy tarczy. Szczególnego prestiżu, całej stylizacji dodawały włochate cieliste kapcie z psimi uszkami. Urocze.

Wyglądał na wypoczętego. Jednakże jego wzrok wciąż budził mocny respekt.

- O, dzień dobry, – Ukłonił się delikatnie, gestykulując bym weszła. – Alicja, prawda?

- D–dzień dobry – Stanęłam na wycieraczce, otrzepując trampki. – T–tak – wyjąkałam.

- Zdejmij buty, proszę – Wziął mój płaszcz, ostrożnie wieszając na pozłacanym wieszaku. – O tutaj je połóż, obok moich - Zrobiłam, jak kazał – Chodź, oprowadzę cię – Posłał sympatyczny uśmiech.

Zaniemówiłam na sam widok wąskiego korytarza. Niesamowicie schludny, nowoczesny. Sam zapach, który unosił się w powietrzu, był jakiś taki lepszy?

Mały podłużny dywanik zaprowadził nas do rozgałęzienia. Na lewo, znajdowała się kuchnia wraz z jadalnią. Na prawo, spory salon z kominkiem, szarym narożnikiem, bajecznie oświetlonym sufitem. Dodatkowo sprytnie ukryte wejście do łazienki, a tam ogromna wanna. W kącie mieściły się kręcone schody na drugie piętro. Tamże, dwa pokoje i kolejna łazienka. Na początku weszliśmy do sypialni blondyna. Na wprost dwuosobowe łóżko o wysokich nogach. Szafa pokrywająca całą ścianę. Niewielki laptop na szklanym stoliku. Popielate ściany zostały idealnie przyozdobione kubistycznymi obrazami. Kulminacyjnym miejscem był pokój, który miałam wynajmować. Spore okno nad łóżkiem. Nieco mniejsza szafa i biurko połączone z biblioteczką wypełnioną różnorakimi książkami. Reszta, zatrważająca podobna do poprzedniej izby. Pachniało luksusem.

- Um, jest cudownie – Moje oczy połyskiwały z zachwytu. – Ale, czy aby na pewno nie pomylił się pan o dodatkowe dwa zera w cenie?

- Skądże, wydaje się to przystępne, jak na studenta, prawda? – Odparł niewzruszony.

- Hah, nawet za bardzo – Uniosłam kącik ust, ponownie oglądając każdy zakątek pomieszczenia.

- W takim razie, bierzesz? – Wyraził nutkę niecierpliwości.

Dałam sobie chwilę na przemyślenie, wyglądał na ułożonego, spokojnego człowieka. Chociaż, wiedziałam, że do rozpoczęcia roku mam około trzech miesięcy, a w tym czasie mogłabym jeszcze posprawdzać inne oferty... Wzięłam głęboki oddech. Co ja gadam, ta oferta jest zbyt idealna!

- Tak, tak – Spojrzałam na rozpromienionego dzięki tej wiadomości Mina. – Od kiedy będę mogła się wprowadzić?

- Nawet od teraz – Rzekł wzruszając ramionami. – Załatwić ci ludzi, którzy przywiozą twoje rzeczy? – Chciał już wystukiwać numer, ku zamówieniu usługi. – Nie opłaca się wracać szmat drogi, po stado kartonów.

- Zadzwonię do wujka, przywiezie mi rzeczy, ale dziękuję za fatygę – Posłałam szczery uśmiech.

- W takim razie, witam w domu. Papierkową robotą, związaną z zameldowaniem załatwię później – Przejechał palcami po mych barkach, po czym poklepał po głowie. Natychmiastowo, przeszedł mnie zimny dreszcz. – Jest jedna istotna zasada – Lekko pochylił się chcąc złapać ze mną kontakt wzrokowy (dzieliła nas różnica o głowę, we wzroście) – Nie życzę sobie hałasu.

- A-aa – Chwilowo zaniemówiłam zakłopotana – Nie będzie z tym najmniejszego problemu.

- Mam taką nadzieję – Poczłapał do wyjścia, delikatnie zamykając za sobą drzwi.

Usiadłam na miękkim materacu. Jeden aspekt tego człowieka nie dawał mi spokoju – zapach. Może i od tamtego wydarzenia minęło kilka dni, to idealnie poznawałam tą woń. Ten fakt był niemałym utrapieniem, ale próbowałam o tym nie myśleć. To zapewne czysty zbieg okoliczności.

Po trzech godzinach, mój pokój został dopieszczony, udekorowany. Wszystkie ubrania, sprzęt, a nawet figurki zdążyłam rozmieścić w taki sam sposób, jak w dawnych czterech ścianach.

Ubrałam przydużą koszulkę, adoptując ją, jako piżamę. Wykończona padłam na łóżko.

-SG POV-

Doprawdy, szybko poszło. Miałem szczęście, ogromne szczęście.

O późnej godzinie, zaprzestałem surfowania po kanałach. Ruszyłem na górę, z zamiarem głębokiego snu. Chwytając za klamkę sypialnianych drzwiczek, spojrzałem w stronę pokoju Alicji. To było zbyt kuszące, pociągające. Bezszelestnie, przyłożyłem oko do małej dziurki od zamka – spała. Bingo. Spokojnym krokiem podszedłem do niej. Śniła cholernie słodko, tak niewinnie. Co za pech, zapomniała się przykryć? Otwarte pole do popisu, czyż nie? Złapałem skrawek pościeli czule przykrywając dziewczynę po samą szyję. Bardzo, bardzo chciałem dołączyć do niej, przytulić. Te niewielkie ciałko idealnie wpasowywałoby się w me ramiona.

Sen miała głęboki. Bez obaw usiadłem na pobliskim krześle z satysfakcją wpatrując się w od dawna upragnioną zdobycz.



STALKER || Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz